niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 25


             Taemin stał za Minho na trzęsących się nogach. Właśnie przyjechali taksówką do rodzinnego domu Choi i mieli zapukać. Lee czuł jak żołądek podchodzi mu do serca, a na czoło występuje kilka kropel potu. Denerwował się. Nawet bardzo.

            -Spokojnie, Minnie- powiedział Minho, pukając do drzwi. Młodszy chłopak schował się za nim, z nadzieją, że może jeszcze będzie miał szansę uciec. Niestety drzwi domu się otworzyły i stanęła w nich naprawdę śliczna kobieta z uśmiechem na ustach.

            -Synku- powiedziała, przytulając do siebie Minho i rozglądając się dookoła.

            -Cześć mamo- odpowiedział, odwzajemniając uścisk. Kobieta odsunęła się od niego i zmarszczyła lekko brwi, widząc, że syn jest sam.

            -Min Suk mówił, że przyprowadzisz ze sobą dziewczynę. Nie mogła przyjść?

            Minho zaśmiał się pod nosem, a Taemin momentalnie poczuł, że wszystkie kolory odchodzą z jego twarzy.

            -Powiedziałem, że przyprowadzę osobę, którą kocham i zrobiłem to- powiedział Minho, odsuwając się na bok i ukazując trzęsącą się postać Taemina:

            -Mamo poznaj proszę Lee Taemina, mojego chłopaka- dodał, obejmując w pasie chłopaka i całując go w czubek głowy. Oczy pani Choi omal nie wyszły z orbit na te słowa. Stała przez chwilę kompletnie osłupiała, przetwarzając dopiero co uzyskane informacje. Tego się nie spodziewała. A może raczej, miała nadzieję, że taka sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca.

            -Miło mi panią poznać- wyszeptał Taemin, kłaniając się nisko i czekając, aż kobieta każe mu się wynosić z życia ich syna. Zamiast tego z zaskoczeniem poczuł jak kobiece ramiona oplatają go w uścisku, a po chwili cichy szept owiewa jego ucho:

            -Mi także miło cię poznać, Lee Taeminie.

            Wielkie czekoladowe oczy spoczęły na pani Choi, a nikły uśmiech zagościł na ślicznej twarzy, gdy tylko ta odsunęła się od chłopaka. Musiała przyznać, że Lee był naprawdę urodziwą osobą i gdyby przebrać go w dziewczęce ciuszki i zapuścić nieco włosy, wyglądałby jak kobieta. Bardzo śliczna kobieta.

            -Wujek Minho!- rozległ się dziecięcy krzyk i już po chwili w ręce Minho wpadła mała, ciemnowłosa kulka.

            -Yoogeun, tęskniłeś za wujkiem?- spytał Minho, całując chłopca w pulchny policzek, na co ten pokiwał twierdząco głową i objął małymi rączkami szyję swojego wujka. Choi zaśmiał się, odwracając się w stronę nadal osłupiałego Taemina i przedstawił mu chłopca. Lee otrząsnął się, uśmiechając się  do chłopca i wyciągając w jego stronę rękę. Dziecko popatrzyło na niego przez chwilę i zanim Lee się zorientował trzymał w ramionach uśmiechniętego od ucha do ucha czterolatka.

            -Polubił cię, a to naprawdę duży plus- pani Choi uśmiechnęła się do niego szeroko i odsunęła od wejścia, wpuszczając ich do środka. Reszta członków rodziny Choi siedziała w salonie, oglądając jakiś mecz. Minho wszedł głębiej do środka i uśmiechnął się szeroko, chrząkając głośno.

            -Minho, w końcu jesteś- mężczyzna po czterdziestce podniósł się z beżowego fotela i podszedł do Minho, przytulając go do siebie. Taemin od razu zauważył podobieństwo między nimi. Mała głowa, ciemna czupryna i ten charyzmatyczny uśmiech, który zdobił twarze oby dwóch mężczyzn. Z drugiego takiego samego fotela wstał nieco młodszy mężczyzna, obserwując z zainteresowaniem Taemina. Chłopak spuścił nieco głowę, przeklinając w myślach swoją nieśmiałość.

            -Tato, dziadku, spójrzcie to jest Taemin! Wujek Minho bardzo go kocha!- krzyknęło dziecko, zwracając na siebie uwagę starszego pana Choi. Ten odsunął się od syna, nie będąc pewnym czy aby dobrze usłyszał.

            -I ja też go kocham, skoro wujek go kocha- dodało dziecko, składając na policzku Taemina soczysty pocałunek. Pani Choi zaśmiał się cicho, a pan Choi zrobił wielkie oczy. W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza, przerywana jedynie odgłosami gry rozgrywającej się na ekranie telewizora.

            -Chcecie mi powiedzieć, że ową osobą, o której mówił Min Suk jest ten chłopak, a co za tym idzie, że mój syn jest…- zaczął pan Choi, ale przerwał obserwując uważnie wszystkich w pomieszczeniu.

            -Dokładnie tak tato- odpowiedział Minho, podchodząc do Taemina i obejmując go w pasie. Yoogeun, który nadal tkwił na rękach Lee, przytuli się do niego nieco mocniej, wtulając policzek w jego szyję. Twarz pana Choi automatycznie przybrała odcień purpury, a żyłka na skroni zaczęła nieznacznie pulsować.

            -Do mojego gabinetu, już!- wysyczał, rzucając ostre spojrzenie na swojego młodszego syna i wychodząc z pomieszczenia. Taemin zerknął na niego z przerażonym wzrokiem, nie wiedząc co zrobić. Minho jednak uśmiechnął się do niego ciepło i ruszył za ojcem, zostawiając go razem z trójką członków rodziny Choi.

            -Lepiej z nimi pójdę- rzucił Min Suk, podchodząc do Taemina i zwracając się do niego i swojego syna:

            -Yoogeun zostań z babcią i z nowym wujkiem. I miło mi cię poznać Lee Taeminie, jestem Min Suk.

            Wyciągnął w jego stronę rękę, a gdy chłopak ją uścisnął, wyszedł w ślad za swoim młodszym bratem i ojcem.

            -Dziadek się zdenerwował, dlaczego?- spytał Yoogeun, patrząc to na bladą twarz Taemina to na lekko skonsternowaną twarz swojej babci. Kobieta uśmiechnęła się, chwytając Lee za rękę i prowadząc go do kuchni. Chłopiec zszedł z rąk nowego znajomego i zaczął mu się przyglądać.           

            -Usiądź proszę. Może się czegoś napiszesz? Nie musisz się bać, mój mąż potrzebuje nieco czasu, aby się z tym wszystkim oswoić- powiedziała pani Choi, dotykając z uśmiechem jego ręki. Taemin kiwnął głową, opadając ciężko na krzesło za sobą.

            -Wujku Taeminie ja kocham mleko czekoladowe, a ty je kochasz?- zwrócił się do niego Yoogeun, nie odrywając tych swoich ogromnych, błyszczących i ciekawskich oczu. Minnie uśmiechnął się ciepło do dziecka, kiwając twierdząco głową. Chłopiec zapiszczał z radości i podbiegł do lodówki, wyciągając z niej dwie buteleczki z mlekiem czekoladowym i słomkami, po czym ponownie do niego podbiegł i wręczył jedną z butelek. Taemin zerknął na panią Choi, nie wiedząc, czy ma to wypić, czy nie. Miał ochotę na swój ukochany przysmak, ale czuł się trochę nieswojo, wypijając je dziecku.

            -Pij śmiało. W lodówce mamy tego jeszcze całą masę- pani Choi, machnęła zachęcająco ręką, a Taemin dłużej już nie czekając, wbił słomkę w buteleczkę i upił łyk cudownego nektaru.

            -I co? Dobre?- spytał Yoogeun, wdrapując się na kolana Lee.

            -Pewnie, dziękuję- odpowiedział, uśmiechając się szeroko.

            -No więc, Lee Taeminie, może za ten czas opowiesz mi trochę o sobie?- usłyszał ciche pytanie pani Choi i nieco zmieszany, zaczął jej opowiadać swoją historię.





            W gabinecie pana Choi panowała sroga cisza. Mężczyzna usiadł a skórzanym fotelu, tuż za potężnym dębowym biurkiem i wlepił swój wzrok w swojego młodszego syna. Minho stał na środku pomieszczeniu, rozglądając się po gabinecie. Widział go już tysiące razy i od czasów jego dzieciństwa nic się tu nie zmieniło. Nadal panował w nim surowy, typowo męski wystrój, z minimalnym umeblowaniem. Pod ścianami stały szafki, na których poukładane były różnego rodzaju statuetki i puchary jego ojca. Pod oknem znajdowało się dębowe biurko i skórzany fotel, a przed burkiem także skórzana kanapa. Na podłodze leżał beżowy dywan.

            -Nigdy nie sądziłem, że mój syn może być gejem- ponownie ciszę przerwał pan Choi, zerkając na swojego starszego syna, który stał przy drzwiach i obserwował całą sytuację.

            -Nie takiej przyszłości dla ciebie pragnąłem- dodał, przenosząc wzrok na Minho. Chłopak uśmiechnął się charyzmatycznie pod nosem, co nieco bardziej zdenerwowało jego rodziciela. Zazwyczaj był dumny z tego, że Minho odziedziczył po nim charyzmatyczność, ale teraz ten fakt tylko go irytował.

            -Nie masz mi nic do powiedzenia?- spytał, nie usłyszawszy odpowiedzi. Minho spojrzał mu prosto w oczy i powiedział:

            -Nie możesz tego zaakceptować, tak jak fakt, że hyung  ma nieślubne dziecko?

            -Zaakceptować?! Min Suk nie pieprzył się z chłopakiem! To na pewno wina tych twoich przyjaciół! To oni sprowadzili cię na drogę homoseksualizmu! Ja wiedziałem, że tak będzie! Mogłem zabronić ci się z nimi zadawać, ale jak głupi wierzyłem, że masz więcej oleju w głowie!

            -Tato, proszę cię nie mieszaj do tego Kibuma i Jonghyuna, bo akurat oni nie mają z tym nic wspólnego- ton głosu Minho stał się nieco ostrzejszy.

            -Przecież to pedały…

            -Homoseksualizm to nie choroba zakaźna. Z tym się po prostu rodzisz. Zakochałem się, wyszło, że w chłopaku i nic nie mogłem na to poradzić. Chociaż szczerze to nawet nie chciałem- przerwał ojcu Minho, obserwując jak czerwona twarz pana Choi przybiera jeszcze bardziej purpurowy odcień.

            -Ty gówniarzu!- pan Choi wyszedł szybko zza biurka i wymierzył synowi bolesny policzek. Minho nawet nie drgnął, mimo, że jego lewy policzek piekł mu niemiłosiernie. Min Suk podszedł do ojca, kładąc mu rękę na ramieniu w geście uspokojenia. Ten ciężko dysząc, wlepiał wzrok w swoją młodszą pociechę.

            -Zawiodłem się na tobie- wysyczał, siadając na kanapie. Minho spojrzał na niego wzrokiem pełnym bólu i odpowiedział:

            -Myślałem, że dla rodziców liczy się szczęście ich dzieci. Zawsze to powtarzałeś, ale widać, tak nie jest. Przepraszam ojcze, że cię zawiodłem. Przepraszam, że znalazłem swoje szczęście i nie wstydzę się go pokazać.

            Pan Choi otworzył szeroko usta, widząc jak jego syn upada przed nim na kolana i zwiesza głowę w geście pokory. Minho nigdy tego nie robił. Nigdy. Nawet jeśli coś przeskrobał w dzieciństwie, umiał okazać swoją dumę i nie korzył się przed innymi. Słowa, które wypowiedział, to co właśnie zrobił zadziałało na pana Choi jak kubeł lodowatej wody. Minho miał rację. Dla rodziców najważniejsze jest szczęście ich dzieci i nigdy, a to nigdy nie powinni oni przepraszać za to, że je odnaleźli.

            -Przepraszam cię. Masz rację. Nie powinieneś mnie przepraszać za to, że jesteś szczęśliwy. Wstań, proszę- powiedział, łapiąc syna za ramiona i pomagając mu wstać. Minho podniósł się, wlepiając w ojca wilgotne oczy.

            -Mimo, że jest to dla mnie trudne, to postaram się to zaakceptować- dodał, przytulając do siebie chłopaka. Minho odwzajemnił uścisk, uśmiechając się lekko pod nosem.

            -Więc skoro już wszystko zostało wyjaśnione, to może pójdziemy już jeść?- wtrącił Min Suk, klepiąc brata po plecach.

            -Idźcie. Ja muszę tu jeszcze trochę posiedzieć, jakoś to poukładać. Nie chcę bardziej wystraszyć twojego chłopaka- rzucił pan Choi, na co jego synowie pokiwali twierdząco głową  i wyszli z pomieszczenia. Nie minęło nawet pięć minut jak do gabinetu weszła pani Choi, podchodząc od razu do męża i przytulając go do siebie.

            -Trzymasz się jakoś?- spytała, poprawiając jego nieco wygniecioną marynarkę, którą miał na sobie. Mężczyzna westchnął, odpowiadając:

            -To dla mnie trudne. Miałem nadzieję, że coś takiego nigdy się nie wydarzy. W dodatku go uderzyłem.

            -Nie przejmuj się tym tak. Taemin to naprawdę miły chłopak, który wiele przeszedł. Myślę, że Minho jest z nim szczęśliwy. I Yoogeun go lubi.

            -Muszę się z tym oswoić.

            -Masz na to czas. To nasz syn. Musimy go kochać takim jaki jest i wspierać go w życiu.

            -Masz rację. Co ja bym bez ciebie zrobił?

            -Nie wiem, ale teraz lepiej chodź już jeść. Nie możemy pozwolić naszym gościom dłużej czekać- kobieta pocałowała męża w policzek i pociągając go za rękę , wyprowadziła z gabinetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz