-Mówiłem ci,
abyś nie jadł tych lodów- powiedział Jjong, patrząc z troską na Kibuma, który
trzymał się za szyję, krzywiąc się za każdym razem, gdy przełykał ślinę.
-Ja nie wiem co jest z tymi
migdałkami nie tak. Ciągle mi puchną!- wyjęczał Key, opierając głowę na ramieniu
swojego chłopaka.
-Może zawieź go do lekarza. Niech
coś z tym zrobią- wtrącił Minho, obserwując tą dwójkę.
-I tak właśnie zrobię. A tak w ogóle
to co u twojego chłopaka, Minho?
Brunet zamyślił się przez chwilę,
patrząc gdzieś przed siebie. Całą noc nie mógł spać, myśląc o Taeminie. O jego
słowach. Korciło go, aby siłą wydobyć z niego prawdę. Co miał wtedy na myśli?
Mógł mu zagrozić, że nigdy więcej nie przyjdzie do tej przeklętej sali, w
której i tak już praktycznie mieszkał, może to by w jakiś sposób rozwiązało
duchowi język.
-Zapytałem go o to jak umarł, a on
mi odpowiedział, że nie umarł. A przynajmniej tak to zabrzmiało- wyznał
wreszcie, przecierając dłonią swoją twarz.
-Chwila, jak to nie umarł?- spytaj
Key, jego głos był strasznie cichy.
-Nie mam pojęcia. Powiedział, że
opowie mi wszystko kiedy indziej. To irytujące, bo całą noc przez to nie mogłem
spać.
-Ty, a może on też jest jakimś
nadprzyrodzonym psycholem jak ty i wyłazi ze swojego ciała kiedy chce- wtrącił
Jjong, na co Key uderzył go z łokcia w żebra.
-Jjong tylko dlatego, że musisz
zawieźć swoją żonę do szpitala, nie uderzę cię, ale wiedz, że to jak właśnie
nas nazwałeś, zabolało.
-Sorry- Jjong pomasował bolące
żebra, przytulając do siebie mocniej Kibuma.
-Gdyby robił tak jak mówi Bling, nie
miałoby to sensu- Minho usiadł zrezygnowany na ławkę obok nich i przymknął
oczy. Był zmęczony. Zmęczony zastanawianiem się nad tym wszystkim, swoim
uczuciem i brakiem snu. Westchnął. W ogóle nie miał ochoty iść na te przeklęte
zajęcia. Mógł teraz spokojnie sobie spać. Nawet nie miał ochoty widzieć się z
Taeminem, mimo, że ciekawość wręcz zżerała go od środka. Musiał od niego
odpocząć, chociaż dzień.
-Kto jest głodny?- usłyszeli głos
Onew, który zjawił się z niewiadomo skąd z masą przekąsek w rękach. Minho
wyciągnął rękę po jedną z paczuszek i ją otworzył. Key jęknął, mówiąc:
-Nie przełknę nic. Ledwo dam radę
mówić.
-Wystarczy. Zabieram cię do lekarza
i tym razem ja z nim pogadam. Muszą coś zrobić z twoimi migdałkami, bo szlag
mnie jakiś trafi- Jjong wstał, ciągnąc młodszego chłopaka do swojego auta.
Jinki odprowadził ich wzrokiem i usiadł obok pogrążonego w myślach Minho.
-Biedny ten nasz Key. Chociaż w
sumie dobrze mu tak. To kara za to co mi wczoraj odstawiali w pracy-
powiedział.
-Co zrobili?
-Prawie, że seks zaczęli uprawiać na jednym ze stolików.
Gdyby szef to zobaczył na stówę by mnie wywalił.
Minho uniósł do góry jedną brew,
obserwując jak biały samochód Jjonga wyjeżdża z terenu uczelni. Znał tą trójkę
doskonale i wiedział, że gdy JongKey się nudzili mogli odstawiać różne scenki,
ale nie uprawiali by seksu w miejscu publicznym. Tym bardziej w pracy Jinkiego.
Równie dobrze znał też Onew i wiedział, że ten często lubił przesadzać.
-Cali oni. Dobra hyung, wybacz, ale
jestem padnięty. Wracam do domu i będę spać. Dzięki za przekąski- powiedział,
wstając i kierując się w stronę parkingu, gdzie stał jego czarny ścigacz.
-Nie idziesz na zajęcia?
-Jestem zmęczony.
-A co z Taeminem?
-Jutro też mogę się z nim spotkać,
dzisiaj nie mam na to siły.
-Okej, rozumiem. To cześć- rzucił
Onew, otwierając kolejną paczkę z przekąskami. Kilka minut później usłyszał
pisk opon i po Minho nie został nawet ślad.
-I znowu zostałem sam- westchnął,
wsadzając sobie do ust przekąskę.
Taemin czekał na niego w nawiedzonej
sali. Spokojnie wygrywał nową melodię na fortepianie, co chwilę spoglądając na
zegarek, wiszący nad drzwiami. Dwadzieścia minut po piętnastej. Minho nigdy się
nie spóźniał. Był zawsze równo o piętnastej z tym swoim uśmiechem na ustach.
Tym razem go nie było. Taemin wstał, podchodząc do jednego z luster i
przejechał po nim palcem. Po chwili zastanowienia zaczął wykonywać jakieś ruchy
taneczne, co jakiś czas spoglądając na drzwi.
Dwadzieścia minut później usiadł
zrezygnowany pod ścianą, w miejscu gdzie zwykł siadać Minho i westchnął.
Martwił się. Nie był pewien, czy dobrze zrobił nie udzielając mu wczoraj
odpowiedzi, na jego pytania. Przestraszył się, że może Minho jest na niego zły
i dlatego nie przyszedł.
-Nie. Po prostu trochę się spóźni. Może
mu coś wypadło- powiedział na głos, próbując zapewnić o tym samego siebie, ale
nie bardzo mu to wyszło. Nie chciał go stracić. Wcześniej nie miał żadnych
przyjaciół, a pragnął ich tak bardzo, że popełnił największy błąd w swoim
życiu. Teraz miał jego. Dopiero teraz. Czuł z Minho jakąś więź. Lubił go.
Cieszył się za każdym razem, gdy go widział. W końcu miał prawdziwego
przyjaciela. A może nawet więcej niż przyjaciela, ale o tym mógł tylko sobie
pomarzyć. Przyjaźń musiała mu wystarczyć.
To dlatego codziennie czekał,
odliczając sekundy na ściennym zegarze, aby w końcu go zobaczyć. Wcześniej czas
przestał mieć dla niego znaczenie. W końcu nie był już do końca człowiekiem,
nie starzał się. Ale od kiedy poznał Minho znowu zaczął odliczać chwile,
sekundy z nim spędzony. I wciąż było mu mało.
Zerknął ponownie na drzwi,
wyobrażając sobie jak Minho wchodzi do środka i uśmiecha się do niego ciepło,
przepraszając za spóźnienie.
-Dlaczego nie przyszedłeś?- spytał,
ale odpowiedziała mu tylko cisza. Zwiesił głowę, modląc się, aby nie wyszło
tak, że Miho postawił już nigdy do niego nie przyjść. Miał dość bycia samotnym.
Nie chciał się z nim rozstawać. Poczuł jak po jego policzku spływa łza.
Śmieszne, był duchem ,a i tak mógł płakać. Odczuwał wszystko tak jak wcześniej.
Miłość, szczęście, smutek, ból, tęsknotę, gniew, irytację, pożądanie. Ale nie
dotyk. To było poza jego granicą. A szkoda, bo tak bardzo chciał dotknąć Minho,
kiedy ten uczył się grać na fortepianie. Czasem miał ochotę go pocałować. Ale
nie mógł i to bolało najbardziej.
Ładnie piszesz, naprawdę. Aż smutno mi się zrobiło na tym rozdziale ;C
OdpowiedzUsuńTrochę nie podoba mi się budowanie zdania. Spróbuj używać więcej zdań złożonych, żeby tekst był płynny. To tylko kwestia wprawy i techniki
OdpowiedzUsuńPoza tym pomysł świetny :D
Strasznie mi się podoba
Ta wizja taemina siedzącego samotnie w sali :'( smutek aż chce się go przytulić na pocieszenie^^
OdpowiedzUsuń