sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 8


           -Key, naprawdę myślę, że lepiej będzie jak wrócisz na swoją salę- powiedział Jjong, próbując jakoś złapać swojego chłopaka za rękę, ale ten za każdym razem mu się wyrywał.

            -Zamknij się. Jeszcze ci nie wybaczyłem, zdrajco jeden. Chcę zobaczyć niewidzialnego przyjaciela Minho i nie przeszkodzisz mi w tym- wydyszał Key, skręcając w kolejny korytarz.

            -Ale twoja pielęgniarka zje nas żywcem jak zobaczy, że znowu zniknąłeś! Godzinę temu obudziłeś się spod narkozy!

            -I dobrze! Jak dla mnie może cię nawet upiec na ogniu. Nie obchodzi mnie to.

            Key nadal był na niego wściekły. Nie mógł uwierzyć, że on pomógł tej wstrętnej pielęgniarce. Po zabiegu spał całą noc, a gdy się obudził stwierdził, że boli go gardło. I że chce wydrapać oczy swojemu chłopakowi. Powstrzymał się jednak i słuchał uważnie tego co Jjong miał mu powiedzenia. Tak właśnie się dowiedział, że Taemin, duch z nawiedzonej sali istnieje naprawdę. A dokładnie jest nim chłopak leżący w śpiączce od przeszło dwóch lat. Nie mógł przegapić takiej okazji. Musiał go zobaczyć. Ciekawość wręcz go zżerała od środka. Minho tyle razy mówił, że Taemin jest śliczny, a teraz Key mógł się o tym przekonać na własne oczy. Wszedł w końcu do szukanej sali i uśmiechnął się pod nosem, widząc Minho układającego jakieś kwiaty na stoliku pod ścianą. W końcu spojrzał na chłopaka leżącego na szpitalnym łóżku i wytrzeszczył oczy. „Minho miał rację, chłopak jest śliczny. Jak lalka”- pomyślał, zagryzając dolną wargę.

            -Osz ty w mordę- usłyszał głos Jjong`a, który wszedł za nim do pomieszczenia. Jego też olśniła uroda nieprzytomnego chłopaka.

            Minho odwrócił się, słysząc te słowa i spytał zaskoczony:

            -Key, nie powinieneś teraz leżeć w łóżku?

            -Nie. Masz zamiar spędzać teraz tutaj większość swojego czasu? A swoją drogą to dzięki, że mnie odwiedziłeś- rzucił Diva z ironią i usiadł na wolnym krześle.

            -Miałem zamiar do ciebie przyjść za jakiś czas- odpowiedział Minho, nieco zakłopotany jego słowami.

            -Jasne.

            -Kurde, Minho nie dziwię się teraz, że się w nim zakochałeś. Jest śliczny- wyrzucił z siebie Jjong, na co Key prychnął pod nosem jak rasowy kocur. Minho spojrzał to na jednego to na drugiego i spytał:

            -Pokłóciliście się?

            -Można tak powiedzieć- westchnął Bling, opierając się ob ścianę.

            -On mnie zdradził! Pomógł tej pielęgniarce zrobić mi zastrzyk. W tyłek!- krzyknął Key, rzucając mordercze spojrzenie w kierunku Jjong`a. Ten tylko wysłał mu jeden ze swoich przepraszających uśmiechów, mając nadzieję, że w końcu zostanie mu wybaczone. Nadzieja ta jednak prysła jak bańka mydlana, kiedy Key pokazał mu środkowy palec i odwrócił głowę w stronę okna.

            Coś zabrzęczało w kieszeni Jjong`a. Ten wyciągnął telefon i przeczytał wiadomość.

            „Od: Kurczak;

            Gdzie jesteście?”

            „Od: Bling;

            Zaraz przyjdziemy. Poczekaj na nas.”

            -Chodźmy już do ciebie, Key. Onew napisał, że przyszedł w odwiedziny- powiedział. Diva wstał z krzesła, chwycił za rękę Minho i pociągnął do wyjścia mówiąc:

            -Idziesz z nami.     

            Chłopak nie protestował, tylko wyszedł razem z nim, ostatni raz spoglądając na postać Taemina.

            Zbliżali się już do sali Key, kiedy nagle rozległ się dzwonek telefonu Jjong`a.

            -Już idziemy- powiedział, odbierając telefon.

            -Jjong co to za wielkie babasko? Patrzy na mnie jakbym był jakimś terrorystą- usłyszał po drugiej stronie słuchawki głos Jinkiego. Bling zatrzymał się, łapiąc przyjaciół za ręce i powiedział:

            -Hyung, ratuj się póki możesz. Ta bestia jest zdolna do wszystkiego.

            Nie minęła chwila jak usłyszeli głośny krzyk i z sali wybiegł Jinki, potykając się o własne nogi. Jjong parsknął śmiechem na ten widok, a Key rzucił mu mordercze spojrzenie.

            Minho pomógł wstać starszemu chłopakowi i pociągnął za rękę w stronę wyjścia, mówiąc:

            -Chodź hyung, pójdziemy coś zjeść, a ta dwójka niech ze sobą porozmawia.

            Key patrzył na niego jakby chciał go zabić, ale młodszy wyminął go tylko, ciągnąc za sobą zdezorientowanego Jinkiego. Bling długo nie czekając przewiesił sobie przez ramię Kibuma i rzucił się biegiem przed siebie, jak najdalej od pielęgniarki potwora. Zatrzymał się dopiero jak znaleźli się w windzie.

            -Odbiło ci?- spytał Key, poprawiając swoją piżamę. Jjong zmarszczył brwi i wcisnął jakiś guzik na tablicy z przyciskami. Winda się zatrzymała.

            - Co ty robisz?- Key patrzył na niego zaskoczony. Bling odwrócił się szybko w jego stronę, złapał za nadgarstki i popchnął na ścianę, przyciskając swoim ciałem.

            -Jak długo masz zamiar się na mnie wkurzać?- zapytał, niebezpiecznie zbliżając swoją twarz do twarzy Key. Chłopak spojrzał mu prosto w oczy, wstrzymując oddech. Widział w nich pożądanie, ale i złość. Key poczuł jak przebiega mu dreszcz po plecach.

            -Nie było trzeba jej pomagać- wydyszał, specjalnie go prowokując. Oczy Blinga zwęziły się niebezpiecznie, a usta znalazły się centymetr bliżej jego ust.

            -To tylko marny zastrzyk w tyłek. Nic więcej- szepnął, czując, że chłopak powoli mięknie.

            -Ale to nie twój tyłek.

            -Może- chłopak wpił się w jego usta, uniemożliwiając Key powiedzenie czegoś jeszcze. Kibum automatycznie zmiękł, czując słodki smak ust Jjong`a. Złość powoli mu mijała, no bo jak mógł dalej się gniewać, kiedy całował go ten bóg seksu? Zarzucił mu ręce na szyję, mrucząc jak kot za każdym razem, gdy język jego chłopaka dotykał jego podniebienia. „Mam cię”- pomyślał Jjong, uśmiechając się do siebie w duchu i pogłębiając pocałunek. W oka mgnieniu oboje zapomnieli o  tym, że Key jest świeżo po operacji trzeciego migdała. Władzę nad nimi ogarniało pożądanie, powoli sunące po ich ciałach, kumulując się w jednym punkcie. W ich spodniach.

            -Nadal się na mnie gniewasz?- wymruczał Jjong, odrywając się na chwile od ust Key. Kocie oczy były teraz ciemniejsze niż wcześniej, zasnute mgiełką rodzącego się z każdą kolejną chwilą pożądania.

            -Przestań się głupio pytać, tylko mnie całuj- rzucił w odpowiedzi Key, ponownie wpijając się w jego usta. Jjong zaśmiał się, spełniając jego prośbę. Jego ręce powoli wślizgnęły się pod koszulkę Key, gładząc płaski brzuch. W tym samym czasie winda nagle ruszyła, a oni odskoczyli od siebie zdezorientowali.

            -Co jest do diaska?- wydyszał Jjong, spoglądając na drzwi windy. Key w tym czasie pospiesznie poprawiał swoje włosy i bluzkę, czując gorzki posmak nie zaspokojonego pożądania. Drzwi windy otworzyły się, na co Jjong przysunął się bliżej divy. Jakaś kobieta z dzieckiem weszła do środka i wcisnęła numerek piętra. Chłopcy rzucili jej mordercze spojrzenie, że śmiała im przerwać w takim momencie.

            Gdy wrócili na oddział Minho i Jinki stali pod salą Key i popijali colę z puszki. Chłopak długo nie czekając podszedł do swojego hyunga i wyjął mu z ręki puszkę, biorąc całkiem spory łyk.

            -Key, twoje gardło…- zaczął Jinki, ale szybko zamilkł, widząc mordercze spojrzenie swojego przyjaciela.

            -Wyglądacie jakby ktoś wam przerwał mini orgię- rzucił Minho, uważnie obserwując nieco potargane włosy Jjong`a.

            -A żebyś kurna wiedział- parsknął Bling, poprawiając nieznacznie swoje krocze. Minho zaśmiał się, kręcąc z niedowierzaniem głową, na co Key obrzucił go kolejny mrocznym spojrzeniem i wysyczał:

            -Zamknij się, albo zaraz zmażę ci ten twój żabi uśmiech z charyzmatycznej buźki!

            W tym właśnie momencie z dyżurki wyszła osobista pielęgniarka Key z niezbyt zadowoloną minął. Pogoniła jak najszybciej chłopców do domu, a samego pacjenta niemal przywiązała do łóżka, ostrzegając, że jeśli jeszcze raz ucieknie, to dostanie kolejny zastrzyk na uspokojenie. W tyłek.

1 komentarz:

  1. UMIERAM. Śmieję się jak głupia i nie mogę się opanować XDD

    OdpowiedzUsuń