Minho już od
miesiąca codziennie przychodził do szpitala, aby posiedzieć przynajmniej
godzinę przy śpiącym Taeminie. Cieszyło go to, że może dotknąć jego ręki i
poczuć delikatną skórę. Wtedy wydawał mu się taki prawdziwy. W nawiedzonej sali
spędzał czas podczas przerw i zaraz po zajęciach, grając na fortepianie i
rozmawiając z Taeminem. To było takie inne. W szkolnej sali numer dwadzieścia
trzy mógł z nim rozmawiać, obserwować żywe reakcje na jego twarzy, a w
szpitalnej o tym samym numerze co w szkole, mógł go dotykać. Delikatnie i czule
ciepłego policzka, trzymać za rękę. W ten sposób miał go przy sobie więcej w
każdej postaci: duchowej jak i cielesnej.
Wstawał właśnie z podłogi na, której
siedział, kiedy odezwał się do niego Taemin:
-Dzisiaj nie będę sam.
Zerknął na niego, unosząc do góry
jedną brew w geście zaskoczenia. Chłopak uśmiechnął się do niego lekko i
kontynuował:
-Mój brat dziś do mnie przyjdzie.
-Dlaczego dopiero dzisiaj?
Przychodzę do ciebie od miesiąca i ani razu nie widziałem, aby ktoś cię jeszcze
odwiedzał.
-Nie mniej im tego za złe. Moi
rodzice… przychodzenie do mnie jest dla nich bardzo bolesne. Ostatnim razem,
kiedy mama mnie odwiedziła, były moje urodziny. Płakała tak bardzo, że aż źle
się poczuła. Ma słabe serce, nie może się przemęczać emocjonalnie. Tata nie ma
czasu, praca, dom. A hyung… Taesun przyjdzie dzisiaj.
-Dlaczego akurat dzisiaj?
-To bo nasz dzień. Właśnie w tym
dniu odkryłem swój talent.
Minho zamyślił się przez chwilę i w
końcu zapytał:
-Mam tutaj zostać? Może chcesz iść
tam do niego i pobyć przez chwilę sam.
-Nie. Idź tam. Porozmawiaj z nim.
Może dowiesz się o mnie czegoś więcej. Wiesz, że nie umiem mówić o sobie.
Miał rację. Minho spytał go którego
dnia o to jaki był przed wypadkiem. Chłopak nie umiał mu na to odpowiedzieć.
Nie wiedział jak ocenić samego siebie, a kto mógł mu lepiej opowiedzieć jaki
był, jak nie człowiek, który znał go od dzieciństwa? Uśmiechnął się, kiwając
głową i wychodząc z pomieszczenia.
Taemin patrzył jeszcze przez chwilę
jak jego przyjaciel znikał za drzwiami. Cieszył się, że Minho odkrył prawdę.
Teraz byli ze sobą jeszcze bliżej niż przedtem. Było im łatwiej poznawać siebie
nawzajem. Czasem przychodził do szpitala, stawał w drzwiach i obserwował jak
Minho delikatnie ściska jego rękę. Czuł wtedy frustrację, bo mimo, że wyraźnie
widział, że ten trzyma jego dłoń, nie mógł poczuć tego dotyku. A pragnął tego.
Z każdym kolejnym dniem pragnął Minho coraz więcej. Nie tylko rozmów z nim i
wymiany spojrzeń. Chciał poczuć jego ciepłą skórę na swojej. Wdychać jego
czekoladowy zapach, pocałować pełne wargi, wpleść palce w gęste włosy.
Westchnął, kręcąc głową w obie strony.
-Dlaczego musiałem się zakochać
akurat teraz? Akurat wtedy kiedy jestem tym kim jesteś?- zapytał, ale nie
uzyskał odpowiedzi. Znowu został sam.
Jak tylko wszedł do szpitalnej sali,
zauważył, że ktoś jest razem z Taeminem. Przystanął na chwilę w drzwiach,
przyglądając się starszemu od niego mężczyźnie. On i Taemin byli do siebie w
pewien sposób podobni. Od razu było widać, że są rodzeństwem. Takie same
wielkie, brązowe oczy i kształt ust. Taesun miał jedynie ciemniejszy kolor
włosów i nieco mniej delikatne rysy. Był też nieco wyższy. Taemin był śliczny,
a Taseun jedynie przystojny. Spojrzenia obu mężczyzn spotkały się. Tym razem
Minho odnalazł kolejną różnicę między braćmi, w oczach starszego chłopaka nie
było tych żywych iskierek, które
codziennie widywał u swojego przyjaciela.
-To ty jesteś tym chłopakiem co
przychodzi codziennie do Minniego?- odezwał się starszy, obserwując uważnie
Minho. Głos też miał inny. Bardziej męski, nie tak delikatny jak Minnie.
-Tak, to ja- odpowiedział Minho,
podchodząc do niego i wyciągając w jego stronę swoją dłoń:
-Choi Minho.
-Lee Taesun- uścisnął wyciągniętą
dłoń, potrząsając nią lekko.
-Dlaczego tu przychodzisz?- spytał,
patrząc jak brunet siada na wolnym krześle i delikatnie głaszcze policzek
pogrążonego we śnie chłopaka.
-Bo jestem jego przyjacielem.
-To niemożliwe. Minnie nie miał
przyjaciół, a jak próbował ich zdobyć, to sam widzisz co z niego zostało.
-Ma mnie.
-Wiedziałbym o tobie. Taemin
wszystko mi mówił. Pochwaliłby się, gdyby miał kogoś tak bliskiego. Poza tym
nigdy wcześniej cię nie widziałem.
Minho nie odrywał wzroku od twaryz
Taemina, uśmiechając się lekko pod nosem.
-Teraz ma mnie. Wtedy mnie jeszcze
nie znał- powiedział, wywołując zaskoczenie na twarzy starszego brata swojego
ukochanego. Chłopak powoli zastanawiał się, czy brunet nie jest przypadkiem
chory umysłowo.
-Nie wiem co masz na myśli, ale
dziękuję ci. Za to, że go odwiedzasz. Myślę, że Minnie byłby szczęśliwy, gdyby
wiedział, że jest ktoś inny kto chce się z nim przyjaźnić.
-On to wie i masz rację, jest z tego
powodu szczęśliwy.
-Co masz na myśli?
-Ciężko to wytłumaczyć, ale mogę ci
powiedzieć tylko tyle, że nie jestem szalony.
Taesun szczerze w to wątpił. Jego
brat leżał w śpiączce od dwóch lat. Zapewne cierpiał, nie mogąc się ruszyć, nic
powiedzieć, czy zobaczyć. Niby jak miał poznać tego chłopaka? Jak miał się
cieszyć z jego obecności? Nie mógł.
-Jaki on był?- spytał Minho, dopiero
teraz przenosząc swoje uważne spojrzenie na starszego mężczyznę.
-Masz na myśli to jaki był przed
wypadkiem?
-Tak.
Na twarz Taesuna wykwitł lekki
uśmiech, kiedy ten przypominał sobie lata dzieciństwa. Tęsknił za nimi. Za
beztroską, zabawą. Za śmiechem jego młodszego brata, zawsze pełnego energii.
-Był jak wiewiórka na haju. Zawsze
radosny, promieniował wręcz optymizmem. W jego obecności nie można było się nie
cieszyć. Kochał słodycze. Dla paczki swoich ulubionych żelek stawał się uroczym
stworzeniem. Samym uśmiechem umiał wyłudzić u ludzi trochę słodkości. Kochał
tańczyć, wymyślać coraz to nowe kroki, grać na pianinie. I cały czas gadał. Non
stop, jak katarynka. W domu wszyscy go kochali, dlatego nadal nie potrafię
zrozumieć dlaczego nie miał przyjaciół. Dlaczego go odrzucali? Podejrzewam, że
to przez zazdrość, a mieli czego mu zazdrościć- powiedział, patrząc z czułością
na pogrążoną we śnie twarz Taemina.
-Teraz jest zupełnie inny-
stwierdził Minho, oczami wyobraźni widząc jak Taemin robił słodkie oczka, aby
tylko dostać coś słodkiego.
-Był też uzależniony od wszelkiego
rodzaju mleka smakowego. Szczególnie bananowego. Mógł je pochłaniać litrami i
nigdy nie miał dość. Masz rację, teraz jest inny.
Minho nic więcej nie odpowiedział.
Nie chodziło mu o to, że Taemin jest inny, bo spał. Jego duch różnił się od
tego pełnego życia chłopaka, o którym opowiadał Taesun. Był bardziej spokojny,
opanowany, nie mówił wcale tak dużo. „Może gdyby się obudził, znowu byłby taki
jak kiedyś”- pomyślał, poprawiając zmarszczkę na białej kołdrze.
-Dziękuję, że mi o nim
opowiedziałeś. Dzisiaj jest dla was ważny dzień, lepiej jak zostawię cię z nim
sam na sam- powiedział, przenosząc wzrok na brata Taemina. Ten kiwnął tylko
głową, machając mu na odchodnym. Nawet nie zastanowił się nad faktem, skąd
brunet wiedział o ich wspólnym dniu. Minho wyszedł, wyciągając z kieszeni
telefon. Brak jakichkolwiek wiadomości. Zastanowił się chwilę i w końcu
napisał:
„Do: Koko maniak;
Co robicie?”
Odpowiedź przyszła po kilku
minutach.
„Od: Koko maniak;
Pilnuję, aby ta dwójka nie rozwaliła
mi domu. Nie wiem co z nimi nie tak. Nagle postanowili urządzić sobie mini
orgię, tylko dlaczego nachodzi ich na to ochota zawsze w mojej obecności?!”
Zaśmiał się pod nosem, wyobrażając
sobie spanikowaną minę Jinki`ego.
„Od: Minho;
Wpadnę za kilka minut do ciebie i
ostudzę ich zapał. Za ten czas postaraj się ich jakoś rozdzielić.”
„Od: Koko maniak;
Kur… Key ma zdecydowanie za długie
paznokcie. Udrapał mnie jak chciałem go odciągnąć! Oszaleję kiedyś przez nich i
będziesz mnie odwiedzać w psychiatryku ;/”
Chłopak
przyspieszył nieco kroku, wiedząc, że jeśli się nie pospieszy, będzie musiał
zbierać resztki Onew z podłogi, bo napalony dinozaur i diva to mimo wszystko
niebezpieczne stworzenia.
Jak ty to robisz, że z poważnego wątku w jednej linijce dochodzi do dzikich komediowych orgii w drugiej? :D XD
OdpowiedzUsuń