No cóż to już koniec "Sali 23". Mam nadzieję, że wam się podobało. ;)
Inne moje opowieści, one-shoty i niedługo także kolejne długie opowiadanie z 2min i JongKey zostanie wstawione, ale to jak już ogarnę tego bloga- możecie przeczytać
TUTAJ ;)
Tak więc dziękuję za śledzenie przygód 2min i JongKey oraz za komentarze ;)
Sherleen ;)
niedziela, 12 sierpnia 2012
Epilog
Taemin stał
na jednym z korytarzy Uniwersytetu Artystycznego w Seulu. Od czasu jak obudził
się ze śpiączki minęło pawie dziesięć miesięcy i właśnie zaczynał swój pierwszy
rok studiów. Uśmiechnął się, odgarniając z oczu swoją długą, karmelową grzywkę.
Włosy za ten czas urosły mu i sięgały nieco za ramiona.
-Taemin!- usłyszał swoje imię i już
po chwili poczuł jak ktoś nawala się na niego od tyłu. Zaśmiał się, rozpoznając
swojego przyjaciela Key.
-Jak tam pierwszy tydzień studiów?-
spytał Key, odsuwając się od niego. Taemin zerknął na obrączkę widniejącą na
palcu jego ummy. Zaśmiał się przypominając sobie dzień, w którym Jjong i Kibum
oznajmili im, że wzięli ślub. Był środek wakacji. Rodzice Jonghyuna dowiedzieli
się o homoseksualnym związku swojego syna i zaczęli go swatać z różnymi dziewczynami.
Chłopak w końcu tak się wkurzył, że nie mówiąc nic nikomu spakował siebie i
Key, wpychając do samolotu do Las Vegas. Zatrzymali się u swoich przyjaciół,
także gejów, Donghae i Eunhyuk, którzy założyli sobie kasyno w mieście grzechu.
I to właśnie tam panowie Kim powiedzieli sobie sakramentalne „tak”, biorąc za
świadków ową dwójkę.
-Jest naprawdę fajnie- odpowiedział,
pozwalając, aby Key przytulił go do siebie. Oboje ruszyli korytarzem, obgadując
nauczycieli. Zatrzymali się dopiero przed jedną z sal, gdzie siedział Jjong i
Onew. Jonghyun pisał coś na kartce, a Onew niemal, że spał z telefonem w ręku.
Cóż, Taemin nie dziwił się jego zmęczeniu. Miesiąc po imprezowym incydencie u
JongKey, Hyorin oznajmiła Jinkiemu, że jest w ciąży. Chłopak przeżył gorszy
szok, niż wtedy gdy się dowiedział, że uprawiali seks. Przez prawie miesiąc
dochodził do siebie, a gdy już mu się to udało, kupił pierścionek i oświadczył
się dziewczynie. Ta zgodziła się od razu i zamieszkała z ojcem swojego
przyszłego dziecka.
-Onew, Jjong chodźcie już!- zawołał
Key. Jinki zerwał się, omal nie upuszczając
telefonu. Taemin podejrzewał, że jego hyung po raz kolejny nie mógł
spać, próbując zaspokoić zachcianki swojej narzeczonej. Z każdym kolejnym
miesiącem były coraz większe. A fakt, że rozwiązanie zbliżało się nieubłaganie
potęgował tylko stres chłopaka.
-Już?- spytał Jjong, odkładając
kartkę i długopis. Oboje z Key pokiwali głowami i wyszli na korytarz. Dwójka
ich przyjaciół ruszyła za nimi, gadając między sobą. Skręcili najpierw w jeden
korytarz, a później w drugi, kierując się w dobrze im znane miejsce. Taemin
uśmiechnął się, przyspieszając.
-Minho już pewnie czeka, więc się pospieszcie
- powiedział, śmiejąc się głośno. Cała trójka westchnęła, przebierając szybciej
nogami. Miłość Taemina i Minho jeszcze bardziej rozkwitła, szczególnie, gdy ci
oficjalnie zamieszkali razem. Młodszy zawsze skakał z radości, kiedy miał się
spotkać ze swoim chłopakiem. Byli wręcz nierozłączni i cholernie szczęśliwi.
Skręcili ponownie i im oczom ukazały
się dwie postaci. Choi stał obok dobrze znanej im sali, mówiąc coś do
nauczyciela. Ten kiwał głową, spoglądając na drzwi z lekkim strachem. Taemin
podbiegł do nich, od razu obejmując Minho i kłaniając się przed nauczycielem. Choi
automatycznie objął chłopaka w pasie, uśmiechając się szerzej.
-Wszyscy już są?- spytał nauczyciel,
spoglądając na przybyłą czwórkę. Ci pokiwali głowami i weszli do sali numer
dwadzieścia trzy. Mimo, że Taemin nie chodził już po niej jako duch, uczniowie
nadal nazywali ją nawiedzoną i omijali
szerokim łukiem. Niektórzy nawet twierdzili, że nadal słyszą jak ktoś gra w
niej na pianinie, ale chłopcy wiedzieli, że to kłamstwa. Stanęli na środku
pomieszczenia, rozglądając się dookoła. Wiele wspomnień przeszło przez myśli
Minho w tym momencie. Ścisnął mocniej drobne ciałko swojego chłopaka, całując
go ukradkiem w czoło, gdy nauczyciel na nich nie patrzył. Taemin zaśmiał się,
wdychając jego zapach.
-Czyli, że chcecie, aby to właśnie
ta sala stała się siedzibą waszego klubu?- spytał nauczyciel, patrząc na nich
przenikliwym wzrokiem. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami, uśmiechając się. Ten
rok studiów miał być wyjątkowy. Nauczyciele postanowili stworzyć konkurs na koniec roku, którego główną nagrodą były
stypendia na najlepsze amerykańskie wakacyjne warsztaty. Zasadami konkursu było
to, że uczniowie mieli utworzyć własne grupy, coś w rodzaju klubu, gdzie przez
cały rok mają zbierać punkty i na zakończenie dać występ. W zależności
oczywiście od tego kto na jakim jest kierunku. Jeśli muzycznym to występ
muzyczny, a jeśli na przykład na kierunku plastycznym to wystawa prac. W ten
sposób miano zadecydować o wygranej owego konkursu.
-Dobrze. A jak ma się nazywać wasz
klub?- ponownie odezwał się nauczyciel.
-SHINee- odpowiedział Key,
przejeżdżając ręką po fortepianie. Każda grupa, klub musiał mieć własną nazwę i
salę na uniwersytecie, w której będą mogli ćwiczyć. Oni wybrali właśnie tą
salę. Nauczyciel rozejrzał się po pomieszczeniu, z miną mówiącą „chodźmy stąd
jak najszybciej zanim nic nas nie atakuje”, poprawiając swoją szarą marynarkę.
-Ludzie mówią, że ta sala jest
nawiedzona- zaczął, przenosząc wzrok na ich piątkę.- Omijają to miejsce z
daleka, więc dlaczego wybraliście akurat ją?
Taemin zaśmiał się, odrywając się od
Minho i podchodząc do fortepianu. Otworzył czarne wieko zakrywające klawisze i
zagrał na nich kilka nut. W końcu spojrzał na swoich przyjaciół i nauczyciela,
odpowiadając:
-Bo to właśnie tutaj wszystko się
zaczęło.
Rozdział 26
Tradycyjnie scena erotyczna zaznaczona na czerwono ;)
Key już od
dobrych trzydziestu minut spoglądał na swój telefon, czekając na sms od
przyjaciół. Martwił się nieco wizytą Minho i Taemina u państwa Choi. Pan Choi
był osobą wybuchową, a wieść, że jego syn jest gejem, mogła wywołać w domu
niezłą awanturę.
-Nadal czekasz na sms?- usłyszał
głos Jjong`a, który usiadł koło niego na kanapie i chwycił go za rękę.
-Widziałeś jaki Minnie był
przerażony?
-Widziałem, ale skoro nie dzwonią to
znaczy, że nie jest aż tak źle jak myślisz.
Chłopak pokiwał tylko głową,
ponownie zerkając na swój telefon. Może Jjong miał rację? Może nie było aż tak
źle?
-Spokojnie, kochanie- Jjong objął go
mocno ramieniem, chwytając za pilot i włączając jakieś reality show. Key
zerknął na niego, wtulając się w silne ramiona i spytał:
-A my kiedy powiemy twoim rodzicom,
że jesteśmy razem?
Jongyun spojrzał na niego jak na
kosmitę, odsuwając się kawałek. Kocie oczy obserwowały go z błyskiem w
brązowych tęczówkach, a na ustach gościł lekko złośliwy uśmieszek.
-Wybacz skarbie, ale ja chcę jeszcze
żyć- odpowiedział Bling, poprawiając swoją bluzkę. Key parsknął śmiechem,
przysuwając się do niego.
-Minho nie bał się przedstawić
Taemina i swojej orientacji, a ty się boisz?
-Znasz mojego ojca. Prędzej
wybiegnie na mnie z siekierą, niż zaakceptuje nasz związek. Wolę, aby pozostał
w błogiej nieświadomości. Poza tym, twoi rodzice, także nic nie wiedzą.
Kibum zmarszczył brwi, rozważając
słowa swojego chłopaka. Miał rację. Ojciec Jjong`a nie był tolerancyjną osobą.
Z resztą tak samo jak rodzice Kibuma. Westchnął, opierając głowę na ramieniu
Blinga i odpowiedział:
-Masz rację, lepiej, aby nic nie
wiedzieli.
-Cieszę się, że się ze mną zgadzasz.
Jjong już miał pocałować pełne wargi
Key, kiedy po ich domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Oboje spojrzeli po
sobie z zaskoczeniem, aż w końcu Key wstał i ruszył do drzwi z nadzieją, że to
Taemin i Minho w jednym kawałku. Niestety gdy tylko je otworzył, przekonał się,
że to nie Taemin, ani Minho, tylko Onew.
-Cześć- powiedział gość, stojąc w
progu z dużą sportową torbą. Key podniósł do góry brew, odsuwając się, aby
przyjaciel mógł wejść do środka. Jinki zrobił to nie zwłocznie, kierując się od
razu do salonu, gdzie Jjong wrócił do oglądania reality show.
-Jak się czujesz?- spytał Key,
wchodząc za nim do pomieszczenia. Starszy chłopak uśmiechnął się lekko,
siadając na wolnym fotelu i rzucając torbę obok siebie. Przez chwilę nic nie
odpowiedział, jakby próbował zebrać myśli, aż w końcu się odezwał:
-Hyorin dzwoniła. Nie jest na mnie
zła, ani nic. Nie zrywa ze mną kontaktu i chyba przyjęła to wszystko lepiej ode
mnie, ale…
-Ale?- Jjong zerknął na niego,
ignorując faceta w telewizji, który próbował właśnie złamać ręką kij
bejsbolowy.
-Potrzebuję trochę czasu, aby się z
tym oswoić. Wiem, że to trochę głupie, ale mimo wszystko, wiecie jaki jestem.
Obaj Kim pokiwali głowami, uważnie
słuchając swojego przyjaciela. Jinki ponownie się uśmiechnął, wziął głęboki
wdech i dodał:
-Dlatego chciałem was poprosić o możliwość
przenocowania u was kilku nocy. Wiem, że macie swoje zajęcia i w ogóle.
Poszedłbym do Minho, ale on teraz mieszka z Taeminem, a ja nie chce siedzieć w
pustym mieszkaniu, sam. Za dużo myśli.
Key usiadł koło niego, obejmując go
ramieniem i spoglądając na Jjong`a, który tylko wzruszył ramionami i wrócił do
oglądania telewizji.
-Możesz u nas trochę pomieszkać,
hyung. Nie mamy nic przeciwko- odpowiedział Key, uśmiechając się szeroko. Jinki
od razu się rozchmurzył, w duchu dziękując Bogu za takich przyjaciół. Może i
byli szaleni, lubili mu robić kawały, bywali wredni, ale zawsze mógł na nich
liczyć w trudnych chwilach.
-Wziąłem w pracy wolny tydzień.
Dzięki, chłopaki- powiedział.
-Nie musisz nam dziękować. W końcu
od tego są przyjaciele- odpowiedział Jjong, a Key pokiwał zgodnie głową,
uśmiechając się jeszcze szerzej.
Taemin siedział wtulony w Minho na
tylnym siedzeniu taksówki, czując nieodpartą radość. Nie podejrzewał, że ojciec
Minho jednak go zaakceptuje. Nie sądził, że pani Choi będzie dla niego tak
miła, a Min Suk i mały Yoogeun od razu go polubią. Zawsze myślał, że taka
reakcja może być tylko i wyłącznie jego marzeniem. Ale nie była. To była
rzeczywistość, w której ich związek uzyskał poparcie obu rodzin.
-Jestem szczęśliwy- wyszeptał, wdychając
cudowny zapach czekolady, jaki rozsiewał wokół siebie Minho. Chłopak poczochrał
jego włosy, uśmiechając się.
-Ja także, Minnie- odpowiedział,
zerkając na przednie siedzenie, gdzie kierowca lustrował ich wzrokiem w
lusterku.
Taemin wtulił się w niego bardziej z
błogim uśmiechem na ustach. Chłonął jego ciepło i siłę, bijącą z wysportowanego
ciała. Choi Minho. Jego mężczyzna, jego szczęście, jego życie. To zabawne jak
bardzo los potrafi płatać ludziom figle. Jeszcze dwa lata temu był
nieszczęśliwym nastolatkiem, pragnącym, aby ktoś go polubił. Pragnącym
akceptacji, a zamiast tego otrzymującym jedynie jej brak. Później ten
nieszczęsny wypadek, uwieńczenie jego głupoty i omal nie zaprzepaszczenie
szansy na życie w szczęściu. I nagle pojawia się on, wywracając jego całe życie
do góry nogami. Ale w pozytywnym sensie. Dający mu szczęście, miłość i
akceptację. Przyjaciół, których nigdy nie miał. Zmienił jego świat na lepsze.
Taksówka zatrzymała się, a on
wysiadł, czekając, aż Minho zapłaci i zrobi to samo. W końcu chwycił go za rękę
i w milczeniu ruszyli do mieszkania Choi. Otworzyli drzwi, zapalając światło w
korytarzu i kierując się do kuchni. Minho zdjął kurtkę, rzucając ją na pierwsze
z brzegu krzesło i wyciągnął z lodówki butelkę z wodą. Upił jej łyk, pozwalając,
aby kilka zabłąkanych kropli popłynęło po jego szyi. Taemin przyglądał się
temu, czując jak powoli zaczyna ogarniać go uczucie gorąca. Patrzył jak kolejna
kropla kreśli mokre ślady na jego skórze, aby po chwili zniknąć pod zielonym
t-shirtem i tam dalej płynąć swoją mokrą ścieżką po umięśnionym torsie
chłopaka. Lee przełknął głośno ślinę, czując suchość w ustach. Chciał zlizać z
Minho te krople, aby dać ulgę tej suchości. Chciał posmakować jego skóry, aby
się przekonać, czy smakuje jak czekolada. Z trudem oderwał wzrok od mokrych
śladów na szyi Choi i spojrzał w górę. Od razu napotkał parę ciemnych tęczówek.
Minho musiał go obserwować już od jakiegoś czasu, bo butelka z wodą stała na
blacie kuchennego stołu, a on sam uśmiechał się pod nosem. Zadrżał, spuszczając
nieco speszony wzrok, starając się opanować nagle szybciej bijące serce.
-Chcesz się napić?- usłyszał cichy
głos Minho. Podniósł wzrok i pokiwał głową, podchodząc powoli do niego. Chłopak
ponownie chwycił butelkę w rękę i odkręcił ją, wręczając młodszemu. Taemin
odsunął się, opierając ob stół i upił łyk zimnego napoju. Woda przyniosła mu
niezwykłe orzeźwienie, pozbawiając suchości w ustach. Uśmiechnął się, upijając
kolejny łyk, nadal czując na sobie parę czarnych jak noc oczu. Westchnął, przełykając
napój i odsuwając od siebie butelkę. Minho podszedł do niego powoli, wyciągając
z jego ręki butelkę i zakręcając ją. Przez chwilę stał tak koło niego,
przyprawiając o ponowny nawrót ciepła, gdzieś w głębi ciała chłopaka i suchość
w ustach. Taemin przejechał językiem po już powoli pierzchnących wargach. Minho
postąpił kolejny krok w jego stronę, odstawiając butelkę na stole za młodszym i
nachylając się nieznacznie nad jego twarzą. Obie ręce trzymał po bokach Lee, a
spojrzenie swoich wielkich oczu utkwione w czekoladowych tęczówkach.
-O czym myślisz, Minnie?- spytał,
obserwując jak chłopak nerwowo przełyka ślinę. Taemin otworzył usta, by po
chwili je zamknąć. Nie wiedział co odpowiedzieć. W głowie miał pustkę. Nie
myślał o niczym, a jedynie skupiał się na tym wysokim mężczyźnie, który
przyprawiał jego serce o szybsze bicie. Minho nachylił swoją twarz nieco
bardziej nad jego, tak, że dzieliło ich zaledwie pięć centymetrów. Nadal
oczekiwał na odpowiedź. Zamiast tego Taemin zerknął na pełne wargi bruneta i
nie czekając dłużej, złożył na nich delikatny pocałunek. Najpierw jeden, potem
drugi, aż w końcu utoną w słodyczy kuszących warg. Minho jęknął, odwzajemniając
pocałunek. Czuł jak język młodszego jeździ po jego ustach, próbując wtargnąć do
środka. Rozchylił je szerzej, pozwalając mu na to. Lee zarzucił ręce na szyję
starszego, przyciągając go tym samym bliżej siebie. Sam usiadł bardziej na
kuchennym stole, pogłębiając pocałunek. Ich języki tańczyły ze sobą w miłosnym
tańcu, ocierając się o siebie co chwilę, albo uciekając, by po sekundzie
ponownie się ze sobą złączyć. Westchnął głośno, gdy ręce Choi przesunęły się po
jego bokach i udach. Wplótł palce w ciemne kosmyki, nieco pociągając je do tyłu
i odrywając się od niego. Minho patrzył na niego płonącym wzrokiem, oddychając
ciężko. Taemin także nie mógł normalnie oddychać. Serce waliło mu jeszcze
bardziej, a pożądanie jakie powoli ogarniało jego ciało, sprawiało, że oddech
miał coraz bardziej urywany. Uśmiechnął się lekko, ale i kusząco, przejeżdżając
dłonią po szyi Choi. Ten odwzajemnił uśmiech, pochylając się nad jego szyją i
składając na niej mokre pocałunki. Odchylił do tyłu głowę, dając mu tym samym
większy dostęp. Zadrżał kiedy Minho przejechał językiem po jego jabłku Adama,
po chwili ssąc go lekko. Jęknął, rozchylając szerzej usta, łapiąc coraz
chciwiej powietrze. Ręce Minho wślizgnęły się pod jego koszulkę, dotykając
delikatnie mięśni brzucha. Po chwili przesunął je nieco wyżej, na lekko już
stwardniałe sutki, przejeżdżając po nich palcami. Taemin westchnął, zagryzając
dolną wargę. Było mu tak cholernie dobrze i przyjemnie. Pożądanie wzrastało w
nim coraz bardziej, przyprawiając o bolesny ucisk w nieco w tej chwili
przyciasnych spodniach. Pokręcił nieznacznie biodrami, rozkładając szerzej
nogi. Minho wyciągnął ręce spod jego koszulki, odrywając się od kuszącej szyi,
ale tylko po to, aby pozbawić młodszego zbędnego odzienia. Materiał przeleciał
przez pół kuchni, wpadając wprost do zlewu z kilkoma brudnymi naczyniami.
Zignorowali to jednak.
Choi patrzył przez chwilę na
mlecznobiałą skórę na nagim torsie młodszego, jego płaski brzuch, różowe sutki,
smukłą talię. W końcu ponownie się nad nim pochylił całując rozchylone i nadal
nabrzmiałe po poprzednim pocałunku usta. Taemin ponownie zarzucił ręce na szyję
starszego, od razu wplatając palce w ciemne włosy. Chłopak przybliżył się do
niego jeszcze bardziej, wyraźnie czując wielkość erekcji Minho. Oplótł jego
biodra w pasie, sprawiając tym samym, że ich męskości potarły się o siebie
przez materiał spodni. Jęknął, przyciskając nagą klatkę piersiową do nadal
okrytej materiałem klatki Minho, pogłębiając pocałunek. Choi przeniósł swoje
dłonie na pośladki młodszego, unosząc go do góry. Całował go nadal, kierując
się w stronę ich sypialni. Wszedł do niej powoli, kładąc chłopaka na wielkim
łóżku i odrywając się od niego. W pomieszczeniu panowała ciemność, przerywana
jedynie światłem księżyca w pełni, wpadającego do środka przez okno i smugami
światła zapalonego na korytarzu, wdzierającego się przez otwarte na oścież drzwi.
Minho patrzył na twarz swojego chłopaka. Był śliczny. Lekko zaróżowione
policzki, nabrzmiałe od pocałunków usta, wielkie brązowe oczy, przepełnione
pożądaniem i te karmelowe kosmyki włosów, rozpierzchnięte na śnieżnobiałej
poduszce.
-Coś nie tak?- spytał Taemin,
uśmiechając się lekko. Minho pokręcił głową, chwytając za brzeg swojej koszulki
i ściągając ją z siebie. Lee obserwował jego idealnie zarysowane mięsnie
brzucha, ciemną skórę, pozbawioną nawet grama zbędnego tłuszczu. Wyciągnął
dłoń, kładąc ją na lewym bicepsie chłopaka i lekko muskając palcami. Minho
zadrżał od tego czułego dotyku, ale nie poruszył się. Taemin usiadł, dokładając
drugą rękę i przejeżdżając nią po umięśnionych ramionach. Miał rozchylone
wargi, a w jego oczach czaił się zachwyt, wymieszany z pożądaniem. W końcu
zbliżył powoli swoją twarz do nagiej piersi i polizał ją lekko, uśmiechając
się. Minho jęknął, zaciskając swoje dłonie w geście powstrzymania się, aby nie
rzucić się na młodszego. Chciał dać mu szansę poznania jego ciała. Chciał, aby
Lee uczył się powoli jak sprawiać mu przyjemność. Taemin pocałował jego klatkę
piersiową, schodząc na twarde sutki. Przez chwilę tylko chuchał na nie swoim
ciepłym oddechem, aż w końcu wziął je w usta, ssąc lekko i przygryzając zębami.
Ręce Minho powędrowały we włosy młodszego, a błoga przyjemność na tą pieszczotę
przemknęła przez jego ciało. Taemin przeniósł dłonie na szerokie plecy bruneta,
kreśląc pocałunkami ślad w górę, na jego szyję. W końcu przyssał się do jabłka
Adama, tak jak Minho wcześniej do jego, wbijając nieznacznie swoje paznokcie w
łopatki chłopaka.
-Taemin…- wychrypiał Minho, czując
jak jego erekcja wzrasta jeszcze bardziej. Musiał jak najszybciej pozbyć się
swoich spodni. Odsunął od siebie młodszego, całując w usta i kładąc na poduszkach.
Sam wstał, odpinając pasek od spodni i pozbywając się nich wraz z czarnymi
bokserkami. Taemin obserwował to zagryzając dolną wargę. Minho wrócił do niego
po chwili, ponownie całując i błądząc swoimi dłońmi po jego nagich bokach.
Taemin odwzajemnił pocałunek, błagając w myślach, aby starszy jak najszybciej
pozbył się też jego spodni. Minho zupełnie tak jakby czytał w jego myślach,
chwycił za pasek od spodni młodszego i ściągnął je z niego, uwalniając
pulsującą męskość. Taemin nie czuł wstydu, ani zażenowania. Wiedział, że te
uczucia nie są mu potrzebne. W końcu to tylko Minho go oglądał. Jego miłość,
jego kochanek. A przy nim nie musiał się niczego wstydzić.
Minho pochylił się nad nim, całując
najpierw jego czoło, później nos, oczy, policzki i brodę, ściskając ręką
męskość młodszego. Ten nabrał ze świstem powietrza, unosząc biodra w górę i
przymykając powieki. Choi uśmiechnął się, przenosząc pocałunki na szyję
młodszego, dłonią nadal pieszcząc jego członka. Taemin wił się pod nim, jęcząc
cicho i wbijając paznokcie w jego nagie ramiona. To jeszcze bardziej go
podniecało. Przesunął palcami po całej długości jego penisa, czując, że za
chwilę młodszy dojdzie. I tak też się stało.
Choi położył się obok niego,
czekając aż ten dojdzie do siebie po dopiero co przebytym orgazmie. Jego
męskość pulsowała boleśnie, domagając się spełnienia, ale on to zignorował.
Chciał dać najpierw jak najwięcej przyjemności dla Taemina, a dopiero później
zająć się sobą. Przesunął delikatnie dłonią po ręce i boku młodszego, gdy tylko
ten zaczął nieco równiej oddychać. Uśmiechnął się, całując miękkie wargi swego
kochanka i przewracając go ostrożnie na brzuch. Taemin nie protestował, nadal
przeżywając miniony orgazm. Poczuł jak dłonie Minho przejeżdżają po jego udach,
a usta składają mokre pocałunki na jego plecach. Po chwili poczuł też język,
który zlizywał kropelki potu na jego ciele, spowodowane niedawną ekstazą.
Jęknął, gdy jego członek powoli znowu zaczął budzić się do życia, a pożądanie
ponownie zaczęło rozpalać go od środka. Minho dotykał go czule, zupełnie tak
jakby uczył się jego ciała na pamięć. Smakował jego skórę, lizał ją, drażnił
gorącym oddechem, przyprawiając o przyjemne dreszcze. W końcu jego dłonie
zjechały na pośladki młodszego, ugniatając je lekko. Lee jęknął, wypinając je
nieco bardziej. Minho zaśmiał się lekko, chwytając za jedną z poduszek leżących
na łóżku i podkładając ją pod biodra młodszego. Schylił się, całując idealne
półkule, dłońmi drażniąc śnieżnobiałe uda chłopaka. W końcu odsunął się nieco
od niego, sięgając do szafki stojącej przy jego łóżku i wyciągając z niej żel
nawilżający, który dostał od Key. Uśmiechnął się w duchu, dziękując
przyjacielowi, że pomyślał o tym, aby zaopatrzyć ich w tak ważny gadżet.
Otworzył buteleczkę, nalewając na rękę nieco przeźroczystej substancji i zaczął
ją rozprowadzać na pośladkach młodszego. Ten zaśmiał się czując zimno na
rozgrzanym ciele i zapach truskawek. Minho przez chwilę tylko gładził nagie
półkule, aż w końcu rozchylił je nieco i wsunął swój palec w pulsującą dziurkę.
Taemin wciągnął gwałtownie powietrze, marszcząc brwi. Minho pocałował go w
kark, szepcząc czule:
-Rozluźnij się.
Lee kiwnął głową i postarał się
rozluźnić, rozchylając szerzej swoje nogi. Minho wsunął drugą rękę pod biodra
młodszego, chwytając jego męskość, zaczynając powoli poruszać palcem w jego
wnętrzu. Dyskomfort powoli zaczął opuszczać ciało chłopaka, a mięśnie
rozluźniły się. Jęknął gdy Minho dodał kolejny palec, jednocześnie nadal
pobudzając jego męskość. Taemin zaciskał powieki, czując rosnącą przyjemność.
Po kilku minutach chłopak wyjął z niego swoje palce i pochylił się nad nim,
szepcząc do ucha.
-Może zaboleć.
Taemin zerknął na niego kątem oka,
uśmiechając się lekko. Wiedział, że pierwszy raz jest bolesny. Doskonale zdawał
sobie z tego sprawy, ale wiedział też, że ból nie trwa długo. Ufał Minho
najbardziej na świecie i czuł, że ten nie pozwoli, aby bolało go zbyt długo.
Choi rozchylił bardziej jego nogi,
łapiąc za biodra i tym samym zmuszając go do uklęknięcia. Taemin zrobił to,
opierając się na drżących rękach. Starszy przez chwilę drażnił penisem jego
wejście, nalewając nieco więcej żelu, aż w końcu wsunął się w niego ostrożnie.
Bolało. Taemin zacisnął mocno powieki, czując jak łzy napływają mu do oczu, a z
gardła wydobywa cichy jęk bólu. Minho odczekał, gładząc czule jego plecy i
głowę. Chłopak starał się rozluźnić, poruszając lekko biodrami. Wreszcie gdy
ból nieco zelżał dał dla Minho znak, że ten może zacząć się poruszać. Choi
robił to powoli, delikatnie, nie chcąc zrobić mu krzywdy. Jedną ręką gładził
jego skórę, a drugą ponownie przeniósł na jego członka. Taemin czuł jak ból
mija już kompletnie, a na jego miejsce wstępuje przyjemność. Zaczął bardziej
poruszać biodrami, jęcząc cicho i zaciskając dłonie na prześcieradle. Minho
przyspieszył, pochylając się nad nim i całując w policzek, by później przygryźć
lekko płatek jego ucha. Lee jęknął głośno, oddychając ciężko od zbliżającego
się orgazmu. Pot perlił się na ich złączonych ze sobą ciałach, serca biły w
szaleńczym rytmie, a zapachy mieszały się ze sobą. Minho pchnął nieco mocniej,
pozwalając, aby Taemin doszedł pierwszy z głośnym jękiem rozkoszy. Po chwili
przyśpieszył nieznacznie, sam dochodząc we wnętrzu swojego kochanka. Opadli na
siebie, wyczerpani ekstazą jaka ich ogarnęła. Przez chwilę oboje sięgnęli
nieba, dotknęli gwiazd, pozwalając im eksplodować cudowną przyjemnością.
-Minho?- wydyszał Taemin, kiedy Choi
przykrył ich kołdrą, tuląc do siebie.
-Tak?- wymruczał, całując jego nieco
wilgotne włosy.
-Kocham cię. Bardzo.
-Ja ciebie też, Minnie i to o wiele
bardziej- odszepnął, przyciągając go
bliżej do siebie. Taemin uśmiechnął się, wdychając zapach Minho i zasypiając z
sercem wypełnionym szczęściem.
Rozdział 25
Taemin stał
za Minho na trzęsących się nogach. Właśnie przyjechali taksówką do rodzinnego
domu Choi i mieli zapukać. Lee czuł jak żołądek podchodzi mu do serca, a na
czoło występuje kilka kropel potu. Denerwował się. Nawet bardzo.
-Spokojnie, Minnie- powiedział
Minho, pukając do drzwi. Młodszy chłopak schował się za nim, z nadzieją, że
może jeszcze będzie miał szansę uciec. Niestety drzwi domu się otworzyły i
stanęła w nich naprawdę śliczna kobieta z uśmiechem na ustach.
-Synku- powiedziała, przytulając do
siebie Minho i rozglądając się dookoła.
-Cześć mamo- odpowiedział,
odwzajemniając uścisk. Kobieta odsunęła się od niego i zmarszczyła lekko brwi,
widząc, że syn jest sam.
-Min Suk mówił, że przyprowadzisz ze
sobą dziewczynę. Nie mogła przyjść?
Minho zaśmiał się pod nosem, a
Taemin momentalnie poczuł, że wszystkie kolory odchodzą z jego twarzy.
-Powiedziałem, że przyprowadzę
osobę, którą kocham i zrobiłem to- powiedział Minho, odsuwając się na bok i
ukazując trzęsącą się postać Taemina:
-Mamo poznaj proszę Lee Taemina,
mojego chłopaka- dodał, obejmując w pasie chłopaka i całując go w czubek głowy.
Oczy pani Choi omal nie wyszły z orbit na te słowa. Stała przez chwilę
kompletnie osłupiała, przetwarzając dopiero co uzyskane informacje. Tego się
nie spodziewała. A może raczej, miała nadzieję, że taka sytuacja nigdy nie
będzie miała miejsca.
-Miło mi panią poznać- wyszeptał
Taemin, kłaniając się nisko i czekając, aż kobieta każe mu się wynosić z życia
ich syna. Zamiast tego z zaskoczeniem poczuł jak kobiece ramiona oplatają go w
uścisku, a po chwili cichy szept owiewa jego ucho:
-Mi także miło cię poznać, Lee
Taeminie.
Wielkie czekoladowe oczy spoczęły na
pani Choi, a nikły uśmiech zagościł na ślicznej twarzy, gdy tylko ta odsunęła
się od chłopaka. Musiała przyznać, że Lee był naprawdę urodziwą osobą i gdyby
przebrać go w dziewczęce ciuszki i zapuścić nieco włosy, wyglądałby jak
kobieta. Bardzo śliczna kobieta.
-Wujek Minho!- rozległ się dziecięcy
krzyk i już po chwili w ręce Minho wpadła mała, ciemnowłosa kulka.
-Yoogeun, tęskniłeś za wujkiem?-
spytał Minho, całując chłopca w pulchny policzek, na co ten pokiwał twierdząco
głową i objął małymi rączkami szyję swojego wujka. Choi zaśmiał się, odwracając
się w stronę nadal osłupiałego Taemina i przedstawił mu chłopca. Lee otrząsnął
się, uśmiechając się do chłopca i
wyciągając w jego stronę rękę. Dziecko popatrzyło na niego przez chwilę i zanim
Lee się zorientował trzymał w ramionach uśmiechniętego od ucha do ucha
czterolatka.
-Polubił cię, a to naprawdę duży
plus- pani Choi uśmiechnęła się do niego szeroko i odsunęła od wejścia,
wpuszczając ich do środka. Reszta członków rodziny Choi siedziała w salonie,
oglądając jakiś mecz. Minho wszedł głębiej do środka i uśmiechnął się szeroko,
chrząkając głośno.
-Minho, w końcu jesteś- mężczyzna po
czterdziestce podniósł się z beżowego fotela i podszedł do Minho, przytulając
go do siebie. Taemin od razu zauważył podobieństwo między nimi. Mała głowa,
ciemna czupryna i ten charyzmatyczny uśmiech, który zdobił twarze oby dwóch
mężczyzn. Z drugiego takiego samego fotela wstał nieco młodszy mężczyzna,
obserwując z zainteresowaniem Taemina. Chłopak spuścił nieco głowę,
przeklinając w myślach swoją nieśmiałość.
-Tato, dziadku, spójrzcie to jest
Taemin! Wujek Minho bardzo go kocha!- krzyknęło dziecko, zwracając na siebie
uwagę starszego pana Choi. Ten odsunął się od syna, nie będąc pewnym czy aby
dobrze usłyszał.
-I ja też go kocham, skoro wujek go
kocha- dodało dziecko, składając na policzku Taemina soczysty pocałunek. Pani
Choi zaśmiał się cicho, a pan Choi zrobił wielkie oczy. W pomieszczeniu zapadła
niezręczna cisza, przerywana jedynie odgłosami gry rozgrywającej się na ekranie
telewizora.
-Chcecie mi powiedzieć, że ową
osobą, o której mówił Min Suk jest ten chłopak, a co za tym idzie, że mój syn
jest…- zaczął pan Choi, ale przerwał obserwując uważnie wszystkich w
pomieszczeniu.
-Dokładnie tak tato- odpowiedział
Minho, podchodząc do Taemina i obejmując go w pasie. Yoogeun, który nadal tkwił
na rękach Lee, przytuli się do niego nieco mocniej, wtulając policzek w jego
szyję. Twarz pana Choi automatycznie przybrała odcień purpury, a żyłka na
skroni zaczęła nieznacznie pulsować.
-Do mojego gabinetu, już!- wysyczał,
rzucając ostre spojrzenie na swojego młodszego syna i wychodząc z
pomieszczenia. Taemin zerknął na niego z przerażonym wzrokiem, nie wiedząc co
zrobić. Minho jednak uśmiechnął się do niego ciepło i ruszył za ojcem,
zostawiając go razem z trójką członków rodziny Choi.
-Lepiej z nimi pójdę- rzucił Min
Suk, podchodząc do Taemina i zwracając się do niego i swojego syna:
-Yoogeun zostań z babcią i z nowym
wujkiem. I miło mi cię poznać Lee Taeminie, jestem Min Suk.
Wyciągnął w jego stronę rękę, a gdy
chłopak ją uścisnął, wyszedł w ślad za swoim młodszym bratem i ojcem.
-Dziadek się zdenerwował, dlaczego?-
spytał Yoogeun, patrząc to na bladą twarz Taemina to na lekko skonsternowaną
twarz swojej babci. Kobieta uśmiechnęła się, chwytając Lee za rękę i prowadząc
go do kuchni. Chłopiec zszedł z rąk nowego znajomego i zaczął mu się
przyglądać.
-Usiądź proszę. Może się czegoś
napiszesz? Nie musisz się bać, mój mąż potrzebuje nieco czasu, aby się z tym
wszystkim oswoić- powiedziała pani Choi, dotykając z uśmiechem jego ręki.
Taemin kiwnął głową, opadając ciężko na krzesło za sobą.
-Wujku Taeminie ja kocham mleko
czekoladowe, a ty je kochasz?- zwrócił się do niego Yoogeun, nie odrywając tych
swoich ogromnych, błyszczących i ciekawskich oczu. Minnie uśmiechnął się ciepło
do dziecka, kiwając twierdząco głową. Chłopiec zapiszczał z radości i podbiegł
do lodówki, wyciągając z niej dwie buteleczki z mlekiem czekoladowym i
słomkami, po czym ponownie do niego podbiegł i wręczył jedną z butelek. Taemin
zerknął na panią Choi, nie wiedząc, czy ma to wypić, czy nie. Miał ochotę na
swój ukochany przysmak, ale czuł się trochę nieswojo, wypijając je dziecku.
-Pij śmiało. W lodówce mamy tego
jeszcze całą masę- pani Choi, machnęła zachęcająco ręką, a Taemin dłużej już
nie czekając, wbił słomkę w buteleczkę i upił łyk cudownego nektaru.
-I co? Dobre?- spytał Yoogeun, wdrapując
się na kolana Lee.
-Pewnie, dziękuję- odpowiedział,
uśmiechając się szeroko.
-No więc, Lee Taeminie, może za ten
czas opowiesz mi trochę o sobie?- usłyszał ciche pytanie pani Choi i nieco
zmieszany, zaczął jej opowiadać swoją historię.
W gabinecie pana Choi panowała sroga
cisza. Mężczyzna usiadł a skórzanym fotelu, tuż za potężnym dębowym biurkiem i
wlepił swój wzrok w swojego młodszego syna. Minho stał na środku pomieszczeniu,
rozglądając się po gabinecie. Widział go już tysiące razy i od czasów jego
dzieciństwa nic się tu nie zmieniło. Nadal panował w nim surowy, typowo męski
wystrój, z minimalnym umeblowaniem. Pod ścianami stały szafki, na których
poukładane były różnego rodzaju statuetki i puchary jego ojca. Pod oknem znajdowało
się dębowe biurko i skórzany fotel, a przed burkiem także skórzana kanapa. Na
podłodze leżał beżowy dywan.
-Nigdy nie sądziłem, że mój syn może
być gejem- ponownie ciszę przerwał pan Choi, zerkając na swojego starszego
syna, który stał przy drzwiach i obserwował całą sytuację.
-Nie takiej przyszłości dla ciebie
pragnąłem- dodał, przenosząc wzrok na Minho. Chłopak uśmiechnął się
charyzmatycznie pod nosem, co nieco bardziej zdenerwowało jego rodziciela.
Zazwyczaj był dumny z tego, że Minho odziedziczył po nim charyzmatyczność, ale
teraz ten fakt tylko go irytował.
-Nie masz mi nic do powiedzenia?-
spytał, nie usłyszawszy odpowiedzi. Minho spojrzał mu prosto w oczy i
powiedział:
-Nie możesz tego zaakceptować, tak
jak fakt, że hyung ma nieślubne dziecko?
-Zaakceptować?! Min Suk nie pieprzył
się z chłopakiem! To na pewno wina tych twoich przyjaciół! To oni sprowadzili
cię na drogę homoseksualizmu! Ja wiedziałem, że tak będzie! Mogłem zabronić ci
się z nimi zadawać, ale jak głupi wierzyłem, że masz więcej oleju w głowie!
-Tato, proszę cię nie mieszaj do
tego Kibuma i Jonghyuna, bo akurat oni nie mają z tym nic wspólnego- ton głosu
Minho stał się nieco ostrzejszy.
-Przecież to pedały…
-Homoseksualizm to nie choroba
zakaźna. Z tym się po prostu rodzisz. Zakochałem się, wyszło, że w chłopaku i
nic nie mogłem na to poradzić. Chociaż szczerze to nawet nie chciałem- przerwał
ojcu Minho, obserwując jak czerwona twarz pana Choi przybiera jeszcze bardziej
purpurowy odcień.
-Ty gówniarzu!- pan Choi wyszedł
szybko zza biurka i wymierzył synowi bolesny policzek. Minho nawet nie drgnął,
mimo, że jego lewy policzek piekł mu niemiłosiernie. Min Suk podszedł do ojca,
kładąc mu rękę na ramieniu w geście uspokojenia. Ten ciężko dysząc, wlepiał
wzrok w swoją młodszą pociechę.
-Zawiodłem się na tobie- wysyczał,
siadając na kanapie. Minho spojrzał na niego wzrokiem pełnym bólu i
odpowiedział:
-Myślałem, że dla rodziców liczy się
szczęście ich dzieci. Zawsze to powtarzałeś, ale widać, tak nie jest.
Przepraszam ojcze, że cię zawiodłem. Przepraszam, że znalazłem swoje szczęście
i nie wstydzę się go pokazać.
Pan Choi otworzył szeroko usta,
widząc jak jego syn upada przed nim na kolana i zwiesza głowę w geście pokory.
Minho nigdy tego nie robił. Nigdy. Nawet jeśli coś przeskrobał w dzieciństwie, umiał
okazać swoją dumę i nie korzył się przed innymi. Słowa, które wypowiedział, to
co właśnie zrobił zadziałało na pana Choi jak kubeł lodowatej wody. Minho miał
rację. Dla rodziców najważniejsze jest szczęście ich dzieci i nigdy, a to nigdy
nie powinni oni przepraszać za to, że je odnaleźli.
-Przepraszam cię. Masz rację. Nie
powinieneś mnie przepraszać za to, że jesteś szczęśliwy. Wstań, proszę-
powiedział, łapiąc syna za ramiona i pomagając mu wstać. Minho podniósł się,
wlepiając w ojca wilgotne oczy.
-Mimo, że jest to dla mnie trudne,
to postaram się to zaakceptować- dodał, przytulając do siebie chłopaka. Minho
odwzajemnił uścisk, uśmiechając się lekko pod nosem.
-Więc skoro już wszystko zostało
wyjaśnione, to może pójdziemy już jeść?- wtrącił Min Suk, klepiąc brata po
plecach.
-Idźcie. Ja muszę tu jeszcze trochę
posiedzieć, jakoś to poukładać. Nie chcę bardziej wystraszyć twojego chłopaka-
rzucił pan Choi, na co jego synowie pokiwali twierdząco głową i wyszli z pomieszczenia. Nie minęło nawet
pięć minut jak do gabinetu weszła pani Choi, podchodząc od razu do męża i
przytulając go do siebie.
-Trzymasz się jakoś?- spytała,
poprawiając jego nieco wygniecioną marynarkę, którą miał na sobie. Mężczyzna
westchnął, odpowiadając:
-To dla mnie trudne. Miałem
nadzieję, że coś takiego nigdy się nie wydarzy. W dodatku go uderzyłem.
-Nie przejmuj się tym tak. Taemin to
naprawdę miły chłopak, który wiele przeszedł. Myślę, że Minho jest z nim
szczęśliwy. I Yoogeun go lubi.
-Muszę się z tym oswoić.
-Masz na to czas. To nasz syn.
Musimy go kochać takim jaki jest i wspierać go w życiu.
-Masz rację. Co ja bym bez ciebie
zrobił?
-Nie wiem, ale teraz lepiej chodź
już jeść. Nie możemy pozwolić naszym gościom dłużej czekać- kobieta pocałowała
męża w policzek i pociągając go za rękę , wyprowadziła z gabinetu.
Rozdział 24
Kibum stał
nad śpiącą postacią Taemina, nie mając serca go obudzić. Po prostu patrzył na
tego aniołka, czując jak serce mu się roztapia na ten widok. Chłopak poruszał
przez sen ustami, a kilka karmelowych kosmyków, które prawie weszły mu do ust,
zjechały bardziej na policzek.
-Obudzisz go wreszcie czy nie?-
rozległ się głos Jonghyuna, który od pięciu minut obserwował tą scenę.
-Nie mam na to serca- odpowiedział
Key, uśmiechając się szeroko.
-Miałeś go obudzić. Jestem głodny.
-Ale on tak słodko śpi.
-No to go zostawmy i chodźmy jeść.
-Nie, Jjong. Taemin nie będzie jadł
później sam śniadania- Kibum spojrzał na niego srogim wzrokiem, a Jjong złapał
się za głowę, czując, że jeszcze trochę, a jego żołądek zje sam siebie.
-No to go obudź do jasnej…
-Nie waż mi się nawet teraz
przeklinać, Kim Joghyunie.
-Mówisz jak moja matka!
Taemin otworzył oczy, spoglądając na
dwie postacie, stojące koło jego łóżka. Kibum mierzył wściekłym wzrokiem
Blinga, a ten zdawał się powoli tracić cierpliwość. Nie bardzo wiedząc o co
chodzi, usiadł ostrożnie i przetarł ręką zaspane oczy.
-Key, jestem cholernie głodny, a
przygotowane przez ciebie śniadanie właśnie stygnie w kuchni, więc może…-
zaczął Jjong, ale przerwał mu cichy śmiech. Spojrzał na łóżko i zastał tam już
zupełnie rozbudzonego maknae, który szczerzył się do nich, ukazując przy okazji
rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
-Taemin, obudziliśmy cię?- spytał
Key, siadając obok chłopaka na łóżku. Ten pokiwał przecząco głową, poprawiając
dłonią włosy.
-W takim razie, możemy iść w końcu
coś zjeść?- jęknął Jjong, z nadzieją w oczach spoglądając na oby dwóch
chłopaków.
-Pewnie hyung- odpowiedział Taemin,
wstając z łóżka i odczekując chwilę, aż jego nogi przyzwyczają się do pozycji
stojącej. W końcu wyszedł z pokoju z trzymającym go za rękę Kibumem. Weszli
powoli do niewielkiej kuchni, gdzie Bling już zajadał się swoim ryżem. Lee
rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu swojego chłopaka, ale nigdzie go nie
zauważył.
-A gdzie Minho?- spytał, siadając za
stołem i sięgając po szklankę z sokiem malinowym.
-Musiał na chwilę wyjść, ale
niedługo wróci.
Kibum posłał mu przyjazny uśmiech,
nakładając do jego miski trochę mięsa. Młodszy uśmiechnął się z wdzięcznością i
wziął do buzi trochę jedzenia, zastanawiając się, gdzie mógł wyjść Minho. Nie
miał kompletnie pojęcia co ten musiał załatwić. Zasmucił się trochę, że nie
mógł go zobaczyć od razu po przebudzeniu, co nie uszło uwadze Key.
-Nie smuć się Minnie. Minho wróci za
jakąś godzinę. Wspominał coś o tym, że dzwonił jego brat. Pewnie miał do niego
jakąś sprawę.
-Nie smucę się.
-Przecież widzę.
-Zdaje się, że jesteście ze sobą
zaledwie od kilku dni, a już nie możecie bez siebie wytrzymać- wtrącił Blig z
buzią pełną ryżu. Taemin zaczerwienił się lekko, biorąc kolejną porcję jedzenia
do buzi. Tęsknił za Minho. W końcu go kochał. Chciał codziennie budzić się i
widzieć go obok siebie, zjadać razem z nim posiłki i w ogóle spędzać czas. Ale
mimo wszystko cieszył się, że gdy tym razem się obudził zobaczył tą dwójkę.
Jego przyjaciele. Tym razem ci prawdziwi.
-Dziękuję, że jesteście- powiedział,
patrząc im prosto w oczy. Ci spojrzeli na niego z zaskoczeniem i lekkim
zdezorientowaniem, więc uśmiechnął się i dodał:
-Za to, że jesteście moimi
przyjaciółmi. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
Ledwo skończył to mówić, a poczuł
jak ramiona Key zgniatają go w niedźwiedzim uścisku.
-I powiedzcie mi, czy on nie jest
słodki?!- krzyknął Kibum, czochrając włosy chłopaka.
-Nie musisz nam dziękować, Minnie.
To zaszczyt mieć takiego przyjaciela jak ty- odpowiedział Bling, uśmiechając
się do niego ciepło.
Minho wysiadł z samochodu Jjong`a,
który znowu od niego pożyczył i skierował się w stronę parku. Tam od razu
zobaczył znajomą postać, siedzącą na jednej z ławek. Podszedł do niej i z
uśmiechem na ustach się przywitał:
-Cześć hyung.
-Minho- mężczyzna wstał z ławki i
uściskał swojego młodszego brata, uśmiechając się szeroko. Ten odwzajemnił
uścisk, siadając na ławce i obserwując przechodzących przez park ludzi.
-Po co chciałeś się ze mną spotkać?-
spytał, zerkając na brata. Min Suk zaśmiał się, odpowiadając:
-A muszę mieć jakiś powód, aby spotkać się ze
swoim małym braciszkiem?
-Zdaję się, że przerosłem cię już
dobry rok temu.
-Wiem, ale dla mnie zawsze będziesz
małym Minho.
-Więc jaki jest powód naszego
dzisiejszego spotkania?
-Zdaje się, że ci się spieszy- Min
Suk rozsiadł się wygodniej, zerkając na młodszego Choi.
-Troszkę.
-Nie miałem żadnego wielkiego
powodu. Po prostu się stęskniłem. W końcu nie widziałem cię trzy miesiące. Dużo
się za ten czas wydarzyło?
-Nie uwierzysz hyung, jak wiele.
-To mnie zainteresowałeś. Mam szansę
na usłyszenie o tych wydarzeniach?
Minho zaśmiał się, wyciągając z kieszeni
komórkę i sprawdzając godzinę. Tęsknił za Taeminem. W ogóle nie miał ochoty
wstawać tak wcześnie, skoro u jego boku spał ten aniołek, ale telefon brata go
do tego zmusił.
-Może jak będziemy mieli trochę
więcej czasu.
-Ech, czyli, że się bardo spieszysz.
No, ale przejdźmy do sedna sprawy, mama zaprasza cię na dzisiejszy obiad. A
Yoogeun krzyczy, że chce do wujka.
-Czyli, że po to wyciągnąłeś mnie z
domu o siódmej rano?
-Po to i abyś trochę się przewietrzył.
-Po to i abyś trochę się przewietrzył.
Minho wymierzył mu kuksańca w bok,
śmiejąc się głośno. Min Suk oddał, także się uśmiechając.
-Rozumiem, że obiad o tej co
zawsze?- spytał, poprawiając swoją skórzaną kurtkę.
-Pewnie.
-Przekaż mamie i mojemu bratankowi,
że wpadnę i aby przygotowali jedno nakrycie więcej.
-Masz zamiar przyprowadzić gościa?
Minho wstał, wyciągając z kieszeni
kluczyki i odpowiadając:
-Powiedz, że przyprowadzę ze sobą
osobę, którą kocham.
Min Suk miał właśnie zapytać brata kim jest owa osoba, ale niestety chłopak już
zmierzał w stronę auta. Starszy Choi uśmiechnął się pod nosem, nie mogąc się
już doczekać poznania osoby, która skradła serce jego brata.
Taemin patrzył wielkimi i
przerażonymi oczami na swojego chłopaka, który jakby nigdy nic pił właśnie kawę
w kuchni. Zaledwie kilka minut wcześniej Choi oznajmił mu, że został zaproszony
do rodzinnego domu na obiad i, że zabiera Taemina ze sobą, przy okazji
zapoznając go ze wszystkimi. Lee był przerażony. Kompletnie nie wiedział co ma
powiedzieć. Owszem chciał poznać kiedyś rodzinę Minho, ale nie sądził, że
nastąpi to tak szybko. W dodatku nie był pewny jako kto zostanie przedstawiony.
Chłopak? Kumpel? Przyjaciel? Jeśli chłopak, to jaka będzie ich reakcja?
Przecież byli ze sobą w związku homoseksualnym!
-Minho jesteś pewny, że to dobry
pomysł?- spytał Key, obserwując ich uważnie. Znał rodziców Minho od dawna.
Wiedzieli oni o związku Key i Jjong`a i niezbyt go pochwalali.
-Oczywiście Key. Kocham Taemina i
chcę, aby poznał moich rodziców, a że jest ku temu okazja, to dlaczego by nie
skorzystać?- Choi podniósł do góry jedną brew, nie przestając się uśmiechać.
-A masz zamiar przedstawić go jako
kogo?- wtrącił Jjong, uwieszając się na ramieniu Kibuma. Trzy pary oczu wbiły
się w Choi, na co ten od razu odpowiedział:
-Oczywiście jako swojego chłopaka, a
kogo?
-Nie wiem- Bling wzruszył ramionami,
przenosząc swój wzrok na nieco bladą twarz Taemina.
-Minnie, nie musisz się bać. Polubią
cię- dodał Minho, widząc przerażenie w oczach swojego chłopaka. Długo nie
czekając, wstał i objął młodszego ramieniem, całując w policzek. Chłopak
zaśmiał się nerwowo, starając się opanować strach.
-Chłopaki dzięki za miły seans i w
ogóle, ale my musimy się zbierać- Choi uśmiechnął się do swoich przyjaciół,
odwracając się razem z Taeminem i chwytając za swoją torbę z rzeczami na noc.
-Nie zapomnij kluczyków od motoru-
powiedział Bling, ciesząc się w duchu, że w końcu odzyska swoje autko. Choi
pomachał mu ręką z kluczykami i wyszedł, a za nim nadal blady Taemin, rzucając
krótkie dzięki i pa.
Rozdział 23
Siedział pod
kocem, wtulony w bok Jonghyuna, próbując nie dać po sobie poznać, że się boi. Z
każdą kolejną minutą, jego twarz coraz bardziej znikała pod miękkim materiałem
niebieskiego koca. Nie spodziewał się, że ten film może być, aż tak straszny.
Jonghyun natomiast uśmiechał się pod nosem, za każdym razem, gdy jego chłopak
mocniej się w niego wtulał. Doskonale wiedział, że Kibum ma pietra i tylko
udaje, że go to nie rusza.
Minho spojrzał z lekkim uśmiechem na
twarzy na Taemina, który z głową na jego kolanach smacznie spał. Nie doszli
nawet do połowy filmu jak młodszego zmorzył sen. I nawet mu nie przeszkadzało
to, że siedzieli na podłodze, opierając się plecami o kanapę. Chłopak przesunął
palcami po jego miękkich włosach, uśmiechając się szerzej. Kochał jego włosy.
Aksamitne, o karmelowym kolorze, zawsze puszyste i przesycone zapachem
pomarańczy. Pogładził jego delikatny policzek, nie zwracając uwagi na film.
Widok jaki rozpościerał się na jego kolanach był o wiele bardziej interesujący.
Mimo, że Minho widział go jak śpi, kiedy jeszcze chłopak był duchem, to teraz
jego twarz wyglądała zupełnie inaczej. Była pełniejsza kolorów, bijącego z niej
ciepła, a nie jak z porcelanowej lalki. Ślicznej, ale w pewnym sensie zimnej.
-I koniec- odezwał się Jonghyun,
przerywając tą magiczną chwilę. Minho spojrzał najpierw na ekran telewizora, na
którym przelatywały napisy końcowe, a później na przyjaciół. Key siedział
nieruchomo, ukrywając połowę twarzy pod kocem, a Jonghyun patrzył na niego ze
śmiechem w świecących oczach.
-Co z nim?- spytał Choi, także się
uśmiechając.
-Chyba strach go sparaliżował- Jjong
tyknął palcem bok Key, na co ten podskoczył i rozejrzał się dookoła.
-Witamy wśród żywych- odpowiedział
Minho, wracając do głaskania głowy Taemina.
-Już koniec?- Kibum patrzył ze
zmarszczonymi brwiami na ekran telewizora.
-Jak widać koniec. Oglądamy kolejną
część?- Jonghyun uśmiechnął się wrednie pod nosem, a Key zerknął na zegarek.
Była północ. Chłopak przygryzł ze zdenerwowania dolną wargę, ukrywając ją pod
kocem. Wiedział, że gdyby odmówił, chłopcy pomyśleliby, że się boi, więc
pokiwał potakująco głową. Jjong zaśmiał się, włączając drugą część horroru i
ponownie sadowiąc się na fotelu obok niego.
Dwie godziny później oczy Kibuma
były jak dwa wielkie spodki. Zawsze bał się duchów i związanych z nimi klątw.
Zawsze jak ktoś o nich przy nim wspominał, do oczu napływały mu łzy, a na
skórze pojawiała się gęsia skórka. Jednak on starał się to ukrywać.
-I jak, żyjesz jeszcze?- usłyszał
cichy szept Jjonga, kiedy film się skończył. Odwrócił w jego stronę twarz,
uśmiechając się słabo.
-To nie było wcale aż takie
straszne- powiedział Choi, podnosząc się z podłogi i biorąc Taemina na ręce,
aby zanieść go do pokoju.
-Też myślałem, że będzie
straszniejsze, co nie Key?- odpowiedział Jjong, na co ten wydusił z siebie
tylko ciche „N-no”.
-Idę spać. Minnie już od trzech
godzin śpi na tej podłodze, więc dobranoc- Minho skierował się w stronę pokoju
gościnnego, w którym zaledwie wczoraj jego przyjaciel wraz ze swoją dziewczyną
przeżyli swój pierwszy raz. Jonghyun zadzwonił do Jinkiego z zaproszeniem na
seans, ale ten odmówił, nadal dochodząc do siebie po tych wszystkich
wydarzeniach. Choi położył ostrożnie Taemina na łóżku, przykrywając go kołdrą.
Chłopak jeszcze przed rozpoczęciem seansu przebrał się w piżamę, czyli białą
koszulkę Minho i czarne spodenki, więc nie musiał spać w ubraniu. Starszy
natomiast nadal chodził w swoim codziennym stroju, więc musiał się przebrać.
Zamknął drzwi do ich pokoju, zdejmując z siebie koszulkę i sięgając ręką do
paska od spodni, aby tych także się pozbyć. Już miał je z siebie zsunąć, kiedy
usłyszał ciche westchnienie. Odwrócił się i zobaczył, wpatrzonego w niego
Taemina, który molestował zębami swoją dolną wargę.
-Nie śpisz? Obudziłem cię?- spytał,
podchodząc do niego. Taemin czuł jak ogarnia go gorąco na widok nagiej,
idealnie wyrzeźbionej klatki piersiowej Minho.
-Minnie?- Choi usiadł na łóżku, obok
niego, uśmiechając się ciepło.
-Nie obudziłeś. Ja sam-
odpowiedział, próbując oderwać wzrok od jego umięśnionego brzucha.
-Przespałeś obie części filmu.
-Byłem zmęczony- Taemin poczuł jak
przyjemny dreszcz rozchodzi się po jego kręgosłupie, kiedy Minho pogładził go
policzku. Robił to wcześniej dużo razy, ale nigdy wcześniej Taemin nie czuł, aż
takiego gorąca. Zaczerwienił się lekko, czując jak jego skóra zaczyna niemal go
parzyć.
-Coś nie tak?- Minho patrzył na
niego z troską, kiedy oddech chłopaka lekko przyspieszył. Lee usiadł, ocierając
się ramieniem o ramię Choi i jęknął cicho, gdy po jego ręce przeszedł prąd.
-Nie. Ja… muszę do łazienki- rzucił,
zrywając się z łóżka i niemal wybiegł z pokoju, prawie zabijając się o nieco
jeszcze odrętwiałe nogi.
Minho uśmiechnął się pod nosem na
ten widok. Wiedział, że chłopak najzwyczajniej w świecie się podniecił i
wystraszył tego uczucia. Pokręcił głową, wstając z łóżka i chwytając za
koszulkę, w której miał zamiar spać. Sam też nieco się pobudził, ale nie miał
zamiaru uwodzić młodszego, podczas, gdy w pokoju obok spała dwójka jego
przyjaciół. Wolał to zrobić w zaciszu swojego pokoju, gdzie nikt nie będzie w
stanie im przeszkodzić. Nałożył na siebie dresowe spodnie i położył do łóżka,
czekając, aż jego chłopak wróci z łazienki.
Taemin zerknął na swoje odbicie w
lustrze i zaśmiał nerwowo. Miał czerwone policzki i rozmierzwione włosy. Serce
waliło mu jak oszalałe, a oddech był nieco przyspieszony.
-Głupek- szepnął do siebie,
obmywając twarz zimną wodą. Nie spodziewał się, że widok nagiego torsu Minho
może tak na niego działać. Odczekał jeszcze pięć minut, aż w końcu ruszył do
ich tymczasowego noclegu. W pokoju było ciemno, a Minho już dawno leżał w łóżku
z zamkniętymi oczami. Podszedł do łóżka ostrożnie i wsunął się pod kołdrę,
starając się nie myśleć o jego idealnej klatce piersiowej.
-Dobranoc, Minnie- usłyszał cichy
szept Minho tuż przy swoim uchu i poczuł jak jego silne ramiona przyciągają go
do siebie od tyłu.
-D-dobranoc- odpowiedział,
przymykając oczy i zanim się obejrzał ponownie wsunął się w objęcia Mmorfeusza.
Key wyszedł ostrożnie spod kołdry,
nie chcąc obudzić śpiącego już od jakiegoś czasu Jjong`a. Przejechał dłonią
zmierzwione już i tak włosy i ruszył na palcach do wyjścia, w myślach
przeklinając siebie za ten pomysł z seansem. Nie mógł spać. Jak tylko zamykał
oczy przed oczami stawał mu obraz bladej kobiety z wielkimi wyłupiastymi
oczami. Wszedł do łazienki, obmywając wodą twarz i przez chwilę rozważając
wypicie jakichś tabletek nasennych, ale szybko wybił sobie ten pomysł z głowy.
Po tabletach zawsze później bolała go głowa i stawał się bardziej marudny niż
zazwyczaj. W końcu westchnął, decydując się na szklankę zimnej wody. Tak więc
ruszył do kuchni, rozglądając się uważnie dookoła. Wyobraźnia lubiła mu często
płatać figle po takim seansie i wolał nie ujrzeć nigdzie przed sobą
dziesięcioletniego, sinego chłopca z czarnym kotem u boku, zwiastującego
przybycie mamusi.
Otworzył lodówkę i wyjął z niej
zimną butelkę, upijając łyk orzeźwiającego napoju. Po chwili wsadził ją tam z
powrotem i z piaskiem w oczach, ruszył do swojej sypialni. Przechodził właśnie
obok pokoju gościnnego, kiedy do jego uszu dobiegł dźwięk wyjęty żywcem z
obejrzanego wcześniej horroru. Chłopak automatycznie zamarł, czując jak włosy
jeżą mu się na głowię i nasłuchiwał. Kilka sekund później ponownie usłyszał ten
dźwięk i zanim się obejrzał wbiegł do swojej sypialni z krzykiem, zarzucając na
głowę kołdrę.
-Ku*** co jest?!- Jonghyun zerwał
się słysząc głośny krzyk i czując zimno na całym ciele, gdy ściągnięto z niego
ciepłe okrycie. Spojrzał na Key, mrużąc oczy.
-Ona tu idzie! Ju-on jest w naszym
domu!- krzyknął młodszy, trzęsąc się jak osika pod kołdrą. Jonghyun westchnął,
przeczesując dłonią włosy i siadając z powrotem na łóżku obok chłopaka.
-Bummie, ta klątwa to tylko film.
Ona nie istnieje- powiedział, przytulając do siebie tą trzęsącą się galaretę.
-Ale ja słyszałem.
-Pewnie ci się przesłyszało.
-Nie jestem szalony…
-Kto to się tak darł?- w drzwiach do
ich sypialni stanął zaspany Minho. Oboje spojrzeli na niego i uśmiechnęli się.
-Kibum miał omamy słuchowe. Sorry,
że cię obudziliśmy- powiedział Jjong, uśmiechając się szeroko, pokazując przy
tym rząd śnieżnobiałych zębów.
-Aha, niech będzie- odpowiedział
Minho i już po chwili zniknął w ciemnym korytarzu. Bling odwinął swojego
chłopaka z kokonu, jaki sobie stworzył i chwycił jego twarz w dłonie, mówiąc:
-Ten film to tylko wymysł reżysera,
nic więcej. A to co słyszałeś zapewne było chrapaniem Choi. Możesz spać
spokojnie.
Kibum przełknął głośno ślinę,
próbując się uśmiechnąć. Jjong złożył na jego ustach delikatny pocałunek,
kładąc się na łóżku i przykrywając kołdrą. Kibum ulokował się w jego ramionach,
czując jak pieką go policzki z zażenowania.
-A gdyby ta klątwa naprawdę istniała
i tu przyszła, to ja cie obronię. Nikt nie będzie zadzierać z dinozaurem, który
broni swojej divy- wyszeptał mu do ducha, na co Key zaśmiał się cichutko pod
nosem i mocniej wtulił się w jego ciało, a po kilku minutach zapadli w sen,
pozbawionych jakichkolwiek koszmarów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)