niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 18


            -To gdzie chcesz jechać?- spytał Minho, czekając aż sygnalizacja świetlna zmieni się z koloru czerwonego na zielony. Taemin rozglądał się dookoła, co chwile poprawiając za długie kosmyki swoich włosów.

            -Pojechałbym najchętniej do fryzjera i uciął włosy, ale nie mam kasy, więc możemy jechać od razu do ciebie- odpowiedział, w duchu przeklinając brata, że ten nie zostawił mu żadnych pieniędzy. W sumie to nikomu nawet nie przyszło do głowy, że mogliby wypisać Taemina tak wcześnie, więc po co dawać mu pieniądze? Minho obrzucił uważnym spojrzeniem jego włosy, uśmiechając się pod nosem.

            -Przeszkadzają ci?

            -Są za długie. Ludzie mylą mnie z dziewczyną, a to wkurzające. Wolę jak są krótsze, mniej przeszkadzają.

            -Więc pojedziemy do fryzjera.

            Taemin spojrzał na niego zaskoczony, w dal odrzucając niezbyt przychylne myśli dotyczącego swojej rodziny.

            -Ale Minho, mówiłem ci, że nie mam pieniędzy…

            -Ale ja mam i nie waż się nawet protestować Taeminnie- przerwał mu Choi, skręcając w kolejną ulicę. Chłopak nie odezwał się więcej, uśmiechając pod nosem i ciesząc się, że będzie mógł się pozbyć tych zbędnych centymetrów włosów. Teraz były zdecydowanie za długie, bo sięgały mu za ramiona. Mimo wszystko jednak głupio mu było tak wykorzystywać Minho. Czuł się trochę jak jakiś bezdomny co nie ma gdzie się podziać, co zjeść i brak mu środków na właśnie takie drobnostki jak fryzjer.

            -Jesteśmy- powiedział Minho, parkując auto pod jakimś salonem fryzjerskim. Taemin wysiadł, chwilę odczekując aż jego nogi przyzwyczają się do pozycji stojącej i w końcu zmierzając za Minho, który wchodził już do gabinetu. Zamknął za sobą drzwi, rozglądając się dookoła. Choi rozmawiał z jakąś kobietą po pięćdziesiątce, wyciągając z kieszeni portfel i wręczając pieniądze. Kobieta zerknęła na Taemina i pierwszą jej myślą było pytanie „To chłopiec, czy dziewczyna?”. Dopiero po uważnym przyjrzeniu się mogła stwierdzić, że to chłopak, śliczny jak porcelanowa laleczka, ale nadal chłopak.

            -Proszę usiąść- zwróciła się do owego chłopaka i gdy ten zasiadł na fotelu, założyła mu fartuch. Kiedy zapinała go na szyi z zaskoczeniem stwierdziła, że miał on delikatną i gładką skórę.

            -Niech pani zetnie tak jak uważa- odezwał się Taemin, obserwując w lustrze jak kobieta mu się przygląda. Ta skinęła głową i chwyciła za spryskiwacz i grzebień, zaczynając swoją pracę.

            Minho przez pierwsze dziesięć minut przyglądał się jak fryzjerka rozczesuje delikatne, brązowe pasma i w końcu ucina pierwszą kępkę. Minnie spoglądał za to w lustro, ale Minho był pewny, że ten patrzy na jego odbicie. Uśmiechnął się pod nosem, odwracając w stronę szyby prowadzącej na zewnątrz i rozejrzał się. W oddali zauważył budkę z lodami i naszła go myśl, że Minnie na pewno by się ucieszył, gdyby kupił mu porcję.

            -Zaraz wracam, Minnie- powiedział, wychodząc. Fryzjerka ucięła kolejną kępkę włosów, zastanawiając się jaka była relacja między tą dwójką. Na początku myślała, że to może rodzeństwo, albo przyjaciele, ale wyraz twarzy i wzrok z jakim na siebie patrzyli wyprowadził ją z tego błędu. Kobieta widziała w tych spojrzeniach jakieś głębokie uczucie. Westchnęła, rzucając na podłogę ucięte włosy. Żal jej trochę było je obcinać, bo były naprawdę delikatne i zadbane. Po prostu śliczne, nawet bardziej niż u większości dziewczyn, jakie miała okazję strzyc.

            Niecałe dwadzieścia minut później Taemin patrzył z zadowoleniem na swoje odbicie, w którym jego włosy były krótkie i zdecydowanie bardziej męskie, niż te poprzednie. Uśmiechnął się, przejeżdżając po nich palcem i odwrócił się w stronę fryzjerki.

            -Jest naprawdę świetnie. Dziękuję- powiedział, obdarzając kobietę jednym ze swoich specjalnych uśmiechów, na co ta zaczerwieniła się lekko. Chłopak poprawił swoją czarną bluzkę, wychodząc z gabinetu. Minho stał oparty ob samochód z dwoma dużymi lodami w ręku. Twarz Lee automatycznie rozjaśniła się jeszcze bardziej na widok słodkości.

            -Wow, Minnie, wyglądasz cudownie- odezwał się Choi, gdy tylko chłopak stanął w drzwiach. Podszedł do niego powoli, wręczając loda i uśmiechając się, gdy ten od razu przystąpił do jego konsumpcji.

            -Teraz mi o wiele wygodniej. Dzięki Minho- Taemin lizał trochę zimnej, ale jakże słodkiej śmietanki, uśmiechając się szeroko.

            -Gdzie chcesz teraz jechać? Mamy jeszcze dwie i pół godziny.

            Taemin zastanowił się chwilę. Gdzie chciał pojechać? W jakim miejscu był dawno, albo nie był w ogóle? Przed jego oczami pojawiła się wielka kolejka górska, wata cukrowa i dużo ludzi. Zaczerwienił się na ten widok z zażenowania. Wesołe miasteczko było dla dzieci, a on był już praktycznie dorosłym mężczyzną. Mimo wszystko wizja tych wszystkich atrakcji strasznie go korciła. Przed wypadkiem nie miał zbyt dużo okazji, aby chodzić do wesołego miasteczka, a później to już tylko spał.

            -Więc?- spytał ponownie Minho, widząc jak na twarzy chłopaka pojawiają się różne emocje. Był pewny, że chłopak ma takie miejsce, ale albo jest zawstydzony mówieniem o tym, albo potrzebne tam są pieniądze, których nie ma i nie chce wykorzystywać Minho.

            -Możesz mi powiedzieć- dodał.

            -Dobra, ale się nie śmiej- wydukał Taemin, kończąc już jeść swojego loda. Minho zrobił minę, mówiącą „nie zaśmieję się nawet przez chwilę, masz na to moje słowo”, więc Minnie westchnął i wyszeptał:

            -Wesołe miasteczko.

            Choi zmarszczył brwi, nie wiedząc, czy dobrze usłyszał, dlatego poprosił:

            -Możesz powiedzieć głośniej, nie słyszę cię.

            -Wesołe miasteczko- powiedział nieco głośniej ponownie się czerwieniąc. Minho uśmiechnął się pod nosem i podszedł do niego, przytulając go.

            -Czemu jesteś zażenowany?

            -Bo to dziecinne.

            -Nieprawda. Wiele par chodzi na randki właśnie do takiego parku rozrywki. My też możemy.

            -Naprawdę?

            -Pewnie. Sam też dawno byłem w wesołym miasteczku.

            Taemin zmarszczył lekko brwi, odsuwając się od niego i przyglądając uważnie. Chciał się upewnić, że brunet nie robi sobie z niego żartów, dlatego gdy tylko nie zauważył żadnych oznak o tym świadczących, uśmiechnął się szeroko i ruszył do samochodu. Minho zaśmiał się cicho na to wszystko i wsiadł do auta. Minnie cały czas patrzył na swoje odbicie we wstecznym lusterku, poprawiając nieco włosy i uśmiechając się pod nosem.

            -Minho, czyli, że jak pojedziemy do tego wesołego miasteczka, to będzie to taka nasza jakby pierwsza randka?- spytał, gdy tylko samochód ruszył. Minho zastanowił się chwilę nad tym. To był pierwszy raz kiedy mieli razem gdzieś wyjść i perspektywa nazwania tego „randką” wydała mu się bardzo kusząca. Tym bardziej, że nie byli jeszcze oficjalnie parą, ale Choi miał zamiar szybko to zmienić.

            -Randka- odpowiedział z uśmiechem, a Taemin zaczerwienił się lekko, piszcząc z radości w duchu. Chciał pójść na randkę z Minho już dawno temu, ale nigdy nie miał odwagi mu o tym powiedzieć. W końcu jeszcze nawet ani razu mu nie wyznał, że go kocha. A wiedział, że tak jest już od kilku dni. Po prostu brak mu było na to odwagi i czekał na odpowiedni moment, aby mu to powiedzieć.

            Zatrzymali się na parkingu pod parkiem rozrywki i od razu ruszyli do środka. Taemin zachowywał się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Ciągle coś pokazywał palcem, łapiąc Minho za ramię i błagalnie prosząc, aby przejechać się na tej maszynie, a brunet zgadzał się od razu, widząc radość na tej ślicznie twarzy. Tak więc w ciągu zaledwie dwóch godzin mieli za sobą przejażdżkę na wielkiej łodzi, samochodach, kilku niezbyt szybkich karuzelach, dom luster i dom strachów. Zabawnie było widzieć jak Minnie lepi się do niego z piskiem, kiedy nagle ni z tego ni z owego wyskakiwał jakiś sztuczny szkielet ze ściany. Minho przytulał go wtedy do siebie, przybierając pozycję obronną i machając groźnie ręką w stronę owego szkieletu. Taemin był tak zupełnie inny od tego, którego poznał na początku, w nawiedzonej sali. Był czasem jak słodkie dziecko, a czasem jak zwykły nastolatek. Wiecznie uśmiechnięty z jakimś łakociem w ręku i swoim kochanym mlekiem bananowym. Choi musiał przyznać, że zdecydowanie wolał tą wersję chłopaka, niż tą melancholijną, gdy był duchem. Mimo wszystko kochał obie jego strony osobowości. W końcu Taemin to Taemin i dopóki mógł go do siebie przytulać, rozmawiać z nim i całować, był szczęśliwy.

            -Chodźmy teraz na kolejkę górską- powiedział Taemin, patrząc pożądliwym wzrokiem na wielkie tory wzniesione nad nimi, po których z zawrotną prędkością jechały małe wagoniki pełne krzyczących ludzi. Minho zmarszczył brwi, podążając za jego wzrokiem.

            -Nie jestem pewny, czy to dobry pomysł- odpowiedział, na co Lee spojrzał na niego i się zaśmiał.

            -Boisz się?

            Minho uśmiechnął się krzywo, pijąc swoją colę. Oczywiście nie bał się tej kolejki, ale jakoś nie bardzo uśmiechało mu się nią jeździć wraz z Taeminem, który dziesięć minut wcześniej pochłonął cztery duże waty cukrowe, kolejne dwa lody i hamburgera, popijając wszystko colą.

            -Nie boję się, ale mam na uwadze to ile niedawno zjadłeś, a ta kolejka jedzie z taką samą prędkością jak Key kilka dni temu. Sam wiesz jak to się skończyło- wyrzucił pustą puszkę do kosza, spoglądając na chłopaka.

            -Wtedy zwymiotowałem, bo bałem się o własne życie i omal mi serce nie wyskoczyło, a teraz się nie boję, więc nic się nie stanie. Proooooszę.

            Choi zerknął na zegarek, zastanawiając się chwilę. W pół do dziewiętnastej. Zerknął w stronę kolejki, gdzie sprzedawano bilety i uśmiechnął się widząc znajome postaci.

            -Hyung tu jest- powiedział, łapiąc Taemina za rękę i ruszając w ich stronę. Onew pochylał się nad trawą, myśląc, że zaraz zwróci całą zawartość swojego żołądka, a Hyorin ze zmartwioną miną klepała go po plecach.

            -Hyung- usłyszał znajomy głos i odwrócił głowę. Minho zaśmiał się, widząc bladą jak ściana twarz swojego przyjaciela.

            -Minho, Taemin wy też na randce?- wyszeptał, wkładając głowę miedzy swoje kolana z nadzieją, że mdłości zaraz miną.

            -Tak- odpowiedział Minnie, patrząc tęsknie na kolejkę górską.

            -Szybka jazda, ale i świetna zabawa. Niestety oppa zjadł za dużo przed nią- odezwała się Hyorin, uśmiechając się do nich szeroko.

            -Wiem coś o tym. Będziecie na imprezie u JongKey?- Minho, trzymał Taemina w pasie, starając jakoś odwrócić uwagę od tej kolejki.

            -Będziemy i moje dwie przyjaciółki, więc będzie trochę zabawy. Mieliśmy już właśnie jechać się przyszykować, ale jak widać oppa nie bardzo w stanie, aby gdziekolwiek się ruszyć.

            -Zaraz pójdziemy- Jinki czuł jak pieką mu policzki. Było mu głupio, że akurat jego musiało zemdlić.

            -My też się zaraz będziemy zbierać.

            Minnie zerknął na Choi z błagalną miną. Naprawdę chciał się przejechać na tej kolejce. Minho westchnął, czując jak powoli jego opory puszczają i gdy młodszy musnął lekko jego policzek swoimi ustami, nie wytrzymał i się zgodził.



            -Lepiej żeby się nie spóźnili- powiedział Key, układając po raz kolejny przekąski na stoliku. Jonghyun obserwował go, dziękując sobie w duchu, że udało mu się wybić z jego głowy baloniki, które Kibum miał zamiar nadmuchać i poprzyczepiać na ścianach.

            -Myślę, że lepiej by było, gdybyśmy wszyscy po prostu poszli do klubu, niż siedzieli tutaj- odezwał się, przytulając od tyłu swojego chłopaka. Diva spojrzał na niego, zastanawiając się chwilę. „W sumie to nie byłby, aż tak zły pomysł”- pomyślał, zerkając nerwowo na zegarek.

            -Tylko na kilka godzin, a później powrót tutaj, bo trzeba to wszystko zjeść- odpowiedział. Jjong uśmiechnął się i wyjął z kieszeni telefon, mówiąc:

            -Napisze wszystkim, że najpierw impreza w klubie, a później tutaj. Jak myślisz, Minho będzie pił?

            -Wątpię. W końcu musi się zająć Taeminem, a jemu nie dam nawet łyczka alkoholu.

            -To oczywiste- Jjong pocałował go lekko w szyję, klepiąc w tyłek. Key odskoczył od niego ze śmiechem i wskazał na zegarek, po czym udał się do sypialni, aby się przebrać.



            -Impreza przeniosła się do jakiegoś klubu- przeczytał na głos Minho, spoglądając na swojego towarzysza. Minnie uśmiechał się od ucha do ucha z lekko zmierzwionymi włosami. Przejażdżka górska nie okazał się być katastrofalna w skutkach i nikt nic nie zwymiotował. Ku uciesze Choi.

            -Wow, to było naprawdę super. Prawda, że wrócimy tu jeszcze?- zapytał z podekscytowaniem Taemin. Dawno się tak dobrze nie bawił, a radość była jeszcze większa, gdy spędzał ten czas z Minho.

            -Nie mam nic przeciwko- usłyszał w odpowiedzi i od razu napadł na bruneta, mocno całując go w policzek. Ten zaśmiał się, mierzwiąc mu włosy jeszcze bardziej i spoglądając na jego koszulkę.

            -Masz tu plamę, chyba będziesz musiał się przebrać zanim pojedziemy do tego klubu- dodał, pokazując na plamę po lodzie widniejąca na czarnym czerwonym t-shirt`cie Taemina. Chłopak zmarszczył brwi, próbując ją zmyć śliną, ale plama nie chciała zejść.

            -W torbie mam koszulkę- powiedział, poddając się. Minho uśmiechnął się, podał mu torbę, mówiąc, że przebierze się u Jjong`a i ruszył w stronę jego domu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz