Taesun
siedział na szpitalnym łóżku swojego młodszego brata, nie bardzo wiedząc co ma
robić. W sali było łącznie z nim jeszcze pięć osób. Sami chłopcy. Taemin
siedział na wózku, zajadając się żelkami, które w dużych ilościach przynosił mu
Kibum. Chłopak nie mógł zrozumieć, dlaczego jego młodszy brat nazywa Key ummą.
To było dziwne. Dalej oparty o ścianę z założonymi na piersi rękoma, stał
charyzmatyczny Choi Minho. Kim Jonghyun siedział na wolnym krześle, zaglądając
przez ramię na telefon Lee Jinki`ego, który zawzięcie coś do kogoś pisał. Taesun
czuł się dziwnie obco w tym towarzystwie. W ogóle czuł się tak już od miesiąca,
kiedy to odkrył, że do Taemina przychodzi ten dziwny chłopak razem ze swoimi
przyjaciółmi. Z początku starszy Lee przestraszył się, gdy się o tym
dowiedział. Głównie dlatego, że Choi pocałował Taemina na jego oczach w dniu,
kiedy praktycznie dokonano eutanazji. A jak dodać do tego fakt, że dwójka z
owej gromadki jest ze sobą w związku homoseksualnym, to praktycznie dostał
palpitacji serca. Mimo to, gdy tylko zobaczył, że jego młodszy brat jest
szczęśliwy, przebywając z tymi ludźmi, nie miał serca zabraniać mu im do niego
przychodzić. W końcu Taemin nareszcie miał przyjaciół, którzy o niego dbali. I
nawet jeśli obawiał się nieco o orientację seksualną młodszego, to mimo
wszystko się cieszył.
-Hyung, chcesz żelkę?- zwrócił się
do niego Taemin, uśmiechając się tym swoim pełnym szczęścia uśmiechem. Pokręcił
przecząco głową, mierzwiąc mu lekko włosy i spoglądając na Minho. Zauważył, że
ten był niezwykle delikatny w stosunku do Taemina. Patrzył na niego ciepłym
wzrokiem, pomagał w rehabilitacji, chwalił za postępy. Praktycznie cały czas
był obok. A kiedy dotykał młodszego, to między nimi czuć było pewne iskry,
chemię.
-Będę się już zbierać Minnie. Mam
dzisiaj występ- powiedział, wstając z krzesła. Taemin spojrzał na niego z nieco
smutną minął i odpowiedział:
-Chciałbym zobaczyć twój występ,
hyung. Na pewno jesteś najlepszym DJ. Jaki występował w tym klubie.
-Nie jestem aż tak świetny, a mój występ
będziesz mógł zobaczyć, gdy tylko wypiszą cię ze szpitala. Robisz coraz większe
postępy, dasz radę już sam stać.
-Yhym! To do jutra, hyung!
-Do jutra- ponownie potargał włosy
chłopaka i kiwając reszcie głową na pożegnanie, wyszedł na korytarz.
-Dlaczego on nigdy się nie odzywa?-
spytał Jjong, podkradając Minniemu kawałek czekolady, za co oberwało mu się
od Key.
-W sumie to nie wiem. Hyung zawsze
taki był- odpowiedział Taemin, posyłając słodki uśmiech w stronę Minho, który
nie spuszczał z niego wzroku.
-Ej, dobra, nieważne. Jjong weź mnie
podwieź na miasto, co? Hyorin na mnie czeka- odezwał się Onew z wypiekami na
twarzy. On i Hyorin spotkali się od tamtego czasu dwa razy i praktycznie cały
czas pisali ze sobą. Dobrze im się ze sobą rozmawiało, a dziewczyna wyraźnie zdawała
się lubić Jinki`ego, na co ten wręcz skakał ze szczęścia.
-W sumie, mogę cię podwieźć. I tak
chce jeszcze zajechać do domu, to zbieraj się. Bummie jedziesz z nami?
-Jadę. Muszę skończyć tekst piosenki
na zaliczenie, a ostatnio trochę to zaniedbuję- Key wstał, łapiąc Jonghyuna za
rękę i kierując się w stronę drzwi.
-To do później- rzucił Jjong,
obejmując Key ramieniem, kiedy znaleźli się już w progu. Jinki wybiegł za nimi,
z anielskim uśmiechem na twarzy, nie mogąc już się doczekać spotkania z Hyorin.
-No to zostaliśmy sami- powiedział
Minho, spoglądając na Taemina, który lekko się zaczerwienił. Był teraz taki
inny, niż gdy był duchem. Bardziej wesoły, uroczy, nieco dziecinny. Bez tej
tlącej się w jego oczach samotności.
-Co chcesz robić?- dodał,
uśmiechając się ciepło.
-Chcę wyjść na świeże powietrze. Mam
już troszkę dość siedzenia ciągle w tym pomieszczenia- odpowiedział młodszy, marszcząc
lekko nosek.
-No to jedziemy na dach.
Choi złapał za jego wózek i wyjechał
na korytarz, zmierzając w stronę wind. Cieszył się, że został z chłopakiem sam
na sam. Dzięki temu mógł swobodnie poświęcać mu całą swoją uwagę, bez mówiącego
coś ciągle Key, podjadającego Jjonga i wniebowziętego Onew. No i nie można
zapomnieć o bracie Taesuna, który był niczym przyzwoitka, lustrując go ciągle
uważnym spojrzeniem. Wszedł do windy, pozwalając, aby Taemin nacisnął numer
piętra. Uśmiechnął się. Ten chłopak był czasem jak dziecko. Tym razem nie widać
było w nim melancholijnego Taemina, grającego ciągle na fortepianie. Swoją
drogą, Minho tęsknił za jego grą. Brakowało mu tych magicznych dźwięków i
widoku pogrążonego w melodii Lee.
Drzwi windy otworzyły się i oboje
wyszli na przestronny dach szpitala. Czasami przychodzili tu niektórzy pacjenci,
chcący chociaż na chwilę pobyć z dala od lekarskich fartuchów.
-Woaaaa! Jaki fajny wiaterek!-
krzyknął Taemin, rozkładając ramiona. Jego nieco za długie włosy falowały
swobodnie na wietrze, sprawiając, że Minho miał ochotę chwycić je w swoje ręce
i nie puszczać.
-Powinieneś związać swoje włosy-
powiedział Choi, stając obok chłopaka.
-Lubię jak wiatr mi je rozwiewa. To
takie przyjemne uczucie.
-To widać po twojej minie.
-Co sądzisz o Jinkim i tej
dziewczynie?
-W sumie to nie wiem. Hyung wydaje
się być szczęśliwy, a ona go lubi. Może wyjdzie coś z tego więcej.
-Mam nadzieję, że tak.
-Minnie, zastanawia mnie fakt,
dlaczego ani razu nie widziałem, aby rodzice cię odwiedzili?- spytał Minho,
spoglądając w lekko zachmurzone niebo.
-Mama była w tamtym tygodniu.
-Ale nie na długo. Tylko Taesun
odwiedza cię tak często.
-Nie mam im tego za złe. Tata był
zajęty, musiał trenować, w końcu musi zarabiać. A mama znowu zaczęła tańczyć.
Chciałbym ich zobaczyć znowu razem. Podobno przestała robić to co kocha, kiedy
miałem ten wypadek. A to, że znowu do tego wróciła, oznacza, że jest
szczęśliwa. Tata nie musi już ciągle szukać nowych partnerek, mimo że na
najbliższe zawody pojedzie razem z obecną.
-W zasadzie to nigdy cię nie pytałem,
ale czym oni się zajmują?
-Są zawodowymi tancerzami. Tak się
poznali, połączyła ich pasja. Później wzięli ślub, urodziliśmy się ja i Taesun.
Chyba stąd moje zdolności taneczne. Mama też grała na kilku instrumentach.
Tęsknię za tańcem. A twoi?
-Tata jest piłkarzem, występuje w reprezentacji
narodowej, mama siedzi w domu, dopingując ojca i pomagając w opiece nad synem
mojego starszego brata.
-Nie mówiłeś, że masz rodzeństwo.
Minho zaśmiał, spoglądając na niego.
Wiele rzeczy mu nie mówił, chociażby dlatego, że zapominał. Nie myślał o sobie,
będąc przy tym chłopaku. Cała rodzina, która i tak praktycznie nie miała dla
niego czasu, odchodziła gdzieś na bok.
-Jakoś nie było okazji do tego, ale
już wiesz. Min Suk hyung, zajął się sportem tak jak ojciec. Jakieś dwa lata
temu do naszego domu przyszła kobieta z domu dziecka i oznajmiła, że przebywa w
nim chłopiec, którego ojcem jest Min Suk. Ale było zaskoczenie. Matka zostawiła
dwuletnie dziecko, bo wolała sobie ułożyć życie bez niego. W papierach podała
dane biologicznego ojca. Hyung od razu zabrał stamtąd małego. A Yoogeun jest
naprawdę słodkim chłopcem.
-Czyli, że on ma teraz cztery latka?
-Tak.
-Twój brat naprawdę dobrze się
zachował. W końcu mógł zostawić dziecko, zrzec się praw. Nie znał go.
-Hyung pokochał tego szkraba, jak tylko
go zobaczył. Podobieństwo między nimi jest dość spore. Są razem szczęśliwy.
-I o to chodzi.
Minho zamyślił się na chwilę.
Wszyscy z jego przyjaciół: Jonghyun, Key, Jinki, Taemin i on nie mieli zbyt
dobrego kontaktu z rodziną. Rodzice Onew mieszkali w USA, zajmując się swoim
małym biznesem. Kibum urodził się w Daegu i tam właśnie była jego rodzina. Nie
miał zbyt dużo okazji, aby się z nimi spotykać. Państwo Kim, czyli rodzice
Jonghyuna cały czas jeździli po świecie, dając występy . Swego czasu byli nawet
bardzo znani, wydali kilka płyt jako duet. Dlatego właśnie chłopcy tworzyli tak
zgraną paczkę. Byli jak taka kochająca się rodzina z Key ummą i Jjong appą na
czele i dopóki mieli siebie, byli szczęśliwi.
-Mieliśmy jechać do domu- powiedział
Jjong, patrząc z niechęcią na siedzącą naprzeciwko niego brunetkę. Key mruczał
ciągle coś pod nosem, co jakiś czas podśpiewując.
-Oppa, w domu byś się tylko nudził,
a tak możesz porozmawiać ze mną- odpowiedziała mu brunetka, zalotnie trzepocząc
rzęsami. Jonghyun miał ochotę ukatrupić Jinki`ego. Kiedy tylko przywieźli
swojego przyjaciela na miejsce, okazało się, że Hyori przyszła wraz z
przyjaciółką i poprosiła ich, aby zostali nieco dłużej, wypili kawę. Zgodzili
się tylko dlatego, że Onew rzucał im błagalne spojrzenia, mówiące „proszę,
zajmijcie się tą dziewczyną, chcę pobyć trochę sam z Hyorin”. Tak więc
zaparkowali auto i weszli do małej kawiarenki, zamówili kawę i słuchali jakże
długiego dialogu panny Da Son, która wręcz bez krępacji podrywała Blinga. Chłopaka
dziwiło trochę to, że Key praktycznie nie zwracał na to uwagi.
-Jak na razie, to tylko ty tutaj
gadasz- rzucił, dopijając swoją kawę.
-Och! Cóż, gaduła ze mnie. Oppa, a
może byś coś zaśpiewał, hmm? Hyorin mówiła, że przyjaciele Onew chodząc na
Uniwersytet Artystyczny i chciałabym usłyszeć twój głos.
-Jakoś nie mam na to ochoty.
Dziewczyna zmarszczyła brwi,
wydymając usta w niezadowoleniu. Chłopak, który przed nią siedział był
cholernie przystojny, ale też kompletnie nie zainteresowany rozmową z nią. Irytowało
ją to. Chłopcy zazwyczaj inaczej zachowywali się w jej towarzystwie. Była ładna
i dzięki temu ją lubiano. Nie ważne, że była też lekko zadufana w sobie i
polowała na każdego godnego uwagi faceta. Liczyło się, że miała śliczną buźkę i
ciało, którego można jej było pozazdrościć. Uśmiechnęła się słodko, wyciągając
swoją dłoń na stolik i dotykając lekko opuszków palców Jjong`a, który uniósł w
geście zapytania swoją prawą brew.
-Oppa, proszę, zaśpiewaj coś-
powiedziała słodkim głosikiem, robiąc przy tym najbardziej uroczą minę na jaką
było ją stać. Chłopak pokręcił jednak głową, zabierając swoją dłoń. „Co jest z
nim nie tak do cholery?! I z tym drugim kolesiem też”- pomyślała, coraz
bardziej zirytowana.
-Jjong weź daj mi kluczyki do auta,
pójdę po zeszyt. Chyba mam pierwsze wersy piosenki- odezwał się Key, wyciągając
rękę w stronę Blinga. Ten podał mu kluczyk, patrząc błagalnym wzrokiem. Chciał
już wrócić do domu i przelecieć uroczy
tyłek swojego chłopaka, a nie gadać tu z tą nawiedzoną laską.
Gdy tylko drzwi baru zamknęły się za
Kibumem, Jonghyun wyjął telefon i zaczął pisać.
„Do: Żoneczka;
Co z tobą nie tak? Nie widzisz jak
ta laska mnie podrywa? Mam jej już serdecznie dość, a ty nic tylko mruczysz
ciągle pod nosem ;/”
„Od: Żoneczka;
Kochanie, doskonale zauważyłem jej
starania, ale widzę też, że nie jesteś nią zainteresowany, więc nie czuję
potrzeby, aby wszczynać ci sceny zazdrości. Poza tym w końcu udało mi się
wymyślić tekst tej piosenki i muszę go zapisać”
Key otworzył tylne drzwi samochodu swojego
faceta i uśmiechnął się pod nosem. Znajoma Hyorin porządnie próbowała poderwać
Jjonga, co nie co bawiło Kibuma. Wiedział, że chłopak jest mu wierny i nawet
całkiem nieźle się bawił, widząc jak ten się męczy, próbując ją jakoś spławić.
„Od: Mężulek;
Bummie, chodź uświadomimy ją, że
jestem już zajęty? W końcu należę tylko i wyłącznie do ciebie ;* „
Uśmiechnął się pod nosem na te
słowa. W sumie uświadomienie tej dziewczyny mogło być całkiem dobrą zabawą.
„Od: Żoneczka;
Tylko zapiszę tą piosenkę, bo mi
ucieknie i wyjdzie tak, że w ogóle nie napiszę żadnej ;* „
Jak napisał, tak też zrobił.
Da Son usiadła na krześle obok
Blinga, delikatnie się nad nim nachylając, tak, aby ten mógł z łatwością
zajrzeć w jej dekolt. Miała na sobie zieloną bluzkę, idealnie podkreślającą jej
kształtny biust i czarne, obcisłe rurki. Do tego buty na obcasie i zmysłowa
biżuteria. Bling poczuł jak zaczyna go
mdlić od nadmiaru perfum tej dziewczyny. Praktycznie nie mógł oddychać. Odsunął
się lekko w drugą stronę, modląc się w duchu, aby Kibum się pospieszył z tym
pisaniem i rozpoczął w końcu akcję „uświadamianie.”
Do baru ponownie wszedł Key,
uśmiechając się pod nosem i podchodząc do swojego chłopaka. Ukradkiem zerknął w
bok, gdzie siedzieli Jinki i Hyorin, pochyleni nad stolikiem, zawzięcie o czymś
rozmawiając.
-Jjong nie mówiłeś mi, że byłeś
ostatnio w Sex Shopie- powiedział, siadając na swoim miejscu i puszczając
perskie oko w stronę Blinga. Ten natychmiast podjął grę.
-Kurde, zapomniałem schować pakunki
i teraz nici z niespodzianki!
-Och, czyli, że specjalnie mi nie
powiedziałeś?
-Niedługo nasza rocznica, więc
pomyślałem, że trochę urozmaicę nasze pożycie.
Key nachylił się nad nim,
przygryzając lekko dolną wargę, kątem oka obserwując nieco zdezorientowaną Da Son.
-Podoba mi się ten nowy żel, jest
taki inny. A to małe wibrujące urządzenie, to już w ogóle. Myślę, że nie musimy
czekać do naszej rocznicy i najlepszym pomysłem będzie, jeśli jak najszybciej
wypróbujemy te nowe zabawki- powiedział, uśmiechając się zmysłowo. Bling poczuł
jak jego przyjaciel w spodniach budzi się do życia, mimo że nie było żadnych
nowych zabawek do wypróbowania. „Będzie trzeba to zmienić”- pomyślał,
przełykając głośno ślinę.
-O co tu chodzi?- odezwała się w
końcu Da Son, patrząc na nich z nie zrozumieniem w oczach. Key zwrócił na nią
swoje spojrzenie kocich oczu i odpowiedział:
-Ja i Jjong jesteśmy parą. Jinki wam
nie wspominał o tym?
-Jak to parą?- dziewczyna wytrzeszczyła w zaskoczeniu oczy, spoglądając na swoją przyjaciółkę, która właśnie z czegoś się głośno śmiała.
-Jak to parą?- dziewczyna wytrzeszczyła w zaskoczeniu oczy, spoglądając na swoją przyjaciółkę, która właśnie z czegoś się głośno śmiała.
-Och, jak mi przykro, że cię nie
uświadomiła- Key położył swoją dłoń na umięśnionym ramieniu Jjong`a,
uśmiechając się ironicznie.
-Nie wierzę wam.- Da Son myślała, że
chłopcy robią sobie z niej żarty. Sądziła, że Jonghyun chciał ją w ten sposób
spławić, nie umiejąc powiedzieć jej wprost, że nie jest nią zainteresowany.
-Nie wierzysz? A to niby dlaczego?-
Jjong,rzucił jej pytające spojrzenie. Dziewczyna założyła ręce na piersiach,
wypychając je bardziej na zewnątrz stanika i powiedziała:
-Po prostu nie wierzę, więc mi
udowodnijcie.
-Jak sobie życzysz.
Patrzyła jak Key siada na kolanach
Jjonga, oplatając rękoma jegoszyję. Taki ruch nie świadczył jeszcze o tym, że
byli homoseksualistami. Jonghyun objął chłopaka w pasie, przyciągając bliżej do
siebie, po czym zbliżył twarz do jego twarzy i uśmiechnął się przeciągle. Key
rozchylił lekko pełne wagi, przymykając oczy i czekając na pocałunek. Bling
przesunął twarz do przodu i dotknął miękkich warg, delektując się ich smakiem.
Kilka razy musnął jego usta swoimi, aż w końcu wsunął swój język do ciepłego i
mokrego wnętrza, dotykając podniebienia, na co Key wydał z siebie cichy jęk. Da
Son musiała zbierać swoją szczękę z podłogi na ten widok. Czuła jak powoli
ogarnia ją obrzydzenie i zaskoczenie. „Podrywałam pedała!”- krzyczał jej mózg,
przyprawiając ją o kilka niezbyt przyjemnych dreszczy na ciele.
-Ej! Weźcie przestańcie się miziać!-
rzucił Jinki, wskazując na nich palcem. Odwrócił się w stronę przyjaciół tylko
na chwilę i od razu go zatkało, widząc tą scenę. Ukradkiem zerknął na Hyorin,
która śmiała się teraz głośno na widok miny swojej przyjaciółki. Key oderwał
się niechętnie od ust Jjong`a i posłał wszystkim szatański uśmieszek, mówiąc:
-Nie spinaj się tak hyung, bo ci spodnie
pękną.
-Czy wy nie możecie się opanować
chociaż w miejscach publicznych? Może jeszcze zaraz zaczniecie się pieprzyć na
tym stole, co?
-Całkiem kusząca propozycja.- Jjong,
ścisnął lewy pośladek Key, na co ten przygryzł lekko dolną wargę.
-Zwariuję kiedyś przez was i w ogóle
myślę, że powinniście już iść.- Onew przyłożył dwa palce do czubka swojego nosa,
modląc się, aby go posłuchali i po prostu sobie poszli. Wolał już, aby zostawili
go z ciągle gadającą i patrzącą na każdy ruch jego i Hyroin, Da Son, niż żeby
urządzali sobie jakieś orgie w miejscu publicznym.
-My tylko uświadomiliśmy twoją nową
koleżankę, że nie jesteśmy nią zainteresowani, bo się ze sobą spotykamy, a ona
nie uwierzyła. Chciała dowodów. Gdybyś jej powiedział,jakiej jesteśmy
orientacji zapewne w ogóle nie było by tego przedstawienia- wyrecytował Key,
wstając z kolan Jjong`a i łapiąc go za rękę.
-Ale jeśli chcesz, to my z chęcią
wrócimy do domu i skończymy to co zaczęliśmy- dodał. Jonghyun uśmiechnął się
lubieżnie pod nosem, przytulając się do pleców Kibuma.
-To co zaczęliście, czyli?- spytał
Jinki, rad z tego, że jego przyjaciele w końcu sobie pójdą.
-Skończymy piosenkę, oczywiście, a
ty myślałeś, że co?- odparł Kibum, zmywając uśmiech z twarzy Blinga i
doprowadzając do śmiechu wszystkich obecnych w pomieszczeniu.
Ściemniało się. Minho otworzył oczy,
uzmysławiając sobie, że siedzi na dachu szpitala, oparty plecami o ścianę.
Chyba musiał przysnąć, bo gdy zamykał oczy był jeszcze dzień. Rozejrzał się
dookoła, przypominając sobie, że był razem z nim Taemin. Wstał, obracając się
wokół własnej osi i go zobaczył. Stał przy wózku, a ostatnie promienie słońca
rysowały na jego twarzy śliczne smugi.
-Taemin, co ty robisz?- spytał,
podchodząc do niego ostrożnie. Chłopak spojrzał na niego i się uśmiechnął. Na
jego czole widniało kilka kropel potu.
-Obudziłeś się?- usłyszał ciche
pytanie chłopaka.
-Tak, jak widać. Co ty robisz?
-Ćwiczę. Chcę jak najszybciej móc
chodzić, pójść na występ hyunga i wyjść z tego szpitala. Mogę już stać o własnych
siłach przez kilka sekund.- W tym właśnie momencie chłopak zachwiał się, a Minho
złapał go pospiesznie, obejmując silnym ramieniem.
-Nie powinieneś próbować kiedy
jesteś sam.
-Nie jestem sam, przecież mnie
trzymasz.- Duże czekoladowe oczy wpatrzone były w jego. Choi przełknął głośno
ślinę, czując słodki zapach pomarańczy od włosów chłopaka. Był tak blisko,
tylko kilka centymetrów od jego twarzy.
Delikatne ciałko Taemina przyciskało się teraz do jego ciała, emanując ciepłem.
Zrobiło mu się gorąco. Spuścił wzrok na malinowe wargi chłopaka, pragnąc ich
posmakować.
-Zrób to- usłyszał cichy szept,
wydobywający się z tych jakże kuszących ust.
-Zrób co?- spytał, podnosząc jedną
brew do góry. Policzki chłopaka przybrały czerwony odcień, a oczy lekko się
zaszkliły z podniecenia.
-To co chcesz zrobić. Pocałuj mnie.
Kolejny cichy, ale jakże zmysłowy
szept. Minho zadrżał, przyciągając go bliżej siebie. Nie trzeba mu było dwa
razy powtarzać. Schylił głowę, owiewając drążącym oddechem twarz Taemina, aż w
końcu przykrył jego wargi swoimi. Odpłynął. Usta chłopaka były jak płynny miód,
jak jego własna utopia. Delikatne, miękkie, pełne, kuszące, słodkie,
uzależniające. Z początku musnął je delikatnie, delektując się ich smakiem. W
końcu pogłębił nieco pocałunek, czując jak jego zmysły szaleją. Tak długo
czekał na ten moment. Tak wiele razy śnił o nim, marzył i w końcu to marzenie
się spełniało.
Taemin jęknął, zarzucając ręce na
szyję wyższego chłopaka. Było mu tak dobrze. Miał wrażenie, że czekał na to od
dawna. Po jego ciele przeszły przyjemne dreszcze i oblała go fala gorąca, kiedy
język Minho wtargnął do jego wnętrza. Nie był zachłanny, nie, przez cały czas
całował go delikatnie i zmysłowo, przyprawiając o zawroty głowy. „Umarłem i
trafiłem do nieba”- pomyślał, wplatając swoje palce w gęste włosy bruneta.
Minho przeniósł jedną swoją rękę na szyję młodszego, gładząc ją delikatnie,
drugą wciąż go przytrzymując. Ich ciała przylegały do siebie idealnie, jakby
były wprost dla siebie stworzone.
W końcu Minho odsunął swoją twarz od
twarzy młodszego, patrząc na niego zamglonym wzrokiem.
-Kocham cię- szepnął, wciąż czując
słodki smak ust Taemina. Chłopak zaczerwienił się jeszcze bardziej, spuszczając
głowę i odpowiadając:
-Wiem o tym Minho. To widać, ale
przepraszam…
-Za co?
-Ja… nie mogę ci jeszcze
odpowiedzieć tym samy, bo sam nie jestem pewny co czuję. Podobał mi się ten
pocałunek, tęsknię za tobą i śnię o tobie, ale nie potrafię jeszcze
stwierdzić…- przerwał, bo jego usta znowu pokryły usta Minho. Kilka delikatnych
muśnięć i ponowne zapomnienie się. Czas stanął w miejscu, serce przyspieszyło.
Nowa fala gorąca, wyostrzone zmysły.
-Rozumiem to Minnie i poczekam, więc
gdy już będziesz pewien daj mi znać, okej?- powiedział Minho, uśmiechając się
ciepło. Rozumiał, że dla młodszego może być jeszcze za wcześnie, aby wyrazić
swoje uczucia słowami. Mimo to Minho doskonale znał odpowiedź. Taemin go
kochał, samemu jeszcze nie za bardzo zdając sobie z tego sprawy. Choi widział
to w każdym geście chłopaka, spojrzeniu, tonie głosu i odwzajemnionym
pocałunku.
-Będziesz pierwszym, który się o tym
dowie- odpowiedział Taemin, uśmiechając się szeroko i przytulając do piersi
Minho. Stali tak przez kilka chwil, Lee podtrzymywany przez silne ręce wyższego
chłopaka, a gdy ostatnie promienie zachodzącego słońca zniknęły za horyzontem, Taemin
ponownie usiadł na wózku i oboje wrócili na oddział.
Aż mi lepiej... to było takie romantyczne i słodkie ^^
OdpowiedzUsuńRozpływam się po tym opisie pocałunku *_*
J.
Jezuuuu, to było mega *3* ten opis pocałunku jest boski sama się rozpływam. A ta akcja w kawiarni.XD Ostatnia scena tam wygrywa.xd Dokończyć piosenkę, hahahaha, a ja miałam brudne myśli już.xd
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńMegaaa ^ ^ Genialne <3
OdpowiedzUsuńBoże *.* to jest ginialne i ten pocałunek... aż się ciepło na sercu robi :3
OdpowiedzUsuńAkcja w kawiarni była mega! Key jest boski.. Ta laska nie ma szans.przegrała ! Heehehe
OdpowiedzUsuńMinho&taemi są cudni.. ah ten pocałunek.az same chce taki <3 mmmm
Akcja w kawiarni mnie rozwaliła. Wielbię ich xD A co do pocałunku: genialnie opisany <3
OdpowiedzUsuń