Taemin stał
za Minho na trzęsących się nogach. Właśnie przyjechali taksówką do rodzinnego
domu Choi i mieli zapukać. Lee czuł jak żołądek podchodzi mu do serca, a na
czoło występuje kilka kropel potu. Denerwował się. Nawet bardzo.
-Spokojnie, Minnie- powiedział
Minho, pukając do drzwi. Młodszy chłopak schował się za nim, z nadzieją, że
może jeszcze będzie miał szansę uciec. Niestety drzwi domu się otworzyły i
stanęła w nich naprawdę śliczna kobieta z uśmiechem na ustach.
-Synku- powiedziała, przytulając do
siebie Minho i rozglądając się dookoła.
-Cześć mamo- odpowiedział,
odwzajemniając uścisk. Kobieta odsunęła się od niego i zmarszczyła lekko brwi,
widząc, że syn jest sam.
-Min Suk mówił, że przyprowadzisz ze
sobą dziewczynę. Nie mogła przyjść?
Minho zaśmiał się pod nosem, a
Taemin momentalnie poczuł, że wszystkie kolory odchodzą z jego twarzy.
-Powiedziałem, że przyprowadzę
osobę, którą kocham i zrobiłem to- powiedział Minho, odsuwając się na bok i
ukazując trzęsącą się postać Taemina:
-Mamo poznaj proszę Lee Taemina,
mojego chłopaka- dodał, obejmując w pasie chłopaka i całując go w czubek głowy.
Oczy pani Choi omal nie wyszły z orbit na te słowa. Stała przez chwilę
kompletnie osłupiała, przetwarzając dopiero co uzyskane informacje. Tego się
nie spodziewała. A może raczej, miała nadzieję, że taka sytuacja nigdy nie
będzie miała miejsca.
-Miło mi panią poznać- wyszeptał
Taemin, kłaniając się nisko i czekając, aż kobieta każe mu się wynosić z życia
ich syna. Zamiast tego z zaskoczeniem poczuł jak kobiece ramiona oplatają go w
uścisku, a po chwili cichy szept owiewa jego ucho:
-Mi także miło cię poznać, Lee
Taeminie.
Wielkie czekoladowe oczy spoczęły na
pani Choi, a nikły uśmiech zagościł na ślicznej twarzy, gdy tylko ta odsunęła
się od chłopaka. Musiała przyznać, że Lee był naprawdę urodziwą osobą i gdyby
przebrać go w dziewczęce ciuszki i zapuścić nieco włosy, wyglądałby jak
kobieta. Bardzo śliczna kobieta.
-Wujek Minho!- rozległ się dziecięcy
krzyk i już po chwili w ręce Minho wpadła mała, ciemnowłosa kulka.
-Yoogeun, tęskniłeś za wujkiem?-
spytał Minho, całując chłopca w pulchny policzek, na co ten pokiwał twierdząco
głową i objął małymi rączkami szyję swojego wujka. Choi zaśmiał się, odwracając
się w stronę nadal osłupiałego Taemina i przedstawił mu chłopca. Lee otrząsnął
się, uśmiechając się do chłopca i
wyciągając w jego stronę rękę. Dziecko popatrzyło na niego przez chwilę i zanim
Lee się zorientował trzymał w ramionach uśmiechniętego od ucha do ucha
czterolatka.
-Polubił cię, a to naprawdę duży
plus- pani Choi uśmiechnęła się do niego szeroko i odsunęła od wejścia,
wpuszczając ich do środka. Reszta członków rodziny Choi siedziała w salonie,
oglądając jakiś mecz. Minho wszedł głębiej do środka i uśmiechnął się szeroko,
chrząkając głośno.
-Minho, w końcu jesteś- mężczyzna po
czterdziestce podniósł się z beżowego fotela i podszedł do Minho, przytulając
go do siebie. Taemin od razu zauważył podobieństwo między nimi. Mała głowa,
ciemna czupryna i ten charyzmatyczny uśmiech, który zdobił twarze oby dwóch
mężczyzn. Z drugiego takiego samego fotela wstał nieco młodszy mężczyzna,
obserwując z zainteresowaniem Taemina. Chłopak spuścił nieco głowę,
przeklinając w myślach swoją nieśmiałość.
-Tato, dziadku, spójrzcie to jest
Taemin! Wujek Minho bardzo go kocha!- krzyknęło dziecko, zwracając na siebie
uwagę starszego pana Choi. Ten odsunął się od syna, nie będąc pewnym czy aby
dobrze usłyszał.
-I ja też go kocham, skoro wujek go
kocha- dodało dziecko, składając na policzku Taemina soczysty pocałunek. Pani
Choi zaśmiał się cicho, a pan Choi zrobił wielkie oczy. W pomieszczeniu zapadła
niezręczna cisza, przerywana jedynie odgłosami gry rozgrywającej się na ekranie
telewizora.
-Chcecie mi powiedzieć, że ową
osobą, o której mówił Min Suk jest ten chłopak, a co za tym idzie, że mój syn
jest…- zaczął pan Choi, ale przerwał obserwując uważnie wszystkich w
pomieszczeniu.
-Dokładnie tak tato- odpowiedział
Minho, podchodząc do Taemina i obejmując go w pasie. Yoogeun, który nadal tkwił
na rękach Lee, przytuli się do niego nieco mocniej, wtulając policzek w jego
szyję. Twarz pana Choi automatycznie przybrała odcień purpury, a żyłka na
skroni zaczęła nieznacznie pulsować.
-Do mojego gabinetu, już!- wysyczał,
rzucając ostre spojrzenie na swojego młodszego syna i wychodząc z
pomieszczenia. Taemin zerknął na niego z przerażonym wzrokiem, nie wiedząc co
zrobić. Minho jednak uśmiechnął się do niego ciepło i ruszył za ojcem,
zostawiając go razem z trójką członków rodziny Choi.
-Lepiej z nimi pójdę- rzucił Min
Suk, podchodząc do Taemina i zwracając się do niego i swojego syna:
-Yoogeun zostań z babcią i z nowym
wujkiem. I miło mi cię poznać Lee Taeminie, jestem Min Suk.
Wyciągnął w jego stronę rękę, a gdy
chłopak ją uścisnął, wyszedł w ślad za swoim młodszym bratem i ojcem.
-Dziadek się zdenerwował, dlaczego?-
spytał Yoogeun, patrząc to na bladą twarz Taemina to na lekko skonsternowaną
twarz swojej babci. Kobieta uśmiechnęła się, chwytając Lee za rękę i prowadząc
go do kuchni. Chłopiec zszedł z rąk nowego znajomego i zaczął mu się
przyglądać.
-Usiądź proszę. Może się czegoś
napiszesz? Nie musisz się bać, mój mąż potrzebuje nieco czasu, aby się z tym
wszystkim oswoić- powiedziała pani Choi, dotykając z uśmiechem jego ręki.
Taemin kiwnął głową, opadając ciężko na krzesło za sobą.
-Wujku Taeminie ja kocham mleko
czekoladowe, a ty je kochasz?- zwrócił się do niego Yoogeun, nie odrywając tych
swoich ogromnych, błyszczących i ciekawskich oczu. Minnie uśmiechnął się ciepło
do dziecka, kiwając twierdząco głową. Chłopiec zapiszczał z radości i podbiegł
do lodówki, wyciągając z niej dwie buteleczki z mlekiem czekoladowym i
słomkami, po czym ponownie do niego podbiegł i wręczył jedną z butelek. Taemin
zerknął na panią Choi, nie wiedząc, czy ma to wypić, czy nie. Miał ochotę na
swój ukochany przysmak, ale czuł się trochę nieswojo, wypijając je dziecku.
-Pij śmiało. W lodówce mamy tego
jeszcze całą masę- pani Choi, machnęła zachęcająco ręką, a Taemin dłużej już
nie czekając, wbił słomkę w buteleczkę i upił łyk cudownego nektaru.
-I co? Dobre?- spytał Yoogeun, wdrapując
się na kolana Lee.
-Pewnie, dziękuję- odpowiedział,
uśmiechając się szeroko.
-No więc, Lee Taeminie, może za ten
czas opowiesz mi trochę o sobie?- usłyszał ciche pytanie pani Choi i nieco
zmieszany, zaczął jej opowiadać swoją historię.
W gabinecie pana Choi panowała sroga
cisza. Mężczyzna usiadł a skórzanym fotelu, tuż za potężnym dębowym biurkiem i
wlepił swój wzrok w swojego młodszego syna. Minho stał na środku pomieszczeniu,
rozglądając się po gabinecie. Widział go już tysiące razy i od czasów jego
dzieciństwa nic się tu nie zmieniło. Nadal panował w nim surowy, typowo męski
wystrój, z minimalnym umeblowaniem. Pod ścianami stały szafki, na których
poukładane były różnego rodzaju statuetki i puchary jego ojca. Pod oknem znajdowało
się dębowe biurko i skórzany fotel, a przed burkiem także skórzana kanapa. Na
podłodze leżał beżowy dywan.
-Nigdy nie sądziłem, że mój syn może
być gejem- ponownie ciszę przerwał pan Choi, zerkając na swojego starszego
syna, który stał przy drzwiach i obserwował całą sytuację.
-Nie takiej przyszłości dla ciebie
pragnąłem- dodał, przenosząc wzrok na Minho. Chłopak uśmiechnął się
charyzmatycznie pod nosem, co nieco bardziej zdenerwowało jego rodziciela.
Zazwyczaj był dumny z tego, że Minho odziedziczył po nim charyzmatyczność, ale
teraz ten fakt tylko go irytował.
-Nie masz mi nic do powiedzenia?-
spytał, nie usłyszawszy odpowiedzi. Minho spojrzał mu prosto w oczy i
powiedział:
-Nie możesz tego zaakceptować, tak
jak fakt, że hyung ma nieślubne dziecko?
-Zaakceptować?! Min Suk nie pieprzył
się z chłopakiem! To na pewno wina tych twoich przyjaciół! To oni sprowadzili
cię na drogę homoseksualizmu! Ja wiedziałem, że tak będzie! Mogłem zabronić ci
się z nimi zadawać, ale jak głupi wierzyłem, że masz więcej oleju w głowie!
-Tato, proszę cię nie mieszaj do
tego Kibuma i Jonghyuna, bo akurat oni nie mają z tym nic wspólnego- ton głosu
Minho stał się nieco ostrzejszy.
-Przecież to pedały…
-Homoseksualizm to nie choroba
zakaźna. Z tym się po prostu rodzisz. Zakochałem się, wyszło, że w chłopaku i
nic nie mogłem na to poradzić. Chociaż szczerze to nawet nie chciałem- przerwał
ojcu Minho, obserwując jak czerwona twarz pana Choi przybiera jeszcze bardziej
purpurowy odcień.
-Ty gówniarzu!- pan Choi wyszedł
szybko zza biurka i wymierzył synowi bolesny policzek. Minho nawet nie drgnął,
mimo, że jego lewy policzek piekł mu niemiłosiernie. Min Suk podszedł do ojca,
kładąc mu rękę na ramieniu w geście uspokojenia. Ten ciężko dysząc, wlepiał
wzrok w swoją młodszą pociechę.
-Zawiodłem się na tobie- wysyczał,
siadając na kanapie. Minho spojrzał na niego wzrokiem pełnym bólu i
odpowiedział:
-Myślałem, że dla rodziców liczy się
szczęście ich dzieci. Zawsze to powtarzałeś, ale widać, tak nie jest.
Przepraszam ojcze, że cię zawiodłem. Przepraszam, że znalazłem swoje szczęście
i nie wstydzę się go pokazać.
Pan Choi otworzył szeroko usta,
widząc jak jego syn upada przed nim na kolana i zwiesza głowę w geście pokory.
Minho nigdy tego nie robił. Nigdy. Nawet jeśli coś przeskrobał w dzieciństwie, umiał
okazać swoją dumę i nie korzył się przed innymi. Słowa, które wypowiedział, to
co właśnie zrobił zadziałało na pana Choi jak kubeł lodowatej wody. Minho miał
rację. Dla rodziców najważniejsze jest szczęście ich dzieci i nigdy, a to nigdy
nie powinni oni przepraszać za to, że je odnaleźli.
-Przepraszam cię. Masz rację. Nie
powinieneś mnie przepraszać za to, że jesteś szczęśliwy. Wstań, proszę-
powiedział, łapiąc syna za ramiona i pomagając mu wstać. Minho podniósł się,
wlepiając w ojca wilgotne oczy.
-Mimo, że jest to dla mnie trudne,
to postaram się to zaakceptować- dodał, przytulając do siebie chłopaka. Minho
odwzajemnił uścisk, uśmiechając się lekko pod nosem.
-Więc skoro już wszystko zostało
wyjaśnione, to może pójdziemy już jeść?- wtrącił Min Suk, klepiąc brata po
plecach.
-Idźcie. Ja muszę tu jeszcze trochę
posiedzieć, jakoś to poukładać. Nie chcę bardziej wystraszyć twojego chłopaka-
rzucił pan Choi, na co jego synowie pokiwali twierdząco głową i wyszli z pomieszczenia. Nie minęło nawet
pięć minut jak do gabinetu weszła pani Choi, podchodząc od razu do męża i
przytulając go do siebie.
-Trzymasz się jakoś?- spytała,
poprawiając jego nieco wygniecioną marynarkę, którą miał na sobie. Mężczyzna
westchnął, odpowiadając:
-To dla mnie trudne. Miałem
nadzieję, że coś takiego nigdy się nie wydarzy. W dodatku go uderzyłem.
-Nie przejmuj się tym tak. Taemin to
naprawdę miły chłopak, który wiele przeszedł. Myślę, że Minho jest z nim
szczęśliwy. I Yoogeun go lubi.
-Muszę się z tym oswoić.
-Masz na to czas. To nasz syn.
Musimy go kochać takim jaki jest i wspierać go w życiu.
-Masz rację. Co ja bym bez ciebie
zrobił?
-Nie wiem, ale teraz lepiej chodź
już jeść. Nie możemy pozwolić naszym gościom dłużej czekać- kobieta pocałowała
męża w policzek i pociągając go za rękę , wyprowadziła z gabinetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz