-Key,
naprawdę myślę, że lepiej będzie jak wrócisz na swoją salę- powiedział Jjong,
próbując jakoś złapać swojego chłopaka za rękę, ale ten za każdym razem mu się
wyrywał.
-Zamknij się. Jeszcze ci nie
wybaczyłem, zdrajco jeden. Chcę zobaczyć niewidzialnego przyjaciela Minho i nie
przeszkodzisz mi w tym- wydyszał Key, skręcając w kolejny korytarz.
-Ale twoja pielęgniarka zje nas
żywcem jak zobaczy, że znowu zniknąłeś! Godzinę temu obudziłeś się spod
narkozy!
-I dobrze! Jak dla mnie może cię
nawet upiec na ogniu. Nie obchodzi mnie to.
Key nadal był na niego wściekły. Nie
mógł uwierzyć, że on pomógł tej wstrętnej pielęgniarce. Po zabiegu spał całą
noc, a gdy się obudził stwierdził, że boli go gardło. I że chce wydrapać oczy
swojemu chłopakowi. Powstrzymał się jednak i słuchał uważnie tego co Jjong miał
mu powiedzenia. Tak właśnie się dowiedział, że Taemin, duch z nawiedzonej sali
istnieje naprawdę. A dokładnie jest nim chłopak leżący w śpiączce od przeszło
dwóch lat. Nie mógł przegapić takiej okazji. Musiał go zobaczyć. Ciekawość
wręcz go zżerała od środka. Minho tyle razy mówił, że Taemin jest śliczny, a
teraz Key mógł się o tym przekonać na własne oczy. Wszedł w końcu do szukanej
sali i uśmiechnął się pod nosem, widząc Minho układającego jakieś kwiaty na
stoliku pod ścianą. W końcu spojrzał na chłopaka leżącego na szpitalnym łóżku i
wytrzeszczył oczy. „Minho miał rację, chłopak jest śliczny. Jak lalka”-
pomyślał, zagryzając dolną wargę.
-Osz ty w mordę- usłyszał głos
Jjong`a, który wszedł za nim do pomieszczenia. Jego też olśniła uroda
nieprzytomnego chłopaka.
Minho odwrócił się, słysząc te słowa
i spytał zaskoczony:
-Key, nie powinieneś teraz leżeć w
łóżku?
-Nie. Masz zamiar spędzać teraz
tutaj większość swojego czasu? A swoją drogą to dzięki, że mnie odwiedziłeś-
rzucił Diva z ironią i usiadł na wolnym krześle.
-Miałem zamiar do ciebie przyjść za
jakiś czas- odpowiedział Minho, nieco zakłopotany jego słowami.
-Jasne.
-Kurde, Minho nie dziwię się teraz,
że się w nim zakochałeś. Jest śliczny- wyrzucił z siebie Jjong, na co Key
prychnął pod nosem jak rasowy kocur. Minho spojrzał to na jednego to na
drugiego i spytał:
-Pokłóciliście się?
-Można tak powiedzieć- westchnął
Bling, opierając się ob ścianę.
-On mnie zdradził! Pomógł tej
pielęgniarce zrobić mi zastrzyk. W tyłek!- krzyknął Key, rzucając mordercze
spojrzenie w kierunku Jjong`a. Ten tylko wysłał mu jeden ze swoich
przepraszających uśmiechów, mając nadzieję, że w końcu zostanie mu wybaczone.
Nadzieja ta jednak prysła jak bańka mydlana, kiedy Key pokazał mu środkowy
palec i odwrócił głowę w stronę okna.
Coś zabrzęczało w kieszeni Jjong`a.
Ten wyciągnął telefon i przeczytał wiadomość.
„Od: Kurczak;
Gdzie jesteście?”
„Od: Bling;
Zaraz przyjdziemy. Poczekaj na nas.”
-Chodźmy już do ciebie, Key. Onew
napisał, że przyszedł w odwiedziny- powiedział. Diva wstał z krzesła, chwycił
za rękę Minho i pociągnął do wyjścia mówiąc:
-Idziesz z nami.
Chłopak nie protestował, tylko wyszedł
razem z nim, ostatni raz spoglądając na postać Taemina.
Zbliżali się już do sali Key, kiedy
nagle rozległ się dzwonek telefonu Jjong`a.
-Już idziemy- powiedział, odbierając
telefon.
-Jjong co to za wielkie babasko?
Patrzy na mnie jakbym był jakimś terrorystą- usłyszał po drugiej stronie
słuchawki głos Jinkiego. Bling zatrzymał się, łapiąc przyjaciół za ręce i
powiedział:
-Hyung, ratuj się póki możesz. Ta
bestia jest zdolna do wszystkiego.
Nie minęła chwila jak usłyszeli
głośny krzyk i z sali wybiegł Jinki, potykając się o własne nogi. Jjong
parsknął śmiechem na ten widok, a Key rzucił mu mordercze spojrzenie.
Minho pomógł wstać starszemu
chłopakowi i pociągnął za rękę w stronę wyjścia, mówiąc:
-Chodź hyung, pójdziemy coś zjeść, a
ta dwójka niech ze sobą porozmawia.
Key patrzył na niego jakby chciał go
zabić, ale młodszy wyminął go tylko, ciągnąc za sobą zdezorientowanego
Jinkiego. Bling długo nie czekając przewiesił sobie przez ramię Kibuma i rzucił
się biegiem przed siebie, jak najdalej od pielęgniarki potwora. Zatrzymał się
dopiero jak znaleźli się w windzie.
-Odbiło ci?- spytał Key, poprawiając
swoją piżamę. Jjong zmarszczył brwi i wcisnął jakiś guzik na tablicy z
przyciskami. Winda się zatrzymała.
- Co ty robisz?- Key patrzył na
niego zaskoczony. Bling odwrócił się szybko w jego stronę, złapał za nadgarstki
i popchnął na ścianę, przyciskając swoim ciałem.
-Jak długo masz zamiar się na mnie
wkurzać?- zapytał, niebezpiecznie zbliżając swoją twarz do twarzy Key. Chłopak
spojrzał mu prosto w oczy, wstrzymując oddech. Widział w nich pożądanie, ale i
złość. Key poczuł jak przebiega mu dreszcz po plecach.
-Nie było trzeba jej pomagać-
wydyszał, specjalnie go prowokując. Oczy Blinga zwęziły się niebezpiecznie, a
usta znalazły się centymetr bliżej jego ust.
-To tylko marny zastrzyk w tyłek.
Nic więcej- szepnął, czując, że chłopak powoli mięknie.
-Ale to nie twój tyłek.
-Może- chłopak wpił się w jego usta,
uniemożliwiając Key powiedzenie czegoś jeszcze. Kibum automatycznie zmiękł,
czując słodki smak ust Jjong`a. Złość powoli mu mijała, no bo jak mógł dalej
się gniewać, kiedy całował go ten bóg seksu? Zarzucił mu ręce na szyję, mrucząc
jak kot za każdym razem, gdy język jego chłopaka dotykał jego podniebienia.
„Mam cię”- pomyślał Jjong, uśmiechając się do siebie w duchu i pogłębiając
pocałunek. W oka mgnieniu oboje zapomnieli o
tym, że Key jest świeżo po operacji trzeciego migdała. Władzę nad nimi
ogarniało pożądanie, powoli sunące po ich ciałach, kumulując się w jednym
punkcie. W ich spodniach.
-Nadal się na mnie gniewasz?-
wymruczał Jjong, odrywając się na chwile od ust Key. Kocie oczy były teraz
ciemniejsze niż wcześniej, zasnute mgiełką rodzącego się z każdą kolejną chwilą
pożądania.
-Przestań się głupio pytać, tylko
mnie całuj- rzucił w odpowiedzi Key, ponownie wpijając się w jego usta. Jjong
zaśmiał się, spełniając jego prośbę. Jego ręce powoli wślizgnęły się pod
koszulkę Key, gładząc płaski brzuch. W tym samym czasie winda nagle ruszyła, a
oni odskoczyli od siebie zdezorientowali.
-Co jest do diaska?- wydyszał Jjong,
spoglądając na drzwi windy. Key w tym czasie pospiesznie poprawiał swoje włosy
i bluzkę, czując gorzki posmak nie zaspokojonego pożądania. Drzwi windy
otworzyły się, na co Jjong przysunął się bliżej divy. Jakaś kobieta z dzieckiem
weszła do środka i wcisnęła numerek piętra. Chłopcy rzucili jej mordercze
spojrzenie, że śmiała im przerwać w takim momencie.
Gdy wrócili na oddział Minho i Jinki
stali pod salą Key i popijali colę z puszki. Chłopak długo nie czekając
podszedł do swojego hyunga i wyjął mu z ręki puszkę, biorąc całkiem spory łyk.
-Key, twoje gardło…- zaczął Jinki,
ale szybko zamilkł, widząc mordercze spojrzenie swojego przyjaciela.
-Wyglądacie jakby ktoś wam przerwał
mini orgię- rzucił Minho, uważnie obserwując nieco potargane włosy Jjong`a.
-A żebyś kurna wiedział- parsknął
Bling, poprawiając nieznacznie swoje krocze. Minho zaśmiał się, kręcąc z
niedowierzaniem głową, na co Key obrzucił go kolejny mrocznym spojrzeniem i
wysyczał:
-Zamknij się, albo zaraz zmażę ci
ten twój żabi uśmiech z charyzmatycznej buźki!
W tym właśnie momencie z dyżurki
wyszła osobista pielęgniarka Key z niezbyt zadowoloną minął. Pogoniła jak
najszybciej chłopców do domu, a samego pacjenta niemal przywiązała do łóżka,
ostrzegając, że jeśli jeszcze raz ucieknie, to dostanie kolejny zastrzyk na
uspokojenie. W tyłek.
UMIERAM. Śmieję się jak głupia i nie mogę się opanować XDD
OdpowiedzUsuń