niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 20


             Key obudził się z ogromnym bólem głowy i ze zdrętwiałą nogą. Spojrzał w dół, mrużąc oczy i syknął, gdy zauważył, że to co przygniatało mu nogę było wielkim, umięśnionym i nagim ciałem Jjong`a. Spróbował go z siebie zepchnąć, chcąc, aby krążenie wróciło mu jak najszybciej do bolącej nogi, ale nie miał siły.

            -Bling weź się przesuń!- syknął, mierzwiąc dłonią swoje blond włosy. Jonghyun mruknął tylko coś niezrozumiale, drapiąc się po nagim ramieniu i machając drugą dłonią z lekceważeniem. Kibum westchnął, ponownie próbując jakoś wydostać swoją nogę, w której powoli tracił już czucie. Udało mu się to dopiero po kilku minutach, kiedy Jjong łaskawie przeturlał się na drugi bok, przy okazji spadając z łóżka.

            -Ku***!- krzyknął, automatycznie siadając i żałując tego co zrobił, gdy tylko zakręciło mu się w głowie. Miał cholernego kaca, który rozsadzał mu łeb od środka.

            -Dobrze ci tak- wysyczał Key, masując obolałą nogę, z ulgą stwierdzając, że jednak obejdzie się bez jej amputacji.

            -Aleś ty milutki- wychrypiał Jjong, wdrapując się z powrotem na łóżko i wtulając twarz w poduszkę. Kibum prychnął pod nosem, wychodząc z łóżka i chwytając swoje spodnie dresowe, walające się już od jakiegoś czasu po sypialni. Nałożył je na siebie, próbując sobie przypomnieć co się w ogóle stało. W głowie pojawiły mu się obrazy imprezy z poprzedniego dnia i związanych z nią osób. „Ciekawe, czy Minnie jeszcze śpi?”- pomyślał, wychodząc z sypialni, jednocześnie naciągając na siebie różowy t-shirt z myszką Mickie, który wyjął z szafy. Zajrzał do salonu, łapiąc się za głowę na widok bałaganu jaki tam panował. Nie miał ochoty sprzątać. W ogóle nie był nawet w stanie, aby to zrobić, bo kac morderca nie dawał mu spokoju. Kopnął pustą puszkę po coli i zajrzał do kuchni, aby się upewnić, że nie ma w niej jego syna. Kiedyś on, Jjong, Jinki i Minho tak balowali, że potrafili zasnąć po pijaku niemal wszędzie. Raz nawet zrobili kawał dla Onew i wynieśli go do windy, gdzie spał sobie smacznie, jeżdżą z góry na dół. Key nigdy nie zapomniał jego miny, gdy obudził go krzyk jakiejś przestraszonej staruszki, chcącej wejść do windy.

            Uśmiechnął się pod nosem i skierował w stronę pokoju gościnnego, myśląc, że tam może zastać swojego synka i zapewne też Minho. Otworzył powoli drzwi, próbując się psychicznie przygotować na co miał zamiar zobaczyć. W końcu nie miał pewności, czy między nimi nie wydarzyło się coś w nocy. Otworzył oczy i stanął  jak wryty na widok, jaki ukazał się jego oczom. A tego się nie spodziewał. W łóżku dla gości nie zastał Taemina i Minho, a Jinkiego i Hyorin, zupełnie nagich, z kołdrą na ich splecionych nogach.

            -O ku***- zaklął pod nosem, zbierając szczękę z podłogi. Nigdy nie podejrzewał Onew o coś takiego. Zawsze uważał go za cnotkę, wielbiącą kurczaki, a tu proszę, taka gratka! I to w dodatku po pijaku, bez zabezpieczenia.

            Jinki uchylił jedną powiekę, słysząc ciche przekleństwo. Jego głowa była jednym wielkim bólem. Spróbował ją unieść, ale nic z tego, więc spytał:

            -Co jest?

            -To zaszalałeś chłopie- usłyszał w odpowiedzi głos Key i zmarszczył brwi. Nie rozumiał o co mu chodzi. W głowie miał kompletną pustkę. Ponownie uchylił powieki, aby po chwili rozwarć je na całą szerokość ze strachu.

            -Aaaa!- krzyknął, zrywając się z łóżka i stając kompletnie nagi w pomieszczeniu. Hyorin, która jeszcze przed chwilą smacznie spała, usiadła gwałtownie, czując zimno na całym ciele. Rozejrzała się dookoła i wrzasnęła, gdy zauważyła oniemiałego i takiego jak go Pan Bóg stworzył Onew. Chłopak wskazał na nią palcem, nie mogąc oderwać od niej oczu. Dziewczyna spojrzała w dół i ponownie krzyknęła, chwytając za kołdrę i zakrywając się nią. Jinki zakrywał rękami swoją męskość, cały czerwony na twarzy.

            -Kto to się tak drze do jasnej…- zaczął Jjong, pojawiając się w drzwiach do pokoju gościnnego, ale przerwał na widok nagich pośladków przyjaciela. Wytrzeszczył oczy i nie minęła chwila jak zaniósł się gromkim śmiechem, ignorując pulsujący ból głowy, spowodowany kacem.





            Taemin poczuł zapach smażonych jajek, zanim jeszcze w pełni się obudził. Przeciągnął się leniwie, rozkładając ręce na wszystkie strony i uśmiechając pod nosem. W końcu otworzył oczy, napotykając białą ścianę. Na poduszce nadal czuł zapach Minho, który jeszcze nie dawno spał razem z nim. Był szczęśliwy. Szczęśliwy dzięki wczorajszemu dniu i temu wysokiemu mężczyźnie, z którym mieszka teraz pod jednym dachem. Rozejrzał się po pokoju, zauważając prostotę z jaką był umeblowany. Szafa na całą ścianę z lustrem po środku, miękki dywan, ściany pomalowane na ciepły, brzoskwiniowy kolor, mała szafeczka obok  wielkiego łóżka, w którym leżał i to tyle. W pomieszczeniu znajdowało się też jedno okno, teraz uchylone lekko, aby wpuścić do środka nieco świeżego powietrza.

            Usiadł, odrzucając na bok kołdrę i spojrzał na zegarek. Prawie jedenasta. Zaśmiał się na fakt, że tak długo spał i wstał, nieco się chwiejąc. Takie poranki były najgorsze, bo po nocy spędzonej w pozycji leżącej jego nogi potrzebowały nieco więcej czasu, aby przyzwyczaić się do tej stojącej. Poruszał palcami u stóp, licząc w myślach do dwudziestu i ruszył powoli do drzwi, palcami przeczesując brązowe włosy.

            Minho znalazł w kuchni, mieszającego jajka na patelni, w czarnej koszulce i szarych dresach. Materiał koszulki idealnie opinał jego wyćwiczone mięśnie, na co Taemin od razu zapragnął się do niego przytulić. Powoli podszedł więc do bruneta i oplótł go rękoma w pasie, przytulając policzek do szerokich pleców.

            -Wstałeś już?- usłyszał cichy szept i bardziej wyczuł, niż zobaczył, uśmiech na twarzy bruneta.

            -Um- wydukał, wciągając w nozdrza przyjemny zapach czekoladowego żelu pod prysznic, jaki używał Minho.

            -Dobrze spałeś?

            -Jak nigdy.

            Choi odwrócił się, przejeżdżając palcem po policzku chłopaka i uśmiechając się nieco szerzej. Wielkie błyszczące oczy obserwowały go z miłością tak wielką, że Minho poczuł jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jego sercu, a w brzuchu taniec rozpoczęło kilka motyli.

            -Śniadanie zaraz będzie gotowe, a za ten czas jeśli chcesz, to możesz wypić mleko bananowe- powiedział, pochylając się i całując słodkie wargi Minniego. Ten odwzajemnił pocałunek, czując przyjemne łaskotanie w dole brzucha. Kiedy tylko starszy oderwał się od niego i odwrócił do przygotowywanego śniadania, młodszy od razu pobiegł do lodówki i wyjął swój ulubiony napój.

            -Jak myślisz Key umma jeszcze śpi?- spytał, siadając na drewnianym krześle i biorąc łyk słodkiego napoju.

            -Tak, bo gdyby nie spał już dawno by do mnie zadzwonił z pytaniem, gdzie jesteś.

            -Szukałby mnie?

            -Jesteś dla niego jak synek, więc to oczywiste, że by to zrobił. Podejrzewam, że to będzie nawet jego pierwsza myśl, gdy już dojdzie do niego to co się działo wczoraj.

            -Było naprawdę fajnie. Dawno się tak nie bawiłem. Najpierw to wesołe miasteczko, a później impreza u ummy.

            Minho postawił przed nim miseczkę z ryżem i wrócił po pokrojone w paski usmażone jajka, wołowinę i warzywa.

            -Będzie więcej takich dni, Minnie, a teraz jedz- powiedział, siadając obok niego i chwytając za pałeczki. Chłopak automatycznie wsunął sobie kawałek mięsa, uśmiechając się z zachwytem i sięgając po kolejne smakołyki. Minho zaśmiał się pod nosem, także zabierając się do jedzenia.





            -Jinki no już spokojnie, przecież to nie było nic, aż tak wielkiego- powiedział Key, klepiąc przyjaciela po ramieniu. Od dwudziestu minut Onew siedział z podkulonymi nogami w kącie kuchni, obejmując je ramieniem i kiwając się w przód i w tył. Na sobie miał wczorajsze ubranie, a włosy nadal w lekkim nie ładzie.

            -Nic takiego? NIC TAKIEGO?! To był nasz pierwszy raz! Pierwszy raz, a ja go nie pamiętam, bo byłem zbyt pijany!- jęknął, chowając twarz w swoich dłoniach. Key ponownie poklepał go po ramieniu, wzdychając pod nosem. Jonghyun czekał na zewnątrz razem z Hyorin na taksówkę, która miała zabrać ją do domu i później miał się wybrać na zakupy, bo po wczorajszej imprezie w ich lodówce ziała pustka. Dziewczyna przyjęła to wszystko nieco mniej histerycznie i będąc tylko w lekkim szoku, poprosiła, aby zamówić jej taksówkę. Tak więc zrobili, na co Jinki poszedł do kuchni i zmienił się w to coś.

            -No nie płacz już- wyszeptał Kibum, gdy jego przyjaciel pociągnął głośno nosem.

            -A co jeśli zaszła w ciążę? Nie zabezpieczyliśmy się. Nawet nie przeszło mi to wtedy przez myśl. Nie jestem jeszcze gotowy do roli ojca!- wyjęczał Onew, czując jak powoli wzbierają mu do oczu łzy. Był wściekły na siebie, na to co zrobił, ale i przerażony perspektywą możliwych konsekwencji. Nie potrafił sobie wybaczyć głupoty, jaką popełnił i obiecał, że już nigdy więcej nie tknie alkoholu. Nie wiedział też co teraz będzie między nim, a Hyorin. Nie chciał jej stracić. Mimo, że jej jeszcze tego nie powiedział, to kochał ją. Całym sercem. I wiedział, że to ona jest tą jedyną.

            -Będziesz się tym martwić, jeśli nie dostanie kolejnej miesiączki- wybąkał Key, czując jak burczy mu w brzuchu i w myśli pospieszając Jjong`a.

            -Jestem idiotą! Największym idiotą tego świata- wymamrotał starszy, nie zwracając uwagi na wypowiedziane słowa przyjaciela. Kim wstał, kierując się do salonu, gdzie zostawił komórkę, zostawiając Jinkiego wraz ze swoimi myślami. Wybrał numer pana Charyzmatycznego i przyłożył telefon do ucha, czekając aż ktoś odbierze.

            -No?- usłyszał po drugiej stronie i usiadł.

            -Gdzie zniknąłeś ty, mój syn i samochód mojego męża?

            -Bezpieczni w moim domu, a co?

            -Mogłeś mi powiedzieć, że wychodzicie.

            -Nie chciałem wam przeszkadzać. A tak swoją  drogą, to jęczysz jak tania dziwka Kibum.           

            -Podsłuchiwałeś?!

            -Nie musiałem. Słychać was było, aż w salonie, przez co musiałem zgłośnić muzykę, aby Minnie was nie słyszał.

            Key uśmiechnął się pod nosem, siadając wygodnie na miękkim fotelu i pytając:
            -Co robi teraz mój syn?

            -Bierze prysznic.

            -Czy wy…

            -Nie. Ja nie myślę ciągle o seksie, tak jak ty Kibum.

            -A pro po seksu…- zaczął, przekładając słuchawkę do drugiego ucha- to Jinki nieźle zaszalał.

            -Co masz na myśli?
            -Wstaję rano i przypominam sobie, że gdzieś tu powinien być Taemin, więc go szukam. Wchodzę do pokoju gościnnego i zgadnij co tam zastałem?
            -Mów.

            -Nasz kochany przyjaciel leży całkiem nagi, na również nagiej Hyorin i śpi sobie w najlepsze.

            -Żartujesz?!

            Kibum oczami wyobraźni zobaczył jak jego kumpel wytrzeszcza te swoje ciemne oczy, przez co jeszcze bardziej przypominały żabę i się zaśmiał.

            -Niestety nie.

            -Ale się porobiło…

            -No. I teraz mam na głowie załamanego Onew, który jak jakaś sierota buja mi się w tą i z powrotem na podłodze w kuchni.

            -Aż tak z nim źle?
            -Niestety.

            Choi zaśmiał się po drugiej stronie słuchawki , kontynuując:

            -Posprzątałeś już?

            -Nie. I szczerze mówiąc, nie mam ochoty, aby to zrobić. Może ty i Minnie przyjedziecie i mi pomożecie?

            -Nie ma mowy. To była twoja impreza.

            -Ale wy także nabrudziliście!

            -Najwięcej to przyjaciółeczki Hyorin.

            -A właśnie, wiesz co się z nimi stało?- Key zmarszczył nieco brwi, dopiero teraz przypominając sobie, że były z nimi jeszcze dwie dziewczyny.

            -Wyszły zaraz po tym jak ty i Jjong, zamknęliście się w sypialni.

            -Acha, ok… To co dzisiaj planujecie?

            -Na pewno nie sprzątanie waszego salonu.

            -No weź! Zrobię wam za to obiad.

            -Nie ma mowy. Muszę kończyć Key, bo Taemin właśnie wyszedł z łazienki, więc na razie.

            -Czekaj, ale…- nie zdążył dokończyć, bo sygnał został przerwany. „Przeklęty pan charyzmatyczny!”-  jęknął w myśli i zajął się zbieraniem, pozostałości po wczorajszej imprezie.





            -To był umma?- spytał Taemin, wycierając ręcznikiem swoje mokre włosy. Minho stał w dużym pokoju, pełniącym funkcję salonu, z telefonem w ręku i się uśmiechając od ucha do ucha.

            -A no umma, umma- odpowiedział brunet, kręcąc głową z niedowierzaniem. Nie spodziewał się, że sprawy między Onew i Hyorin mogą przybrać taki obrót, kiedy ci znikali w pokoju gościnnym. Jinki nawet będąc pijanym zachowywał najwięcej rozumu z nich wszystkich, ale widać tym razem miłość i alkohol poprzewracały mu w głowie.

            -I co mówił?- Taemin podszedł do niego, zastanawiając się co takiego powiedział dla Minho Key, że ten uśmiechał się głupio pod nosem.

            -Jinki nam zwariował, wszystkich męczy kac zabójca, Key próbował przekupić mnie obiadem wysprzątanie ich salonu, a ty wyglądasz naprawdę uroczo z tym ręcznikiem na głowie.

            Lee zdjął ręcznik z głowy, rzucając nim w stronę Minho i śmiejąc się głośno. Chłopak odskoczył w bok, chwytając w locie materiał i podbiegając z nim do Taemina, aby po chwili zarzucić mu go z powrotem na mokre włosy i zacząć energicznie pocierać.

            -Aaaa zaraz wyrwiesz mi włosy!- jęknął Minnie, próbując się wyrwać spod rąk starszego, ale nic z tego nie wychodziło. Minho przestał wycierać jego włosy i uśmiechnął się, widząc naprawdę uroczą, wykrzywioną oburzeniem twarz młodszego.

            -Co chcesz dzisiaj robić?- spytał, mierzwiąc mu je jeszcze dłonią i uchylając się przed niezbyt dokładnie wymierzonym ciosem chłopaka.

            -Nie wiem. Na razie muszę wysuszyć kudły.

            -Bo tak sobie pomyślałem, że może byśmy się wybrali do kina i na zakupy. Na obiad nic się nie znajdzie w naszej lodówce.

            Taemin obrzucił go uważnym spojrzeniem, udając, że jest jeszcze obrażony. Mimo to Minho od razu zauważył charakterystyczny błysk w oczach młodszego, oznaczający jego pełne zainteresowanie propozycją.

            -A na jaki film?- wydusił w końcu z siebie Lee. Minho zaśmiał się, składając mokry ręcznik i odpowiedział:

            -Nie wiem. Myślałem o kinie grozy, ale nie wiem, czy…

            -Mi pasuje- na twarzy Taemina zagościł wielki uśmiech.

            -Lubisz horrory?

            -Myślałeś, że się boję?

            -W sumie, to…

            -Jestem twardszy niż myślisz Minho, nawet jeśli na takiego nie wyglądam- rzucił Lee, uderzając go lekko w brzuch i uciekając do łazienki.

            -Wracaj tu ty mały…!- krzyknął Choi, ruszając za nim w pogoń, na co do jego uszu dobiegł głośny śmiech chłopaka. Pokręcił ze śmiechem głową i wszedł do sypialni, aby przygotować się do wyjścia.


3 komentarze:

  1. bożerbożeboże *W*ns ndbasgdjasgdgajsdgashahgdshgadhjgfsafdtauyrg3uy7ry3urhjhwqagr7e3ygerdb3wb (to co myślę)
    KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jinki ty zwierzu xD Nie spodziewałam się tego po nim. Ale jak się uśmiałam ,kiedy Diva wszedł do pokoju i zastał naszą kochaną cnotkę zupełnie nagą w towarzystwie ukochanej xD Jego reakcja - bezcenna xD A nasz Romeo i "synek" Divy to idealna para <3

    OdpowiedzUsuń