niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 17


            Minho ledwo powstrzymywał się, aby nie przebiec wszystkich pięter prowadzących na oddział, na którym leżał Taemin. Chciał go jak najszybciej zobaczyć i uściskać. Chciał znowu poczuć jego ciepło, słodki smak ust, zobaczyć ten jego wielki przepełniony radością uśmiech. Na zaliczeniu wszystko poszło naprawdę dobrze, mimo, że ciężko mu było się skupić na tańcu, bo ciągle myślał o niespodziance Taemina. Chciał już się dowiedzieć, jaka ona jest. Wszedł spokojnie do windy, ignorując jakąś dziewczynę, zawzięcie go obserwującą. „Mogłem pójść schodami”- pomyślał, kiedy winda mijała kolejne piętra. Każda chwila spędzona bez Taemina była dla niego jak wieczność, wypełniona ciągłą tęsknotą. Każda kolejna sekunda dłużyła mu się niemiłosiernie, boleśnie uświadamiając go, że nie ma przy nim osoby, którą kochał.

            W końcu winda otworzyła się na odpowiednim piętrze i Minho wysiadł, idąc nieco szybszym krokiem do sali Lee. W rękach trzymał butelkę mleka bananowego i paczkę żelek, które Minnie tak uwielbiał. Uśmiechnął się szeroko, wchodząc do sali, w której leżał młodszy i stanął jak wryty, zauważając, że pomieszczenie jest puste. Rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, gdzie on może być. Przed wejściem do szpitala wysłał mu smsa, że jest już na miejscu. To było dziwne, że młodszy nie czekał na niego, tam gdzie zawsze. Położył mleko i żelki na łóżko i wyszedł na korytarz, lekko zmartwiony.

            -Minho!- usłyszał znajomy głos i odwrócił się w jego stronę, po czym stanął jak wryty.

            -Niespodzianka!- Taemin uśmiechał się do niego szeroko, rozkładając ręce i idąc do niego wolnym krokiem. Minho obserwował jak chłopak robi krok za krokiem i nie mógł wyjść z podziwu. Minnie nie potrzebował już wózka. Za ten krótki tydzień, kiedy Choi nie mógł do niego przychodzić, chłopak zrobił tak wielkie postępy, że mógł już chodzić o własnych siłach. Minho uśmiechnął się szeroko na tą niespodziankę, ruszając powoli w jego stronę, ciągle nie odrywając wzroku od jego długich i zgrabnych nóg, zakrytych szarym dresem.

            -Ty chodzisz- wydukał z siebie, kiedy stanął z nim twarzą w twarz. Lee uśmiechnął się jeszcze szerzej bez ostrzeżenia, przytulając się do szerokiej piersi Minho. Chłopak odwzajemnił ucisk, wdychając słodki zapach pomarańczy, jaki towarzyszył jego ukochanemu.

            -Musiałem długo ćwiczyć przez ostatnie dni, ale moja determinacja mi pomogła i się udało. Rehabilitanci mówią, że będę musiał do nich przychodzić tylko dwa razy w tygodniu- wyszeptał Taemin, upajając się czekoladowym zapachem Minho. Tęsknił za tym zapachem i ciepłem. Za tym bezpieczeństwem jakie dawały mu ramiona Choi. Wtulił mocniej twarz w jego zieloną koszulkę, uśmiechając się pod nosem.

            -Zaraz mnie zdusisz- zaśmiał się Minho, głaszcząc długie włosy chłopaka.

            -Tęskniłem za tobą.

            -Ja za tobą też, Minnie. I pomyśleć, że tyle mnie ominęło za ten tydzień.

            -Nie miałeś wyjścia. Ja nie jestem jedyny, dla którego musisz poświęcać swój czas- Taemin zaczerwienił się, jak tylko wypowiedział te słowa.

            -Ale już mam wszystkie zaliczenia za sobą, więc mogę spokojnie spędzać z tobą czas. A tak w ogóle to na sali czeka na ciebie mleko bananowe.

            Oczy Taemina automatycznie rozbłysły na wieść o mleku bananowym, a mózg od razu przesłał do jego kubków smakowych wspomnienie pysznego nektaru, od którego był już wręcz uzależniony. Oderwał się od Minho, kierując w stronę miejsca przechowywania jego słodkiego narkotyku, kiedy poczuł, jak czyjaś ręka łapie go za dłoń i splata ich palce. Przygryzł lekko wargę na ten dotyk i uśmiechnął się szerzej. Minho zaśmiał się pod nosem, ruszając razem z chłopakiem do jego sali. Później obserwował z miłością w oczach jak Lee pije przez słomkę napój, mrużąc przy tym oczy jak zadowolony kot, który w końcu dostał swoją dzienną porcję mleka.

            -Pyszne- wydyszał Taemin, wyrzucając do kosza puste opakowanie i odwracając się w stronę Minho. Siedział na jego łóżku, z uśmiechem na przystojnej twarzy i rękoma założonymi na piersi. Chłopak podszedł do niego, siadając obok i smutniejąc nieco.

            -Co się stało Minnie?- spytał Choi, przytulając go do siebie i całując w czubek głowy.

            -Lekarz powiedział, że już dziś mógłbym wyjść do domu.

            -To  przecież świetna wiadomość, więc dlaczego się smucisz?

            -Świetna, ale nie wyjdę dzisiaj.

            -Dlaczego?

            -Bo rodzice pojechali na zawody i nie będzie ich tydzień, a hyung jest w Nowym Jorku. Przez dwa lata byłem w śpiączce. Powrót do pustego domu po tak długim czasie, nie wydaje mi się zbyt fajny.

            Minho zmarszczył brwi na te słowa. Zgadzał się z tym, że Minnie nie powinien po tak długim czasie, być sam w domu. Wiele się zmieniło i Taemin mógłby czuć się samotny. Nagle uśmiechnął się lekko, na myśl, która właśnie przyszła mu do głowy.

            -Wiesz Minnie…- zaczął, przypominając sobie wczorajsze słowa Taesuna. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, kontynuując- jeśli chcesz, to możesz zamieszkać ze mną przez te kilka dni. Mam wolny pokój, a Taesun…- nie dokończył, bo Taemin odwrócił się w jego stronę z wielkimi jak spodki oczami i radością w głosie.

            -Naprawdę?! Naprawdę mógłbym zamieszkać razem z tobą przez ten czas?!- Lee prawie wykrzyknął, modląc się w duchu, aby to była prawda. Minho pokiwał twierdząco głową, na co Minnie zarzucił mu ręce na szyję i mocno pocałował w policzek, dodając:

            -Chcę! Bardzo chcę!

            Starszy objął swoimi dłońmi jego policzek i pocałował lekko słodkie usta, głęboko w duchu skacząc ze szczęścia, na te słowa. Minnie odwzajemnił pocałunek i oderwał się od niego, nieco chwiejąc się na nogach. Choi chciał go przytrzymać, ale ten machnął tylko ręką, łapiąc równowagę.

            -Nadal ciężko mi jest od razu ustach po tym jak leżałem czy siedziałem i czasem nieco gubię swoją równowagę. Już jest ok- obdarzył go jednym ze swoich najsłodszych uśmiechów, w oczach mając tak nieopisaną radość, że Minho poczuł jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jego sercu.

            -Idę powiedzieć dla lekarza, że mogę dziś wyjść. Poczekaj tutaj- dodał i zanim Minho się obejrzał, Taemin stał już w drzwiach.



           

            Jonghyun sięgnął leniwie po telefon, leżący na szklanym stoliku i odczytał sms, który dostał. Po chwili uśmiechnął się i wstał z kanapy, ruszając w stronę kuchni. W całym mieszkaniu roznosił się zapach przygotowywanego prze Key jedzenia, sprawiając, że Bling zrobił się głodny. Stanął w wejściu do kuchni i przez chwilę obserwował jak Kibum kroi jakieś warzywa, mając na sobie różowy fartuch w serduszka i co jakiś czas zagląda do książki kucharskiej. Jjong poczuł jak jego serce rośnie na ten widok. Key był dobrym kucharzem i naprawdę kochał gotować, ku uciesze wiecznie wygłodniałego Blinga.

            -Coś chciałeś?- spytał Key, odrywając wzrok od książki i spoglądając na swojego chłopaka.

            -Minho wysłał mi sms- odpowiedział Jjong, podchodząc do niego wolnym krokiem i zaglądając na patelnie, na której właśnie smażyły się jakieś warzywa.

            -I?

            -Napisał mi, że Taemin wychodzi dziś ze szpitala i chce pożyczyć ode mnie samochód.

            Kibum odwrócił się gwałtownie w jego stronę, omal nie wypuszczając z ręki słoiczek z solą i pisnął głośno, mówiąc:

            -Mój synek wychodzi ze szpitala i ja nic o tym nie wiem?! Co ze mnie za matka?!

            -Już wiesz, Bummie.

            -Musisz jak najszybciej do nich pojechać i pożyczyć ten samochód.

            -A co z obiadem? Pięć minut temu, nie pozwoliłeś mi wyjść na osiedle, bo obiad, a teraz mnie tak po prostu wyganiasz?

            -Och, zamknij się! Teraz to inna sytuacja.

            -Wiem, wiem. Tak w ogóle to chyba wychodzi na to, że Minnie zamieszka przez jakiś czas z panem Charyzmatycznym.       

            Key spojrzał na niego z pytaniem w oczach, odkładając na stół słoiczek z solą.

            -Dlaczego?

            -Taesun i jego rodzice są na wyjeździe, więc Minho postanowił go przygarnąć- Jjong odczytał to z kolejnego sms i uśmiechnął się sugestywnie pod nosem, wiedząc, do czego takie mieszkanie razem może doprowadzić. Key najwyraźniej pomyślał to samo, bo rzucił krótkie „poczekaj chwilę” i wyszedł z kuchni, znikając w ich sypialni. Wrócił po pięciu minutach, niosąc w ręku jakąś reklamówkę.

            -Daj to dla Minho.

            Jonghyun zajrzał do środka i wytrzeszczył oczy na widok nowego opakowania lubrykantu i prezerwatyw o zapachu truskawek i nowiuśkiej, jeszcze nie otwartej nakładki wibrującej. Przeniósł wzrok na Kibuma, który patrzył na niego nieco sceptycznie i zapytał:

            -Nie sądzisz, że ta nakładka mogłaby się bardziej dla  nas prydać?

            -Mam drugą w szufladzie po prawej stronie łóżka. Gdybyś częściej tam zaglądał to byś to wiedział.

            -Od kiedy to w ogóle zostaliśmy sponsorami seks gadżetów dla pana charyzmatycznego?

            -Dobrze wiesz, jak może się skończyć to ich mieszkanie pod jednym dachem. Wolę, aby mieli przygotowane te najważniejsze rzeczy, a wątpię, że Choi pomyślał w ogóle o tym, aby odwiedzić seks-shop. My nie pomyśleliśmy i nasz pierwszy raz przeszedł bez tych dodatków.

            -Ale przyznaj, że i tak ci się podobał.

            -Podobał- Key zerknął na warzywa, doprawiając je trochę i skierował się po coś do lodówki, po czym dodał- I zrobisz małe zakupy po drodze.

            -Zakupy? Po co? Przecież robiliśmy je przed wczoraj.

            -Na imprezę.

            -Jaką znowu imprezę?- Jjong zmarszczył brwi, ponownie nie nadążając za tokiem myślenia wrednej divy.

            -Chce zrobić przyjęcie dla Taemina. Dziś o dziewiętnastej, więc przekaż to dla Minho. Zadzwonię też później do Onew i spytam czy przyjdzie razem z Hyorin.     

            -Kiedy ty to wymyśliłeś?

            -Kiedy twój mózg miał małe spięcie, niekumaty człowieku.

            -A nie lepiej zostawić ich sobie samym i spędzić miły wieczór tylko we dwoje?

            Key obrzucił go iście divowskim spojrzeniem, po czym powiedział:

            -Skarbie, jeśli nie chcesz, aby w twoim słowniku pojawił się wyraz „celibat”, to radzę ci zrób to co mówię.

            Bling westchnął i zmarszczył brwi na nieco dziwny zapach jaki doszedł do jego nozdrzy.

            -Chyba coś się pali- powiedział, na co Key od razu zerknął na patelnię i z krzykiem rzucił się na nią, aby uratować niemal już kompletnie zwęglone warzywa.  „No to po obiedzie”- pomyślał Jonghyun, obserwując jak Kibum ze wściekłym wyrazem twarzy, wyrzuca wszystko do kosza.

            -Idź już i wynieś kosz- warknął Key, wściekły na samego siebie, że zmarnował danie, które przyrządzał już dobre pół godziny.

            -A co z tą listą?

            -Wyślę ci ją sms i lepiej mnie nie wkurzaj, bo naprawdę spełnię swoją groźbę.

            Jjong chwycił za worek na śmieci i opuścił jak najszybciej mieszkanie, wiedząc, że Key nie spełniłbym owej groźby. Nie wytrzymałby w celibacie nawet tygodnia i jako pierwszy rzuciłby się na starszego Kim`a.



           

            Minho siedział na krześle w poczekalni i usilnie starał się zignorować parę niebieskich oczu, wlepionych w niego jak w obrazek. Taemin chodził w tą i z powrotem, czytając ulotki informacyjne zawieszone na ścianach i wcinając swoje ukochane chipsy. Lekarz dość szybko przyniósł im wypis, a spakowanie chłopaka było jeszcze szybsze. Bagaż Taemina składał się tylko z dwóch toreb sportowych, przy czym jedna z nich była wypełniona tylko i wyłącznie słodyczami. „Będę musiał zabronić dla Divy kupować mu słodycze”- pomyślał, spoglądając na siedzenie obok. Siedziała na nim ta sama dziewczyna co w windzie, ponownie mu się przyglądając. Westchnął, obrzucając ją zirytowanym spojrzeniem, na co ta zaczerwieniła się i spuściła wzrok. Po chwili jednak ponownie wlepiła w niego swoje niebieski oczy niemal, że z uwielbieniem. Minho  miał jej dość. Patrzyła tak na niego od dobrych dwudziestu minut. Już chciał jej powiedzieć, aby przestała, ale przed jego twarzą pojawiła się para ogromnych czekoladowych oczu, zgrabny nosek i promienny uśmiech na pół twarzy.

            -Minho, mogę wziąć czekoladę?- spytał Taemin, sięgając po torbę, ale Minho zabrał mu ją, śmiejąc się. 

            -Zjadłeś już dzisiaj wystarczająco dużo słodyczy. Poza tym jesteś brudny- odpowiedział Choi, palcem ścierając nieco żółtawego osadu po chipsach, znajdującego się na zgrabnej brodzie chłopaka.

            -Ale tylko czekoladę, proszę- Taemin nie dawał za wygraną, robiąc słodką minkę i łapiąc Minho za dłoń. Ten zaśmiał się, wciągając chłopaka na swoje kolana i mierzwiąc jego włosy.

            -Przykro mi, Minnie.

            Lee wydął wargi, przytulając się do piersi Minho. Miał ochotę na czekoladę, a czekoladowy zapach Choi tylko wzmacniał jego apetyt. Już chciał ponownie spróbować jakoś wyżebrać trochę słodkości, kiedy do jego uszu dobiegł dźwięk głośno wciąganego powietrza. Obejrzał się i napotkał parę błękitnych, dziewczęcych oczu. Minho podążył za jego spojrzeniem i uśmiechnął się pod nosem, widząc zszokowany wyraz twarzy swojej prześladowczyni. Nagle w jego głowie pojawiła się iście szatańska myśl, aby pocałować Taemina na oczach owej dziewczyny, w ten sposób pozbywając się jej raz na zawsze. Położył swoją rękę na delikatnym policzku Lee i odwrócił jego twarz w swoją stronę, przybliżając do niej swoje usta. Minnie zrobił wielkie oczy, kiedy usta Minho musnęły jego wargi. Po chwili jednak zamknął powieki, odwzajemniając delikatną pieszczotę, ignorując przy tym kolejne głośne wciągnięcie powietrza przez nieznajomą dziewczynę.

            Minho oderwał się od niego dopiero, gdy kątem oka zauważył, że prześladowczyni odeszła, oburzona.

            -Pycha- wyszeptał, oblizując językiem malinowe usta Taemina. Ten zaczerwienił się, odwracając szybko głowę na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała nieznajoma.

            -Ta dziewczyna chyba nieco się wystraszyła- wysapał, nadal łapiąc oddech po pocałunku. Choi uśmiechnął się z satysfakcją, obserwując rumieńce na ślicznej twarzy Lee. Już chciał znowu go pocałować, ale rozległ się dźwięk jego telefonu.         

            -Hyung już chyba przyjechał- powiedział Taemin, schodząc z kolan Minho. Choi zerknął na wyświetlacz i pokiwał głową potakująco, chwytając w ręce obie torby i wychodząc wraz z młodszym z budynku.

            Jonghyun stał oparty o maskę swojego auta, obserwując jak dwójka jego przyjaciół powoli się do niego zbliża. Oczywiście wiedział o tym, że Taemin może już chodzić, więc nie zdziwiło go to zbytnio.

            -Jonghyun hyung- Taemin uśmiechnął się do niego promiennie, stając obok. Bling odwzajemnił uśmiech, mówiąc:

            -W końcu wychodzisz z tego szpitala. Szczęśliwy?
            Lee pokiwał potakująco głową, chwytając za torbę ze słodyczami i próbując ją otworzyć, aby przemycić tabliczkę czekolady, ale Minho to zauważył i wyrwał mu torbę.

            -Mówiłem ci, że starczy słodkości na dzisiaj.

            -Ale ja chcę tylko trochę czekolady.

            -I później obrzygać mi samochód, jak ostatnim razem?- odezwał się Bling, krzywiąc się na wspomnienie swojej torby sportowej, która wylądowała na śmietniku.

            -Przepraszam. Key umma za szybko wtedy jechał- Minnie spuścił głowę, robiąc smutną minę, na co Jjong przytulił go do siebie, nie mogąc znieść tego widoku.

            -Spoko. Nic się nie stało.

            Minho za ten czas wsadził na tylne siedzenie torby, spoglądając na reklamówkę leżącą na miejscu pasażera. Jjong zauważył to i nawalił się na plecy Choi, szepcząc mu do ucha:

            -Bummie postanowił zadbać o wasze życie erotyczne i kazał mi przekazać ci te zabawki.

            Minho zajrzał do reklamówki, a później na dinozauży uśmiech na twarzy  Blinga. Nie zastanawiał się wcześniej nad tym, że teraz on i Taemin będą mogli to zrobić. Wystarczyło mu to, że młodszy był przy nim. Mimo wszystko uśmiechnął się pod nosem na obraz kosmatych myśli, jaki pojawił się w jego głowie.

            -Oprócz tego, moja żona postanowiła wyprawić przyjęcie dla Taemina dziś o dziewiętnastej, więc macie przyjść- dodał Jjong, otwierając drzwi pasażera, aby Minnie mógł wsiąść do środka.

            -Rozumiem, że obecność obowiązkowa?- spytał Choi, zamykając tylne drzwi.

            -Jeśli nie chcesz zginąć spod rąk divy, to tak.

            -Rozumiem.

            Bling wyjął z kieszeni kluczyki i wręczył je dla Minho, odbierając od niego te do motoru Choi.

            -Nie zarysuj mojej dziecinki- rzucił, kiedy Choi wsiadał już za kierownicę.

            -A ty mojej. Poza tym twoje autko jest bezpieczniejsze w moich rękach, niż w rękach Kibuma- powiedział Minho, uśmiechając się pod nosem. Jjong pokiwał głową i ze śmiechem ruszył w stronę ścigacza przyjaciela, wiedząc, że ma jeszcze na głowie odwiedzeniu kilku sklepów.

4 komentarze:

  1. hahaha, najbardziej rozbawił mnie Key-umma jak sie zachował :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Coż nie wiem czy komentarz ten przeczytasz ale powiem że czytam to już drugi raz i nadal mi sie podoba i to w sumie dzienki tobie spróbowałam sama coś napisać<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe ,czy wytrzymałby w celibacie xD

    OdpowiedzUsuń